Elon Musk jednak nie zasiądzie w zarządzie Twittera. Dlaczego?

Nie od dziś wiadomo, że Elon Musk lubi wywoływać zamieszanie wokół własnej osoby, a jednym z najlepszych przykładów jest ubiegłotygodniowe ogłoszenie, że po zakupie 9,2% udziałów w Twitterze stał się największym udziałowcem firmy i w związku z tym zamierza dołączyć do jej zarządu.

Elon Musk jednak nie wejdzie tanecznym krokiem do zarządu Twittera
Elon Musk jednak nie wejdzie tanecznym krokiem do zarządu TwitteraChristian Marquardt/Pool/Getty ImagesGetty Images

Informacja ta wywołała niemałe poruszenie, ale jak się właśnie okazało, dyrektor generalny Tesli i SpaceX nie zasiądzie jednak w zarządzie, o czym poinformował CEO Twittera, Parag Agrawal. Dyrektor generalny serwisu społecznościowego zamieścił w swoim wpisie notatkę wysłaną do pracowników firmy, w której wyjaśniał, że po konsultacjach z pozostałymi członkami zarządu i samym Elonem uznali, że jako udziałowiec ten powinien do nich dołączyć i wszystko ku temu zmierzało, ale Musk ostatecznie zrezygnował. 

Elon postanowił nie dołączać do naszego zarządu (...) Uważam, że to najlepsze rozwiązanie. Zawsze cenimy wkład naszych akcjonariuszy, niezależnie od tego, czy są w naszym zarządzie, czy nie. Elon jest naszym największym udziałowcem i pozostajemy otwarci na jego wkład
pisze Parag Agrawal, dodając, że wszyscy są podekscytowani współpracą z Muskiem, ale zdają sobie też sprawę z zagrożenia z tego tytułu.

Szef Tesli po zakupie udziałów w Twitterze zdecydowanie nie próżnował i informował publicznie o swoich pomysłach dotyczących platformy, w tym funkcji "edycji", nad którą firma już zresztą pracuje. W miniony weekend Elon Musk zasugerował również dodanie weryfikacji do usługi subskrypcji premium Twitter Blue oraz obniżenie jej ceny, zakaz reklam i umożliwienie użytkownikom płacenia w kryptowalucie dogecoin, którą wspiera od dłuższego czasu.

Jakby tego było mało, zorganizował kolejną ankietę, w której pytał użytkowników o zdanie w sprawie... zmiany siedziby Twittera w San Francisco na schronisko dla bezdomnych, argumentując to faktem, że "i tak nikt się tam nie pojawia". W ankiecie zebrano ponad 1,9 miliona głosów, z czego ponad 91 procent odpowiedziało się za tym pomysłem.

A żeby nie było tak poważnie, zadał też pytanie o to, czy z nazwy Twittera powinna zniknąć litera "w", umożliwiając użytkownikom dwie odpowiedzi, a konkretniej "tak" i "oczywiście". Czy tego typu działania mogły nie spodobać się zarządowi i sprowokować pewne naciski, które miały wpływ na rezygnację ekscentrycznego miliardera z miejsca w zarządzie Twittera? Oczywiście, ale Elon Musk z pewnością nie jest osobą, której można zamknąć usta, więc Twitter będzie miał niewątpliwie sporo roboty ze swoim największym udziałowcem, a internet ma szansę na poznanie "prawdy". Ominie nas jednak zapowiadane ostatnio spotkanie zarządu...

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas