Google zbiera dane o lokalizacji sieci Wi-Fi. Jak tego uniknąć?
Na Google'a posypały się gromy, gdy ujawniono, że pojazdy fotografujące na potrzeby usługi Street View zbierały przy okazji dane na temat okolicznych sieci Wi-Fi. Co zrobić, aby Google nie interesował się naszą siecią bezprzewodową? Jest na to sposób.
Z różnych przyczyn skorzystanie z systemu GPS nie zawsze jest możliwe. W przypadku urządzeń mobilnych pozostaje wówczas określenie lokalizacji na podstawie sygnału nadajników sieci komórkowych. W przypadku tej metody margines błędu - nawet w miastach - jest jednak duży.
Dobrym rozwiązaniem są w takiej sytuacji sieci Wi-Fi - znając ich położenie, można precyzyjnie ustalić lokalizację użytkownika. Nie każdy ma jednak zamiar uczestniczyć w projekcie globalnego nadzoru, jaki serwuje Google. Głosy krytyki zmusiły firmę do ujawnienia rozwiązania pozwalającego na usunięcie sieci Wi-Fi z istniejącej bazy lub pominięcie jej podczas zbierania danych.
Rozwiązaniem jest zmiana nazwy sieci (SSID) - na jej końcu trzeba dopisać _nomap (czyli np. zmienić nazwasieci na nazwasieci_nomap). Takie rozwiązanie jest kompromisem pomiędzy prostotą i skutecznością. Ponieważ zmiana nazwy sieci wymaga dostępu do urządzenia, będą mogły to zrobić jedynie osoby do tego uprawnione, co - w teorii - pozwoli uniknąć nadużyć.
Firma założyła, że domyślnie wszyscy chcą z nią współpracować, zmuszając do podjęcia działań tych użytkowników, którzy nie są zainteresowani wykorzystaniem informacji o swojej sieci przez firmę z Mountain View. Powinno być odwrotnie.
Choć zmiana SSID nie jest problemem, dużo bardziej w porządku byłoby przyjęcie przez Google'a odmiennego założenia i stworzenie możliwości zapisywania się do bazy tym administratorom sieci, którzy chcą współpracować z firmą. Nietrudno zgadnąć, dlaczego nie wybrano tego rozwiązania - chętnych byłoby zapewne niewielu.
Łukasz Michalik