Islandia zostanie oazą wolności dla internautów?

Islandzki parlament przy jednym głosie wstrzymującym się przyjął rezolucję, w wyniku której ten kraj może stać się wyspą wolności przekonań i informacji.

Islandia, w tle wulkan Eyjafjoell. Na razie kojarzymy Islandię tylko z tym
Islandia, w tle wulkan Eyjafjoell. Na razie kojarzymy Islandię tylko z tymAFP

Głosowanie jest sukcesem grupy Icelandic Modern Media Initiative (IMMI), za którą oprócz przedstawicieli Wikileaks stoją także parlamentarzyści, dziennikarze i pionierzy internetu. To z tej grupy wyszedł pomysł rezolucji, dzięki której demokracja ma zostać wzmocniona przez lepszą ochronę "czwartej władzy". W Islandii powstanie "najmocniejsze prawo" w tej dziedzinie na świecie - tak działająca w IMMI islandzka deputowana Birgitta Jonsdottir wyraziła radość z jednoznacznego wyniku głosowania. Monroe Price - profesor medioznawstwa z uniwersytetu w Oksfordzie - wykazywał jednak więcej sceptycyzmu. Jego zdaniem decydenci w obliczu przedsięwzięcia, które także według niego jest ważne, i tak (przynajmniej w kwestiach bezpieczeństwa narodowego) znajdą sposoby, aby ominąć rezolucję.

Według współzałożyciela Wikileaks Juliana Assange - autora sensacyjnego materiału wideo z Iraku - parlamentarzyści wprowadzili jeszcze drobne poprawki do pierwotnie proponowanego tekstu rezolucji. W ich wyniku koalicja rządowa zostaje także zobowiązana do dokonania szczegółowej analizy, przede wszystkim pod kątem operacyjnego bezpieczeństwa centrów danych. Poza tym ma zostać zwołana międzynarodowa konferencja, poświęcona zmianom w prawie związanym z cloud computingiem, bezpiecznymi przystaniami dla danych i internetowi w ogóle.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas