Izolacja pornografii w internecie

Jak odizolować pornografię w sieci? Powraca pomysł na wprowadzenie specjalnych domen dla stron z treściami dla dorosłych.

Bez wątpienia w sieci nie brakuje jednej rzeczy - pornografii. Nikt nie wie, jak rozwiązać problem coraz to nowych stron z treściami dla dorosłych. Z inicjatywą mającą - przynajmniej w teorii - powstrzymać tę lawinę wystąpiła organizacja ICM Registry, zgłaszając w zeszłym roku swój projekt odcięcia cyfrowej pornografii do instytucji zajmującej się przydzielaniem adresów w internecie, Internet Corporation for Assigned Names and Numbers ICANN.

Trzy razy X

Projekt izolacji pornografii w sieci mówił o tym, że każda strona zawierająca treści pornograficzne powinna posiadać obowiązkową nazwę domeny .xxx, zamiast standardowego .com lub .net (np. sex.xxx). Jednak pomysł ten został przez ICANN odrzucony - uznano, że wnioskodawca pragnie jedynie na nim zarobić. Jak się okazuje, każda oficjalnie istniejąca strona z pornografią (takowych istnieje około 4,3 miliona), miałyby zapłacić za nowy adres nie komu innemu, jak właśnie ICM Registry. Co prawda pomysłodawcy obiecywali, że część ze zdobytych w ten sposób środków przeznaczona zostanie na walkę z pornografią nieletnich w sieci, ale na zabieg przejścia "pod inny adres" nie zgodzili się zarówno twórcy tego typu rozrywki (obawiając się opłat), jak i grupy walczące z pornografią, twierdząc, że jedynie ułatwi to znalezienie pornograficznych treści.

Reklama

Pomysł powraca na wokandę - ICM Registry prosi internautów o wypowiadanie się w tej sprawie na swojej stronie. Po terminie 5 lutego ICM Registry zbierze opinie użytkowników sieci i raz jeszcze zgłosi pomysł domen xxx. Nie jest to bynajmniej przypadek - kilka przecznic od targów nowych technologii Consumer Electronics Show w Las Vegas rozpoczęły się targi branży pornograficznej AVN Adult Entertainment Expo. Obie imprezy mają jeden wspólny punkt - internet.

Pornografia 2.0

Branża pornograficzna już dawno dostrzegła, jak gigantyczne pieniądze może dostarczyć jej internet. Pornografia w sieci przynosi rocznie prawie 3 miliardy zysku, a producenci tego typu twórczości udostępnili swoje filmy do sprzedaży przez sieć ponad rok przed tym, jak wielkie wytwórnie z Hollywood postanowiły udostępnić część swoich zbiorów online. Teraz pornobiznes postanowił skopiować model YouTube i MySpace.

Na targach promowana jest strona Xpeeps, którą twórcy opisują jako "MySpace świata porno". Natomiast odpowiednikiem YouTube ma być strona o nazwie PornoTube. Gdyby pomysł ICM Registry się przyjął, obie strony musiałyby zapłacić za domenę z trzema iksami.

- YouTube pozbył się wszystkiego, co było nagie. My nie mamy takich barier - powiedział jeden z twórców stron dla dorosłych w wydaniu Web 2.0.

Sieć 2.0 wydaje się tu być słowem-kluczem, ponieważ nowe rzesze internautów, przyciągnięte tego typu podejściem do pornografii, przyniosą ze sobą konkretne pieniądze. Tymczasem ICM Registry nie mogło wybrać lepszego momentu na reaktywowanie swojej kampanii niż podczas targów AVN.

Niezależnie od kłótni "na górze" problem pornografii w sieci pozostaje nierozwiązany. Z analiz ekspertów witryny TopTenReviews wynika, że pierwsze zetknięcie się z pornografią w internecie ma miejsce w wieku 11 lat, a ponad 100 tysięcy stron oferuje pornografię z nieletnimi. W samym tylko USA, 40 milionów użytkowników sieci regularnie odwiedza pornograficzne strony. Około 10 procent z tej grupy przyznaje się do uzależnienia.

Łukasz Kujawa

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: YouTube | Internet | izolacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy