Jak daleko można posunąć się w krytyce lekarzy? Internauci dostali pisma
Na medyków ze szpitala w Świnoujściu wylała się fala hejtu w internecie. Finał najprawdopodobniej będzie w sądzie. Szpital na drodze prawnej żąda przeprosin za godzenie w dobre imię placówki.
Zamieszanie wokół szpitala w Świnoujściu ma swój początek w 2023 roku, kiedy to jeden z mieszkańców miasta opisał w sieci jego zdaniem nieodpowiednie podejście personelu do pacjenta. Po tym lawinowo zaczęły pojawiać się kolejne komentarze, niejednokrotnie dużo ostrzejsze nazywające placówkę "umieralnią", a lekarzy "mordercami w kitlach", o czym informowały lokalne media. Z tymi szpital postanowił walczyć na drodze prawnej.
- Prawnicy wystosowali pisma wzywające 17 osób do przeprosin. Tam, gdzie wpisy były anonimowe lub pod pseudonimami, zwróciliśmy się z prośbą o ustalenie personaliów tych osób do policji - mówi w rozmowie z "Głosem Szczecińskim" Dorota Konkolewska, prezes szpitala.
Pracownicy szpitala napisali również w tej sprawie list otwarty, pod którym podpisały się 124 osoby - lekarze, pielęgniarki, diagności i ratownicy.
- Jako zespół lekarzy i pracowników medycznych Szpitala w Świnoujściu, pragniemy zwrócić uwagę na ostatnie zdarzenia, które spowodowały gwałtowny wzrost nieprawdziwych informacji i wyjątkowo destrukcyjnej mowy nienawiści skierowanej do naszej profesji. [...] Nasza praca ma na celu ochronę zdrowia i ratowanie ludzkiego życia. Ataki pełne nienawiści i dezinformacji, które szerzą się w przestrzeni publicznej, nie tylko są krzywdzące, ale również znacząco wpływają na nasze psychiczne samopoczucie i gotowość do pełnienia naszych obowiązków. Apelujemy o szacunek i prosimy o odpowiedzialne podejście. Apelujemy o unikanie promowania nienawiści wobec nas - pracowników Szpitala - napisali pracownicy placówki.
Skutek oficjalnych pism był taki, że dwie osoby przeprosiły, jedna sprawa toczy się przed Rzecznikiem Praw Pacjenta i "niewykluczone, że pozostałe sprawy znajdą swój finał w sądzie. Każdy ma prawdo do krytyki, ale nazywanie szpitala umieralnią, a lekarzy mordercami, daleko poza nią wykracza. To zwykły hejt, na który nie ma mojej zgody" - mówi prezes szpitala w rozmowie z "Głosem". Wydaje się, że wystosowane pisma jeszcze dolały oliwy do ognia, internauci uznali to za próbę ograniczenia ich wolności w wyrażaniu opinii.
Jak poinformowała "Rzeczpospolita", według adwokata Michała Białkowskiego preprezentującego szpital, żaden z autorów wpisów nie złożył do szpitala oficjalnej skargi. Jak informuje portal, przytaczając słowa innych prawników, ciężko o naruszenie tu dóbr osobistych w sytuacji, gdy nie padają żadne nazwiska. - Jeśli internauci opisują konkretne sytuacje, które dotknęły ich lub ich bliskich, przedstawiają dokładny opis zdarzenia, to nie widzę żadnej podstawy do tego, by wzywać ich do przeprosin lub usuwania wpisów - mówi adw. Krzysztof Witek z kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy dla rp.pl.
Hejt w internecie jest dużym wyzwaniem
Wzajemne spieranie się, różnice zdań są czymś jak najbardziej normalnym. Gorzej, że dyskusje, nierzadko bardzo ostre, toczą się w sieci. A tam często brakuje hamulców. Nie tak dawno pisaliśmy w GeekWeeku o wyznaniu Dawida Myśliwca prowadzącego kanał na YouTube "Naukowy Bełkot". Opowiadał tam o hejcie, z jakim się spotyka. Na jego film odpowiedział również inny twórca i popularyzator nauki, dr Tomasz Rożek. On także niejednokrotnie spotkał się nawet z groźbami.
Popularność filmów kręconych przez patoinfluencerów, wyzywanie polityków, dziennikarzy, nauczycieli udzielających się w sieci, duchownych, stało się niejako chlebem powszednim, z którym internet zdaje się nic nie robić. Nie chodzi o to, żeby nie dochodzić swoich praw. Ale robić to, zachowując jakiś poziom.