Japończycy nie lubią YouTube
Japońska organizacja zajmująca się ochroną praw autorskich po raz kolejny atakuje wideoserwis YouTube.
Aktualnie każdy może wrzucić dowolne wideo z całego świata, i jeśli zostanie ono zaakceptowane przez administratorów (np. nie zawiera treści pornograficznych) - trafia do serwisu. Tutaj rodzi się problem, bo skąd admini mają wiedzieć, co jest naruszeniem praw autorskich np. w Polsce, Belgii czy Japonii?
Dlatego JASRAC sugeruje, aby każdy użytkownik YouTube, przed rejestracją, podawał swoje osobiste dane (które podlegałyby weryfikacji). W razie ewentualnych problemów, dana osoba miałaby być ścigana za naruszenie praw autorskich. Szefowie wideoserwisu na razie nie komentują tych sugestii.
Aktualnie, jeśli w YouTube pojawi się nielegalny plik, po zgłoszeniu tego administratorom - zostaje on usunięty.
ŁK