Najnowsze badania pokazują, że 5G jest bezpieczne dla ludzi, podobnie jak LTE

Ze względu na mały rozmiar komórek wykorzystywanych przez operatorów sieci komórkowych, ekspozycja publiczna na promieniowanie elektromagnetyczne wynikające z tego tytuły jest ekstremalnie niska.

W związku z publicznymi obawami związanymi z implementacją sieci 5G, Australian Communications and Media Authority (ACMA) postanowiło zorganizować serię testów, żeby raz na zawsze uciąć temat szkodliwości sieci komórkowych. Te przeprowadzono w 59 miastach oferujących usługi LTE (21 w Nowej Południowej Walii, 9 w Queensland, 6 w Australii Południowej, 2 w Tasmanii, 16 w Wiktorii i 5 w Australii Zachodniej) i jak się okazało, najwyższy zanotowany wynik dla pojedynczej pikokomórki należy do Sydney Central Business District i wynosi 0.737%, czyli mniej niż 1% limitu ustalonego przez Australian Radiation Protection and Nuclear Safety Agency (ARPANSA). 

Reklama

W każdym z przypadków pomiar był dokonywany w czasie 6 minut z sensorem umieszczonym 1,5 metra nad powierzchnią ziemi, żeby jak najlepiej oddawać poziom, na jakim porusza się przeciętny człowiek. Pomiarów dokonywano w styczniu i lutym w miejscach publicznie dostępnych, zawsze na wszystkich dostępnych częstotliwościach między 420 MHz a 6 GHz. I jak podkreśla ACMA, chociaż zmierzone przez nich wartości nie muszą być wcale (i pewnie nie są) maksymalnymi wartościami, to oscylują one wokół tak niskich wartości, że nawet ogromny wzrost wciąż oznaczałby dolne granice wyznaczonego bezpiecznego poziomu - szczególnie że średni pomiar wynosił 0.143% limitu.

W tym miejscu warto też dodać, że Australia ma bardziej restrykcyjne limity niż Unia Europejska, a wspomniana ARPANSA przy okazji po raz kolejny odnosi się do modernizacji sieci, czyli implementacji 5G. - Wyższe częstotliwości wcale nie oznaczają większej ekspozycji na promieniowanie elektromagnetyczne. Obecne badania wskazują, że nie ma żadnych dowodów na wpływ fal radiowych wykorzystywanych w telekomunikacji na zdrowie. To dotyczy także nadchodzącego rozwoju 5G. Nasze stanowisko jest takie, że 5G jest bezpieczne - czytamy w raporcie. Co więcej, organizacja potwierdza, że choć część częstotliwości wykorzystywanych przy 4G i 5G faktycznie powoduje, że pewna energia jest absorbowana przez nasze ciało, to jest jej zbyt mało, by mogła znacząco ogrzać tkanki, a przy falach milimetrowych w ogóle nie ma mowy o penetrowaniu skóry. 

Co więcej, Telstra, czyli jedna z australijskich firm telekomunikacyjnych, już w listopadzie tłumaczyła, że wbrew temu, co próbują forsować niektóre grupy spiskowe, 5G emituje mniej promieniowanie niż dotychczasowe rozwiązania i można je porównać do walkie-talkie, hotspotów WiFi czy kluczyków samochodowych: - Odkryliśmy, że ponieważ 5G jest bardzo wydajne, zazwyczaj pracuje na niższych poziomach niż urządzenia, z jakich korzystamy w domach na co dzień, jak choćby kuchenka mikrofalowa czy elektroniczne nianie. Robiliśmy testy na naszych sieciach 5G i uzyskiwaliśmy wyniki od 1000 do 10000 razy niższe niż uzyskujemy przy innych urządzeniach. Jeśli więc dodamy do siebie to wszystko, wychodzi nam, że są to bardzo niskie wartości przy całkowitej emisji, a 5G emituje mniej promieniowania niż wiele innych urządzeń w powszechnym codziennym użyciu. - twierdzi Mike Wood.

Źródło: GeekWeek.pl/zdnet

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy