Netflix może spać spokojnie… i użytkownicy też. Duże zyski i zawartość na cały rok
Jak dobrze wiemy niewiele jest branż, które nie muszą się mierzyć ze skutkami pandemii koronawirusa, ale srewisy streamingowe są jedną z nich - największy z nich podzielił się właśnie wynikami finansowymi za pierwszy kwartał.
Jednym z najsilniejszych efektów zaleceń dotyczących pozostawania w domu jest z pewnością sięganie po serwisy streamingowe - filmowe, muzyczne, gamingowe - zapewniające rozrywkę. To jeden z niewielu sektorów, który w tym trudnym czasie może liczyć na zyski i nie musi się martwić o liczbę klientów, bo ta nie maleje, a raczej rośnie. Imponujące wyniki finansowe Netflixa za pierwszy kwartał tego roku nie powinny więc dziwić - gigant poinformował, że zakończył kwartał z przychodami na poziomie 5,8 mld złotych, co oznacza wzrost o 27,6% w stosunku do roku ubiegłego.
Ba, chociaż eksperci z Wall Street i wielu branżowych firm analitycznych spodziewali się, że przez pierwsze trzy miesiące roku Netflix zyska 7-8 mln subskrybentów, to serwis dopisał do swojej listy 15,8 mln nowych użytkowników. Oznacza to, że całkowita liczba klientów firmy wynosi już 183 mln osób i jak na razie Netflix jest bezkonkurencyjny w tym aspekcie, choć CEO Netlflixa nie popada w nadmierny entuzjazm i doskonale zdaje sobie sprawę, że kolejny kwartał może być słabszy, z wynikiem ok. 7,5 mln nowych użytkowników, bo trudno przewidzieć zachowanie klientów, kiedy wiele państwa odwoła lockdown. Należy też zwrócić uwagę na niesamowite tempo przyrostu użytkowników Disney+, które w kilka miesięcy od premiery ma już 50 mln subskrybentów.
Nie da się jednak ukryć, że kiedy Disney, Warner Bros., Sony, Universal, Paramount i wiele innych wytwórni mają ogromne problemy z nowymi treściami i obawiają się o swoją ofertę na drugą połowę roku, szef Netflixa ds. zawartości, Ted Sarandos, zapewnia, że im nowej zawartości nie zabraknie. Bo choć faktycznie musieli wstrzymać wiele planów filmowych na całym świecie, to wciąż mają mnóstwo materiału gotowego do produkcji i o obecny rok nie muszą się martwić wcale. - Większość naszych filmów i seriali na rok 2020 jest już nakręcona i jest na etapie post-produkcji w różnych miejscach na całym świecie. Co więcej, jesteśmy już na bardzo zaawansowanym etapie kręcenia treści na 2021 rok - twierdzi Sarandos.
Jak to możliwe, kiedy reszta branży filmowej ledwo zipie? Zdaniem Sarandosa wynika to z ich zupełnie innego sposobu pracy, choćby emitowania wszystkich odcinków seriali jednocześnie, co oznacza, że dużo materiału musi być nakręconego odpowiednio wcześnie. Co więcej, dużo treści tworzy się zdalnie i jak zapewnia Netflix, obecnie mowa tu o ok. 200 projektach, które zawierają montaż już nakręconych filmów, filmy animowane czy treści zaplanowane na kolejne 12 miesięcy. W związku z tym przejście na home office odbyło się w firmie szybko i sprawnie: - W ciągu kilku dni od zamknięcia krajów, mieliśmy produkcję wznowioną i działającą zdanie, wirtualne spotkania czy scenarzystów piszących zdalnie - wyjaśnia przedstawiciel firmy.
Źródło: GeekWeek.pl/Netflix