Nie ma zmiłuj się
Dwóch internautów <a href="http://komputery.interia.pl/id/arch/www/wys&inf_id=12563"> oskarżonych</a>, a później <a href="http://komputery.interia.pl/id/arch/www/wys&inf_id=13343">uniewinnionych</a> od zarzutów umieszczenia na stronach internetowych częstotliwości nadawania <a href="http://www.rmf.fm" target="_blank">radio</a>stacji UOP i policji ponownie stanie przed sądem
W kwietniu 2000 r. wyrokiem Sądu Rejonowego w Poznaniu Dominik
G. i Artur S. zostali uniewinnieni od zarzutów złamania tajemnicy
państwowej. Apelację wniosło oskarżenie. W piątek Sąd Okregowy
uchylił zaskarżony wyrok ponownie kierując sprawę do postępowania
przygotowawczego.
"Tak liczna obecność prasy na sali potwierdza przypuszczenia,
że rozstrzygnięcie w sprawie stanowi jedno z tych orzeczeń, które
wytyczają granicę między wolnością zdobywania informacji i ich
rozpowszechniania, a gwarantowanym bezpieczeństwem pracy służb
ochrony państwa. Sąd stwierdza, że zgromadzony materiał dowodowy
nie pozwala podjąć decyzji czy oskarżeni te granice przekroczyli
czy też nie" - uzasadniał sędzia Sławomir Jęksa.
"Na podstawie tego, co jest w aktach, w żaden sposób nie można
ich skazać. To, czego się dopuścili, nie jest przestępstwem, ale
postępowanie będzie dalej się toczyć" - nie miał wątpliwości
obrońca Tomasz Rybacki.
Podczas kwietniowej sprawy przed Sądem Rejonowym oskarżenie
żądało dla jednego z internautów ośmiu miesięcy więzienia, a dla
drugiego - roku w zawieszeniu.
"Częstotliwość jako taka nie jest tajemnicą państwową. Dopiero
rozpowszechnianie informacji pozyskanych na tych częstotliwościach
byłoby przestępstwem" - powiedział dziennikarzom jeden z
oskarżonych, 26-letni Artur S.
Oświadczył, że nie złamał prawa i będzie dalej robił to, co
robił. "To była sprawa pokazowa. UOP wolał +szukać jeleni+ w
procesie niż zainstalować sobie sprzęt specjalistyczny. Życzę im,
by dorobili się lepszego sprzętu radiokomunikacyjnego" -mówił w
kwietniu.
Wcześniej mówił, że dane o częstotliwości radiostacji
zamieścił w sieci "wyłącznie w celach informacyjnych" i nawet
podpisał się nazwiskiem na stronie internetowej.
Pytany przez PAP, skąd znał te częstotliwości, odparł, że
otrzymał je od znajomego podczas spotkania w klubie
krótkofalowców. Jak twierdził, "te dane są w tym środowisku
powszechnie znane i będą +trzymać się+ dalej na serwerach".
Kłopoty obu internautów rozpoczęły się w 1998 roku.
Częstotliwości nadawania radiostacji podane przez nich na stronach
internetowych zainteresowały UOP. Po kilkunastu miesiącach
śledztwa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu skierowała akt oskarżenia
do sądu.