Niemiecki szpieg w postaci trojana
Niemiecki rząd rozpoczął rekrutację programistów, których celem będzie stworzenie programu typu malware.
Geoff Sweeney z Tier-3 obawia się, że konie trojańskie stworzone dla potrzeb rządu czy choćby policji będą mogły w trywialny sposób wpaść w ręce hakerów, którzy rozpowszechniliby je i użyli do "kradzieży" danych osobowych lub do prowadzenia czynnych ataków przeciwko koncernom i instytucjom rządowym.
Wygląda na to, że terroryści i kryminaliści będą zmuszeni na przeprowadzkę pod systemy operacyjne z rodziny UNIX/Linux, aby uniknąć wpadki. A nawet jeśli utkną w systemie Windows, istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że ich oprogramowanie antywirusowe wykryje próbę ataku trojana. Co ciekawe, firmy antywirusowe sprawdzając zaufanie swoich klientów, godzą się na współpracę z wymiarem sprawiedliwości odnośnie wprowadzenia czegoś w rodzaju otwartej furtki, pozwalającej na penetrację przez "rządowego konia trojańskiego" podejrzanego systemu.
Czy to oznacza, że od nowego roku będziemy mieli do czynienia z nowymi służbami pod postacią koni trojańskich? Czy będąc z jakichś względów podejrzani, zostaniemy narażeni na penetrację własnego systemu operacyjnego bez ingerencji programu antywirusowego? Z tymi, jak i zapewne wieloma innymi pytaniami zmagać się będą obywatele Niemiec w najbliższych tygodniach.
Austria, Niemcy, czyżby wkrótce i Polska? Oby nie.