Panienka z YouTube

Była młoda i piękna. Lonelygirl15 stała się jedną z wizytówek YouTube. Nikt nie spodziewał się, że było to sprytne oszustwo.

Lonelygirl15 i jeden z jej wiedoblogów
Lonelygirl15 i jeden z jej wiedoblogówINTERIA.PL

Czy to pornos?

Filmiki Lonelygirl15 pozornie nie różniły się od wielu innych tego typu produkcji z wideoserwisów - młoda dziewczyna opowiada o swoim życiu, szkole, facetach i setkach innych rzeczy. Tego typu wideoblogi powstają z różnych powodów, ale zawsze mają jedną wspólną cechę - są prawdziwe, przynajmniej z założenia. Lonelygirl15 od samego początku była tylko kreacją.

Za popularnym wideoblogiem stało dwóch niedoszłych scenarzystów z Hollywood Mesh Flinders oraz Miles Beckett. Ten pierwszy miał na swoim koncie kilka odrzuconych scenariuszy, drugi próbował zostać chirurgiem plastycznym. Bezskutecznie. Flinders miał jednak pomysł, z którym biegał od studia filmowego do studia - serial o nieprzystosowanej do życia nastolatce. Trudno wyobrazić sobie większy schemat. Twórczość Flindersa nie znalazła aprobaty wielkich (ani małych) wytwórni, jedynym, który zrozumiał ideę żądnego sławy scenarzysty, był Beckett.

Studiując wieczorowo chirurgię plastyczną, Beckett zawsze marzył o czymś większym - na potrzeby internetu przygotował kilka śmiesznych filmików, ale nie znalazły one większego odzewu. Flinders miał pomysł, Beckett umiejętności, znalazło się także medium do całej operacji - YouTube. Pozostawało jedynie odszukać aktorkę, która zagra Bree (Lonelygirl15). Na przesłuchanie zaproszono początkującą aktorkę, 19-letnią Jessicę Rose z Nowej Zelandii. Dopiero podczas rozmowy dowiedziała się, że nie chodzi o film - jak ją wcześniej poinformowano - ale darmową pracę nad internetowym blogiem. Pierwsze pytanie Rose brzmiało: "Czy to pornos"? Przekonanie jej, że to coś zupełnie innego, trwało cały wieczór. Dzień później cała trójka zabrała się do kręcenia.

Moi rodzice są do bani

Bree pokazuje swoje rzekomo podbite oko
INTERIA.PL

Pierwsze wideoblogi Lonelygirl15 pojawiły się przed wakacjami, kiedy większość młodych ludzi nie ma co robić, a klikanie po sieci wydaje się być dobrym sposobem na spędzenie czasu. Bree "wybrała" sobie nicka Lonelygirl15, ponieważ miała tylko jednego przyjaciela (z którym ciągle się kłóciła), nie licząc jej pluszowych zabawek. Wystarczyło być słodkim, a kolejni użytkownicy YouTube zaczynali być fanami Bree. Prawdziwą furorę zrobili jednak rodzice Lonelygirl15.

Jedna z kolejnych części wideoblogu Bree, zatytułowana "Moi rodzice są do bani", przyciągnęła magiczną liczbę 500 tys. odsłon. Możliwe, że to uniwersalne problemy tysięcy nastolatków, albo Bree była już tak popularna, ale jedno było pewne Lonelygirl15 nie była już zwyczajną internetową dziewczyną. To była marka.

Koniec marzeń

Wideoserwis okazał się doskonałym medium dla wideoblogów
AFP

Twórców wideoblogu zdradziła dbałość o szczegóły. Pokój Bree był zbyt perfekcyjny, większość dokupywanych do niego rzeczy była nowa, dodatkowo pochodząc od jednej firmy odzieżowej. Same filmiki Lonelygirl15 stawały się coraz bardziej profesjonalne, nie tylko dodawano do nich doskonale pasującą muzykę, ale i bezbłędnie reżyserowano każdy fragment. Internauci zaczęli swoje własne śledztwo - jeden z dziennikarzy pracujących dla "New York Times" trafił na blog Rose w innym serwisie społecznościowym, MySpace. Iluzja pękła. Rozszyfrowanie zagadki stało się głównym newsem w większości z amerykańskich mediów. Lonelygirl15 i jej ojcowie zostali zdemaskowani przez tych samych ludzi, którzy przez cały czas ich wspierali. Jednak taki obrót rzeczy okazał się prezentem dla całej trójki.

24 miliony

Krzysztof Kononowicz i Lonelygirl15 skorzystali na popularności wideoserwisów
INTERIA.PL

Przed wyborami samorządowymi w Polsce historia Lonelygirl15 mogłaby zaskakiwać, ale po fenomenie Krzysztofa Kononowicza losy Bree nie dziwią. YouTube i jemu podobne serwisy potrafią w kilka dni uczynić z kogoś gwiazdę. Kononowicza i Lonelygirl15 łączyło jedno wspólne słowo - iluzja. Z tą różnicą, że Kononowicz został w pewien sposób "wykorzystany" przez dwóch młodych polityków, Flinders i Beckett nie ukrywali przed internetową gwiazdą, że bierze udział w medialnym przedsięwzięciu. Efekt był jednak ten sam - popularność.

O ile "pięć minut" kandydata na prezydenta Białegostoku już się skończyło, tak Jessica Rose wydaje się mieć przed sobą świetlaną przyszłość. Nowozelandzka aktorka już dostała ofertę od producentów popularnego w Stanach serialu "Law & Order", a scenarzyści Lonelygirl15 przygotowują telewizyjny serial.

Pomimo zdemaskowania, seria z Bree jest kontynuowana w YouTube oraz płatnym wideoserwisie Reaver. Dziennie w wideoserwisach pojawia się po kilka pamiętników w stylu "twórczości" Lonelygirl15. Ile z nich jest niewinnym wideoblogiem, ale ile produktem skierowanym jedynie na zdobycie sławy?

Łukasz Kujawa

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas