Piraci w firmowych sieciach

Według danych berlińskiej General Accounting Office, dwie trzecie stron otwieranych w pracy jest przeglądanych w poszukiwaniu i załatwianiu spraw prywatnych, a straty z tego powodu liczone są w miliardach euro.

Wymiana danych na komputerze w pracy to często po prostu piractwo    fot. Jenny Rollo
Wymiana danych na komputerze w pracy to często po prostu piractwo fot. Jenny Rollostock.xchng

Polacy namiętnie korzystają z możliwości przeglądania zasobów sieci w pracy. Większość użytkowników w oglądaniu najnowszych filmów serwowanych na YouTube czy czytaniu codziennej prasówki na portalach informacyjnych nie widzi nic złego. Zdemaskowani przez pracodawcę tłumaczą najczęściej swoje czyny chęcią odprężenia się lub pobudzenia kreatywności.

- Paradoksalnie w tej sytuacji pracodawcy bardzo pasywnie walczą z zachowaniami narażającymi ich firmy na duże straty - komentuje Łukasz Nowatkowski z firmy G Data Software, producenta programów antywirusowych i kompleksowo zabezpieczających firmowe dane. - Głównym powodem takiej sytuacji jest przekonanie, że sytuacja utraty danych nigdy nie dotknęła i nie dotknie ich firmy - komentuje ekspert G Data Software.

Pomimo licznych komunikatów ostrzegawczych i działań podejmowanych przez władze firmy, często pracownicy nie zaprzestają swoich nawyków. Ściągając nielegalne pliki i przechowując je w firmowych komputerach, narażają swojego pracodawcę.

Przede wszystkim problem dotyczy zasad prywatnego korzystania z komputerów w czasie pracy. Takie działanie jest przyczyną wielu strat finansowowych. Przykładem może być rok 2007, w którym ekonomiczne szkody spowodowane spadkiem wydajności pracy w samych tylko Niemczech to ubytek dochodów rzędu 54 miliardów euro

INTERIA.PL/informacje prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas