Pornotrojan

W sieci pojawił się nowy koń trojański, który wprawdzie nie czyni spustoszeń fizycznych (na dyskach), ale za to pustoszy moralnie. Wykorzystując dawno odkrytą (w październiku 2000), a do tej pory nie w pełni załataną dziurę w Microsoft Explorerze wirus o nazwie JS/Seeker-E

W sieci pojawił się nowy koń trojański, który wprawdzie nie czyni spustoszeń fizycznych (na dyskach), ale za to pustoszy moralnie. Wykorzystując dawno odkrytą (w październiku 2000), a do tej pory nie w pełni załataną dziurę w Microsoft Explorerze wirus o nazwie JS/Seeker-E

przekierowuje przeglądarkę użytkownika na strony z "twarda pornografią", dokonując dodatkowo odpowiednich zmian w ustawieniach strony startowej przeglądarki i w rejestrach, tak, że nawet jeśli użytkownik przywróci swoja stronę startową, kolejne uruchomienie przeglądarki znów ustawi tam pornostronę. Trojana na razie można usunąć tylko na piechotę, grzebiąc w rejestrach Windows

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy