Szwedzi nie boją się prawa antypirackiego

Po siedmiu miesiącach obowiązywania ustawy antypirackiej ruch w szwedzkim internecie wrócił do normy. Szwedzi uznali, że P2P jest bezpieczne i nauczyli się korzystać z narzędzi do ukrywania się. Robi to już pół miliona internautów z tego kraju.

Straszenie ściągających już na wiele się nie zda?    fot. Vangelis Thomaidis
Straszenie ściągających już na wiele się nie zda? fot. Vangelis Thomaidisstock.xchng

Od 1 kwietnia w Szwecji obowiązuje surowe prawo wobec osób podejrzanych o dzielenie się plikami zabezpieczonymi prawami autorskimi. Na mocy ustawy antypirackiej, właściciele praw autorskich mogą zmusić dostawców internetu do ujawnienia tożsamości osób, którym zarzuca się nielegalne działania. To efekt jednej z unijnych dyrektyw w zakresie ochrony praw autorskich.

Koniec obławy?

Skutkiem ubocznym ustawy antypirackiej było zmniejszenie się ruchu w szwedzkiej części sieci aż o 1/3 - ze średnio 120 do 80 Gbps. Już kilka dni po wejściu w życie nowego prawa aresztowane zostały dwie osoby, którym postawiono zarzuty nielegalnego dzielenia się plikami.

Wielu znawców branży było zdania, że spadek ruchu w internecie będzie jedynie tymczasowy. Zadziałał bowiem efekt odstraszania. Wiele osób wolało zaprzestać na pewien czas dzielenia się plikami, by zorientować się, jak rozwija się sytuacja i czy w związku z kontynuowaniem wymiany chronionych plików grożą im rzeczywiście jakieś konsekwencje.

Najwidoczniej Szwedzi uznali, że P2P jest bezpieczne. Serwis TorrentFreak informuje bowiem w artykule "Swedish Internet Traffic Recovers After Initial IPRED Scare", że średni transfer w sieci systematycznie rósł przez ostatnie miesiące i obecnie jest na poziomie sprzed wejścia w życie ustawy antypirackiej.

Przemysł rozrywkowy, początkowo zadowolony z efektów ustawy, teraz nie ma zbyt wielu powodów do zadowolenia. Nowe prawo okazuje się być mało skuteczne - wielu internautów woli zapłacić za oprogramowanie, dzięki któremu będą w stanie ukryć swoją tożsamość. Badacze pracujący nad projektem Cyber Norms szacują, że około 6-7 procent użytkowników internetu ze Szwecji (czyli około pół miliona osób) korzysta z narzędzi do nawiązywania anonimowych połączeń w sieci.

Zejście do podziemia

Oczywiście, nie dla wszystkich z tych osób, korzystanie z P2P jest jedynym powodem ukrywania swojej tożsamości online. Jednak jak wynika z badań, użytkownicy sieci wymieniający się plikami wolą się ukrywać, niż zrezygnować z pobierania i udostępniania - ponad połowa badanych w projekcie Cyber Norms zadeklarowała, że w przypadku jeszcze większego zaostrzenia antypirackiego prawa podejmie stosowne kroki w celu zabezpieczenia swojej anonimowości w internecie.

W walce, która od pewnego czasu staje się coraz bardziej zacięta, górą wciąż wydają się być internauci. Ani surowe kary orzekane przez amerykańskie sądy, ani zmiany w prawie w Europie nie sprawiły, że skala zjawiska uległa znacznemu zmniejszeniu. Co więcej, antypirackie prawo przyczynia się do rozkwitu kolejnej branży - oprogramowania i usług do ukrywania tożsamości online. Liczba użytkowników serwisów oferujących usługi VPN rośnie w bieżącym roku niezwykle dynamicznie.

Kwoty, jakie internauci są w stanie wydać za poczucie bezpieczeństwa to ok. 10 dolarów miesięcznie. Za takie pieniądze można przecież wykupić miesięczny abonament w legalnych serwisach z muzyką online, jak np. Spotify, czy Napster. Najwyraźniej dla części internautów ważniejsza jest swoboda korzystania z sieci WWW.