W danych wykradzionych z Facebooka jest też numer telefonu samego Marka Zuckerberga

Tym razem szef Facebooka stał się ofiarą własnego niedbalstwa przy ochronie poufnych danych użytkowników swojego serwisu. W sieci znalazł się nie tylko jego numer telefonu, ale też bardzo ciekawe informacje na jego temat.

Wyciek danych 533 milionów użytkowników Facebooka, w tym ponad 2,5 miliona Polaków, to wydarzenie bez precedensu, o czym przekonał się na własnej skórze nawet szef Facebooka, czyli Mark Zuckerberg. W sieci bowiem pojawił się nie tylko jego numer telefonu, ale również ekspertom od cyberbezpieczeństwa udało się ustalić, jakich aplikacji używa on na swoim smartfonie.

Okazuje się, że piąty najbogatszy człowiek na naszej planecie obawia się podsłuchania swoich prywatnych rozmów głosowych czy tekstowych na swoim facebookowym Messengerze i woli używać komunikatora konkurencji w postaci Signala. Jakiś czas temu Elon Musk zachęcał swoich fanów do przejścia z Facebooka na Signala, bo oferuje on szyfrowanie rozmów.

Reklama

Najwidoczniej z sugestii szefa SpaceX skorzystał sam Zuckerberg, który ma świadomość, że jego serwis to największa na świecie machina inwigilacyjna. Dowodem na to może być od lat krążące po globalnej sieci jego zdjęcie, na którym widoczny jest też laptop z zaklejonym czarną taśmą modułem kamery i mikrofonami.

Co ciekawe, eksperci przeanalizowali większość danych 533 milionów użytkowników, które wyciekły do sieci, i odkryli, że wśród numerów telefonów oraz innych poufnych danych znajdują się te należące do słynnych amerykańskich celebrytów oraz ludzi świat nauki. Większość z nich to entuzjaści poglądów lewicowych. Nie powinno zatem dziwić, że Donald Trump chce stworzyć swoją platformę, która będzie konkurencją dla Facebooka, a będzie skierowana do entuzjastów poglądów prawicowych.

Przypominamy, że były prezydent Stanów Zjednoczonych zapowiedział, że na jego serwisie społecznościowym nie będzie żadnej cenzury, którą teraz obserwujemy na lewicowych mediach internetowych, a mianowicie Google, YouTube, Facebooku czy Twitterze. Trzymamy za to mocno kciuki i liczymy, że w obliczu rywalizacji, również i największe media cofną swoją cenzurę i przestaną niewygodne dla siebie treści określać mianem mowy nienawiści.

Źródło: GeekWeek.pl/Twitter / Fot. Facebook/Pexels

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy