W jaki sposób hakerzy Państwa Islamskiego mogliby zaatakować Wielką Brytanię?
Brytyjskie władze obawiają się zmasowanego cyberataku ze strony hakerów powiązanych z Państwem Islamskim. Jakie mogą być skutki takiego uderzenia?
Eksperci ds. cyberbezpieczeństwa poważnie traktują zagrożenie ze strony terrorystów-hakerów, lecz równocześnie uspokajają, że ISIS nie dysponuje specjalnie dużymi możliwościami działania w cyberprzestrzeni. Zasiadający przy klawiaturach islamiści mogą jednak spowodować spore straty w gospodarce, sparaliżować (przejściowo) działanie infrastruktury telekomunikacyjnej i wywołać zamieszanie na ulicach brytyjskich miast. Bazując na wcześniejszych przykładach cyberataków, specjaliści usiłują przewidzieć, gdzie można się spodziewać uderzeń e-dżihadystów.
Atak na przywódców politycznych
Celem ISIS z pewnością mogą być politycy. Takie ataki miały już miejsce w przeszłości, a jednym z przykładów niech będzie kradzież maili Baracka Obamy podczas kampanii wyborczej w roku 2008. Gdyby terroryści zdobyli i ujawnili jakieś kompromitujące informacje na temat któregoś ze światowych przywódców, mogłoby to wywołać spore polityczne zamieszanie i tym samym utrudnić walkę z ISIS.
Wyłączą prąd
Jednym z najbardziej prawdopodobnych celów dla terrorystów z ISIS mogą być elektrownie. Obiekty tego typu były atakowane już wcześniej, a najgłośniejszym przykładem był program szpiegujący Stuxnet, który wprowadzony został do systemu informatycznego jednej z irańskich elektrowni atomowych. Gdyby hakerom ISIS udała się podobna sztuka, wtedy mogliby sparaliżować działanie wielu elektrowni w Wielkiej Brytanii i innych krajach. Brak prądu zapoczątkowałby reakcję łańcuchową – przestałyby działać wodociągi, komunikacja, szpitale, lotniska, internet, telefony i właściwie wszystko, na czym opiera się współczesny świat. Awarie pewnie udałoby się usunąć w miarę szybko, ale szkody byłyby z pewnością bardzo duże.
Bandyci na ulicach
Jednym z mniej prawdopodobnych scenariuszy jest z kolei atak hakerów na infrastrukturę informatyczną… więzień. Próby przeprowadzone w USA wykazały, że w zakładach penitencjarnych, w których zabezpieczenia kontrolowane są komputerowo, wystarczy jeden cyberatak, aby drzwi cel stanęły otworem. Oswobodzeni w ten sposób więźniowie pewnie nie uciekliby zbyt daleko, ale służba więzienna z pewnością musiałaby poradzić sobie z zamieszkami.