Wi-Fi dociera na stadiony
Stadion Manchesteru City to pierwszy obiekt w angielskiej ekstraklasie, na którym jest bezpłatne Wi-Fi. Coś, co mogłoby wydawać się normą, w Anglii zaczyna być popularne od niedawna. Nie oznacza to wcale, że z Wi-Fi na stadionach korzystać się nie da – np. fani Liverpoolu z darmowego internetu się cieszą, ale tylko na jednej trybunie.
Wi-Fi zagościło na całym obiekcie Manchesteru City. Klub już chwali się, że Etihad Stadium jest najbardziej rozwiniętym technologicznie stadionem w Anglii. Najwyższa pora, bo dziś na stadionach z dostępem do internetu często bywa krucho. Kibice męczą się z przeciążeniami – wszyscy chcą wrzucać zdjęcia czy też pisać komentarze na Facebooku. Jest tłok, sieć nie daje rady. Wi-Fi ten kłopot rozwiązuje. A przy okazji spowoduje, że mecze będzie można śledzić w inny sposób. Program meczowy? Do wyrzucenia, wszystko wyląduje na smartfonie. Sprawdzenie wyniku meczu? Żaden problem. Co oznacza, że już nie zobaczymy kibiców dzwoniących do znajomych, by dowiedzieć się, czy znienawidzony rywal przegrywa. Wszystko sprawdzi się szybko na Livescorze. Tyle że niebawem dojdzie do absurdu. Wszyscy na stadionie będą naszpikowani technologią, a sędziowie wciąż nie będą mogli skorzystać z głupich powtórek, by przekonać się, czy na pewno nie popełnili błędu. GIF z kontrowersyjną akcją w sieci dostępny jest kilka sekund po wydarzeniu, więc gola ze spalonego zobaczą wszyscy na swoich urządzeniach. Wszyscy, poza sędzią. To dobrze, że na stadionach technologia już jest. Choć trzeba żałować, że na razie tylko na trybunach. System sprawdzający, czy piłka wpadła do bramki to świetny pomysł, ale i to nie wyeliminuje kontrowersyjnych sytuacji. Sędziowie muszą oglądać powtórki – technologia to umożliwia, więc korzystajmy z tego!
Adam Bednarek