Czy wszystko musi być w sieci?
Terrorystyczny atak na USA wywołał coś w rodzaju psychozy, która odbija się prawie na wszystkich dziedzinach życia. Po "przyczepianiu" się do gier (zobacz w innym miejscu serwisu Komputery, na przykład <a href="http://komputery.interia.pl/id/arch/www/wys&inf_id=175344">tutaj</a>), "liście zakazanych piosenek", czy dyskusji na temat wprowadzenia niektórych produktów (np. jednorazowych <a href="http://komputery.interia.pl/id/tel/tel_akt/www/wys&inf_id=176005">komórek</a>. Na tapetę wzięto zawartość niektórych serwisów internetowych. Jako przykład "wałkuje" się to, co można znaleźć na stronach ciekawego serwisu <b>HowStuffWorks.com</b>
Przeciwników informacji w sieci zdenerwowały podserwisy HSW zatytułowane: "Jak działa służba bezpieczeństwa na lotniskach?", "Jak działa samolot?", "Ile paliwa potrzebuje samolot?" i podobne. Zdaniem przewrażliwionych serwis ten i jemu podobne mogły być szkolą dla terrorystów, a zatem należy zadać sobie pytanie "Czy wszystko (na przykład dyskutowany od dawna "sposób konstrukcji domowej bomby atomowej") na pewno musi być ogólnie dostępne w sieci"?.
Obawiam się, że na fali psychozy - tego typu dyskusje mogą być woda na młyn polityków i nie wiadomo czy skutki mieszania się parlamentarzystów do niektórych dziedzin życia nie będą (patrząc dalekosiężnie) gorsze niż skutki ataków terrorystycznych