Astronauta oddał na zdjęciu prędkość 28 tysięcy km/h, z jaką orbituje kosmiczny dom

Ciężko jest pokazać, z jak ogromną prędkością pędzi po orbicie Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, ponieważ w kosmosie nie ma bliskich punktów odniesienia. Ale Francuzowi się to udało, i to w przepiękny sposób.

Astronauta oddał na zdjęciu prędkość 28 tysięcy km/h, z jaką orbituje kosmiczny dom
Astronauta oddał na zdjęciu prędkość 28 tysięcy km/h, z jaką orbituje kosmiczny domGeekweek

„Trudno dać dobry ogląd na prędkość ISS (28000 km/h!). Jesteśmy tak wysoko, że mamy wrażenie, iż nie poruszamy się tak szybko. Migawka mojego aparatu pozostała otwarta przez 30 sekund, a linie są zatem ścieżką miejskich świateł i gwiazd nocą, podczas gdy my w tym czasie pokonaliśmy 235 kilometrów!” - napisał na swoim profilu na Twitterze Thomas Pesquet, francuski astronauta.

W ramach swojego projektu MissionAlpha, Pesquet wykonuje na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej tysiące zapierających dech w piersi fotografii samego obiektu, jak i naszej planety z perspektywy kosmosu. Francuz zapragnął jako pierwszy spróbować oddać ogromną prędkość, z jaką porusza się kosmiczny dom.

Obiekt znajduje się ok. 400 kilometrów ponad powierzchnią naszej planety, dlatego bardzo trudno jest oddać jego rzeczywistą prędkość, czyli 28 tysięcy km/h, czyli niemal 8 km/s. ISS okrąża naszą planetę w zaledwie 90 minut, czyli 16 razy w ciągu 24 godzin.

Pesquet pochwalił się jednym ze swoich zdjęć. Możemy zobaczyć na nim część Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i linie świateł ziemskich miast oraz gwiazd. Ekspozycja trwała 30 sekund, dlatego są one rozciągnięte.

Jednak wyjątkowe jest to, w jaki sposób są one rozciągnięte na części naszej planety i gwiazdach. Na Ziemi fizycznie nie można wykonać takich obrazów. W tym czasie ISS pokonała na orbicie ok. 240 kilometrów. Astronauta nie poprzestał na jednym zdjęciu. Zapowiada, że niebawem opublikuje kolejne, które również mają oddać prędkość poruszania się ISS.

Źródło: GeekWeek.pl/Twitter/Thomas Pesquet / Fot. Thomas Pesquet

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas