Rosyjski satelita-zombie w każdej chwili może zderzyć się z modułem orbitalnym
Bigelow Aerospace poinformował, że moduł orbitalny Genesis II, który kiedyś ma stać się częścią Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, może wkrótce zostać zniszczony przez latające po orbicie szczątki satelity o nazwie Kosmos 1300.
Europejska Agencja Kosmiczna i Bigelow Aerospace ocenili prawdopodobieństwo zderzenia na 5,6 procenta w ciągu najbliższych dni, więc nie jest to dużo, ale ta sytuacja jest kolejnym dowodem na to, że na ziemskiej orbicie zaczyna robić się tłoczno, i nie chodzi tutaj o funkcjonujące instalacje, a o kosmiczne śmieci, które latają bez żadnej kontroli. To dotyczy zarówno satelity Kosmos 1300, jak i amerykańskiego modułu Bigelow Aerospace.
USAF i NASA bezustannie śledzą wszystkie już orbitujące oraz nowe urządzenia, a także większość szczątków satelitów, ale nie mają żadnego na te ostatnie wpływu. Aktualnie, dokonuje się obliczeń, by wysyłane w kosmos nowe urządzenia oraz już działające były w pełni bezpieczne. Jednak to bezpieczeństwo tyczy się tylko obiektów, z którymi jest łączność i są sprawne.
Całemu problemowi nie sprzyjają również pomysły innych krajów świata. Niedawno Indie postanowiły zniszczyć prototyp satelity, by przetestować swoją potężną broń. W efekcie ich działań, po ziemskiej orbicie zostało rozrzuconych tysiące szczątków urządzenia, które mogą latać po niej jeszcze przez kilka lat, zanim spłoną w atmosferze. W tym czasie będą stanowiły poważne zagrożenie dla innych instalacji.
To nie pierwsze tego typu wydarzenie w ciągu ostatniego miesiąca. Na początku września Europejska Agencja Kosmiczna musiała zmienić orbitę swojego satelity obserwacyjnego o nazwie Aeolus (). Inżynierowie obliczyli, że gdyby agencja nie zareagowała, to urządzenia StarLink, czyli kosmicznego Internetu od SpaceX, mogłyby doprowadzić do kosmicznej katastrofy, zderzając się z satelitą, a później doprowadzić do efektu domina.
Źródło: GeekWeek.pl/Bigelow Aerospace / Fot. NASA/MaxPixel