Sygnały od obcych wykrywamy lepiej niż do tej pory sądzono
Poszukiwanie sygnałów od obcych cywilizacji w gąszczu ciał niebieskich, które zakłócają ewentualny świadomy przekaz, nie jest łatwe. Planety krążące wokół gwiazd poza naszym Układem Słonecznym przeszkadzają w poszukiwaniu komunikatów pozaziemskich. Jednak według najnowszych badań wystarczy skoncentrować się na dokładniejszych przesunięciach częstotliwości, by wyodrębnić sztuczne sygnały spośród naturalnych.
Nie doceniliśmy naszej zdolności do dostrzegania sygnałów od obcych cywilizacji
Największym wyzwaniem dla „łowców obcych” jest to, aby umiejętnie odróżniać sztuczne sygnały od naturalnych. Jednak badania opublikowane w zeszłym tygodniu w czasopiśmie „The Astronomical Journal” sugerują, że jesteśmy w tym lepsi, niż do tej pory sądziliśmy. Naukowcy nieustannie poszukują potwierdzenia na to, że nie jesteśmy sami we wszechświecie. Wszelkie sygnały, które zdołają dotrzeć do naszej planety, mogą być potencjalną wiadomością od obcej cywilizacji, która tak jak my, desperacko poszukuje innych.
Co za tym idzie, wszystkie sygnały są przesiewane, aby móc odróżnić ten jeden sztuczny spośród „szumu” sygnałów naturalnych. Najnowsze badania wykazały, że można udoskonalić ten proces poprzez lepsze zrozumienie hałasu wytwarzanego przez egzoplanety. „Ta praca daje głębszy wgląd w to, jak mogą wyglądać sygnały przesyłane pozaziemsko, jeśli pochodzą z egzoplanet…” – czytamy we wstępie.
Kampania SETI, czyli poszukiwanie obcego życia
SETI, czyli Search for Extraterrestrial Intelligence, to zbiorcze określenie naukowych poszukiwań inteligentnego życia pozaziemskiego. Zaczęły się one wraz z wynalezieniem radia i od tamtej pory prowadzone jest wielkie słuchanie wszechświata. Umiejętność rozróżnienia autentycznych transmisji obcych ma kluczowe znaczenie dla powodzenia tej kampanii.
Dzięki najnowszej pracy Megan Grace Li, doktorantki na UCLA, naukowcy zyskują głębszy wgląd w to, jak mogą wyglądać potencjalne sygnały obcych, jeżeli pochodzą z egzpolanet. Wszystko w kosmosie pozostaje w ruchu, w związku z czym, przy interpretacji sygnału trzeba wziąć pod uwagę to, że egzoplanety poruszają się względem Ziemi w określony sposób. Dzięki temu będą wiedzieli, czy wykryty sygnał jest autentyczny, czy jednak jest wynikiem ruchu ciał niebieskich.
Nowe badania to szybsze i sprawniejsze poszukiwania
Tutaj trzeba wziąć przede wszystkim pod uwagę efekt Dopplera. Efekt Dopplera opisuje przesunięcie częstotliwości w wyniku względnego ruchu między transmitującą egzoplanetą a Ziemią. Na zmianę częstotliwości, zwaną „szybkością dryfu”, wpływają orbity i rotacje zarówno Ziemi, jak i egzoplanety. Im niższy współczynnik dryfu, tym bardziej stabilny sygnał.
Do tej pory uważano, że w ekstremalnych przypadkach układy egzoplanetarne wykazują współczynniki dryfu do 200 nHz. Jednak nowe badania obejmujące dane z ponad 5300 znanych egzoplanet sugerują całkowicie co innego. W 99% przypadków prędkość dryfu powodowana przez te egzoplanety wynosiła zaledwie 53 nHz.
Biorąc te wyniki pod uwagę, wcześniejszy próg wynoszący 200 nHz mógł być znacząco niedoszacowany. Niższy próg pozwala naukowcom skupić się na określonych sygnałach, które są łatwiejsze i szybsze do analizy. Na nowo ustalone limity mają znacznie przyśpieszyć pracę oraz efektywniej wykorzystywać dostępne zasoby. Wyszukiwania te staną się prawie tysiąc razy szybsze i bardziej opłacalne.
Wyniki te sugerują, że w wielu przypadkach współczynnik dryftu będzie tak niski, że będziemy mogli nadać priorytet innym parametrom (takim jak pokrycie większej liczby częstotliwości lub szybsza analiza zbiorów danych) bez obawy, że przegapimy prawdziwy sygnał.