Dlaczego w ostatnim czasie wydaje się, że pojawiło się wiele „nowych” wirusów?

W ostatnim roku media rozpisywały się o wybuchach ognisk ospy małpiej, grypy, czy o przypadkach wirusa Marburg w Gwinei Równikowej. Dlaczego w ostatnim czasie regularnie słyszymy o ponownie pojawiających się lub o nowych wirusach?

Naukowcy zastanawiają się, czy wskutek globalnych zmian częstość występowania epidemii wirusów wzrasta, czy też człowiek stał się lepszy w wykrywaniu tego typu zdarzeń? Według oficjalnych szacunków do tej pory nie zidentyfikowano jeszcze 1,67 mln wirusów na świecie. Z tej puli aż 827 000 wirusów może potencjalnie zarazić człowieka. Jak twierdzą badacze głównymi czynnikami, które tworzą nowe mikroby, które zakażają poszczególne grupy ludzkie, są sami ludzie i ich działania.

Około 10 000 lat temu na świecie zaczął rozszerzać się nowy typ ludzkiej działalności — rolnictwo i hodowla. Skutkowało to pojawieniem się bliskiego i długotrwałego kontaktu człowieka ze zwierzętami. Dzięki temu powstała możliwość "przeskoczenia gatunkowego" wirusów ze zwierząt na ludzi. Szacuje się, że około 75 proc. nowo pojawiających się chorób zakaźnych ma właśnie takie pochodzenie.

Reklama

Ludzka presja, tj. niszczenie naturalnych siedlisk, czy gwałtowny postęp technologiczny i cywilizacyjny, zmusiły zwierzęta do szukania nowych źródeł pożywienia. Dlatego też te gatunki, które w normalnych okolicznościach nie miałyby styczności z człowiekiem, teraz zamieszkują ten sam obszar razem z nim.

Dodatkowo postępująca urbanizacja prowadzi do coraz większej gęstości zaludnienia. W trakcie tego procesu często pomijane są kwestie sanitarne i zdrowotne. Ponadto zmiany klimatu także przyczyniają się do rozszerzenia zasięgów poszczególnych wirusów. Kolejną kwestią jest dezinformacja i ruchy antyszczepionkowe, przez które część globalnej populacji się nie szczepi.

Nowe podejście względem epidemii

Wskutek pandemii COVID-19 światowa nauka w bezprecedensowym tempie opracowała nowe i ulepszone sposoby wykrywania wirusów i ich monitorowania. Obecnie wielu wirusologów, którzy wcześniej zajmowali się COVIDEM, zwraca uwagę na inne wirusy.

Podczas niedawnej pandemii szeroko stosowaną metodą było monitorowanie ścieków, co miało związek z możliwością rozprzestrzeniania się wirusa. Unowocześnione przyrządy służą także w wykrywaniu i śledzeniu innych potencjalnie groźnych dla ludzi wirusów.

Dostosowanie tej metody do poszukiwania ognisk grypy, polio, czy odry może dostarczyć danych o wzroście liczby infekcji na danym terenie, jeszcze zanim wzrośnie liczba zidentyfikowanych przypadków w szpitalach. Pozwoli to m.in. na zdecydowanie szybsze wdrożenie odpowiednich procedur sanitarnych.

Lepsze metody wykrywania wirusów naturalnie zwiększą liczbę rejestrowanych ognisk wirusów. Takie podejście może być wręcz kluczem do powstrzymania kolejnych pandemii. Jeśli kolejna epidemia rozpoczęłaby się na obszarze, gdzie ma dobrego systemu wykrywania wirusów, wówczas infekcja może się tak bardzo rozprzestrzenić, że szybkie jej powstrzymanie byłoby niemożliwe.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wirusy | pandemia | COVID-19
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy