Firmy wracają do Rosji? To tyle, jeśli chodzi o solidarność z Ukrainą
Od początku wojny wiele firmy postanowiło zakończyć swoją działalność w Rosji. Niektóre z nich już planują swój wielki powrót. Koniec solidarności z Ukrainą?
Tam, gdzie są pieniądze, tam nie ma miejsca na sentymenty. Znane są bizneswomen, które głośno krzyczą o prawach kobiet i opresyjnym systemie, po czym same wykorzystują ten system do wyzysku innych kobiet, tworzących dla ich firm buty, płaszcze i torebki. Tak samo firmy, co roku w jednym miesiącu zmieniają swoje logo na tęczowe, by później odcinać się całkiem od tematu. Czy sytuacja wygląda podobnie ze wsparcie dla Ukrainy?
Od początku wojny, wiele firmy zdecydowało się na bardzo radykalny krok, jakim jest całkowita rezygnacja z prowadzenia działalności w Rosji. O ile dla gigantycznych korporacji wiąże się to jedynie z utratą małej części swoich zarobków, o tyle mniejsze firmy nie zawsze mogły sobie na to pozwolić, przez co spotykały się z bojkotem i stygmatyzacją.
Okazuje się, że nawet wielkie korporacje po cichu planują powrót do Rosji. Jak donosi rosyjska agencja TASS, jedną z nich jest OBI, sieć marketów budowlanych. Sklepy w Sankt Petersburgu i w Moskwie zostaną otwarte już 1 maja. Kolejne z 27 obiektów zaczną przyjmować klientów najpóźniej do 11 maja. Firma będzie aktualizować na bieżąco terminarz otwarcia poszczególnych placówek.
OBI to nie jedyne przedsiębiorstwo, które w najbliższym czasie może powrócić do Rosji. Jak podaje Retail Gazette, spółka Inditex monitoruje sytuację i planuje powrót do Rosji, "gdy tylko pozwolą na to warunki". Inditex odpowiedzialne jest za takie marki jak Zara, Mango, Pull & Bear i Bershka. Spółka w Federacji Rosyjskiej zatrudniała około 9 tysięcy pracowników. W związku z rosyjską inwazją na Ukrainę, przedsiębiorstwo zamknęło tam swoje sklepy stacjonarne i zablokowało zakupy przez internet.
Oświadczenie Inditex niekoniecznie musi oznaczać, że korporacja wróci do Rosji już teraz, lecz jest to jasny sygnał, że powoli pieniądz wygrywa z solidarnością z ofiarami wojny.