Nieuprzywilejowani motocykliści

Pędzący na złamanie karku szaleńcy, którzy nie tylko nie szanują własnego zdrowia, ale za nic mają życie innych - tak wygląda stereotypowy wizerunek motocyklisty. Informacje o spowodowanych przez lekkomyślność wypadkach tylko potwierdzają takie opinie. Co robić, by nie przyległa do nas, motocyklistów, łatka dawcy?

Nie utrwalaj stereotypu dawcy organów!
Nie utrwalaj stereotypu dawcy organów!© Panthermedia

Najprościej rzecz ujmując - myśleć. Stwierdzenie to zamyka temat, jednak wielu ludzi prowadząc pojazd potrafi myśleć jedynie abstrakcyjnie. Co ciekawe, często nie wynika to z maniakalnych skłonności, a zwyczajnej niewiedzy i ignorancji. Dotyczy to przede wszystkim motocyklistów, którzy kupując wymarzoną maszynę, zamierzają na ulicach w pełni wykorzystywać oferowane przez nią osiągi. Zwłaszcza, jeżeli jej możliwości wielokrotnie przewyższają ich własne.

Wolę bez!

Przed pierwszym wyjazdem na drogę publiczną, należy zaopatrzyć się w dokument znany powszechnie jako prawo jazdy kategorii A (dla pojemności nieprzekraczających 125 cm3 A1). Wymaga to odbycia 30-godzinnego szkolenia z zakresu wiedzy teoretycznej, 20 godzin jazdy na motocyklu o niskiej pojemności (głównie po placu manewrowym) i zaliczenia egzaminu państwowego. Proces ten trwa około 2 miesięcy i kosztuje kilkaset złotych.

Temat wałkowany wielokrotnie, jednak dla wielu świeżych kierowców wciąż niezrozumiały. Niby po co marnować czas i pieniądze, skoro tak naprawdę nie wiadomo czy podróżowanie na dwóch kołach nie znudzi się nam po tygodniu? Kary są niewielkie, biurokracja potężna, a kilka tysięcy kilometrów nabite samochodem utwierdzają wiarę we własne zdolności.

Ausweis, bitte

Kurs prawa jazdy kategorii A nie zrobi z nas mistrzów, najprawdopodobniej nie podciągnie również naszych umiejętności. Być może osoby, które wsiadają na motocykl po raz pierwszy, oswoją się z maszyną. Tutaj, przynajmniej teoretycznie, kończy się lista profitów. Sęk w tym, że po zaliczonym egzaminie zamiast kusić los, można skupić się na nauce. Spory odsetek motocyklistów nieposiadających prawa jazdy w końcu decyduje się na kurs. Nielegalna jazda potrafi przysporzyć wiele stresu, a palpitacja serca na widok drogówki nie umila pasji. Co gorsza, to najprzyjemniejsza rzecz, jaka może nas spotkać.

Za brak prawa jazdy kategorii A kodeks drogowy przewiduje mandat w wysokości 500 zł. Godzimy się z wydatkiem (nota bene pokrywającym większą część kursu), przelewamy pieniądze i jeździmy dalej.

Poważne problemy zaczynają się w chwili, w której uciekamy przed policją bądź uczestniczymy w wypadku drogowym. Pierwsza sytuacja może permanentnie pozbawić nas prawa do poruszania się pojazdami. Druga zaprowadzić prosto za kraty. W obu przypadkach koszty, z którymi będziemy musieli się zmierzyć, często przekraczają nie tylko cenę kursu, ale również zakupu motocykla. Nie wspominając o elemencie moralnym i piętnie społecznym.

Licencja na zabijanie

Samo prawo jazdy nie uchroni nas jednak przed wizerunkiem dawcy oraz realnym niebezpieczeństwem. By zostać świadomym, odpowiedzialnym kierowcą, należy dodatkowo zaprzyjaźnić się z następującymi zwrotami: samodoskonalenie, kultura jazdy i zdrowy rozsądek. Temat samodoskonalenia został już poruszony i niebawem znów wróci do łask. Tym razem skupmy się na pozostałych dwóch pojęciach.

Niewielkie rozmiary oraz imponujące osiągi motocykli nie czynią z nich pojazdów uprzywilejowanych. Podczas poruszania się w ruchu drogowym motocykle, z nielicznymi wyjątkami, podlegają pod te same przepisy, co samochody osobowe. Tak to przynajmniej wygląda w teorii, gdyż w praktyce niezależnie od wykorzystywanego środka transportu, kierowcy mają tendencję do ułatwiania sobie życia. Kwestie prawne odstawmy na bok. Owszem, za ich nieprzestrzeganie grożą surowe konsekwencje, ale nie w tym tkwi sedno. Dużo gorzej jest, gdy zapominamy nie tylko o przepisach, ale o całym bożym świecie.

Świadome podróżowanie wymaga skupienia, przewidywania i wzajemnego szacunku. Żądamy od kierowców patrzenia w lusterka oraz domagamy się prawa do przeciskania pomiędzy stojącymi w korku samochodami. Czynności te polepszają nasz komfort i bezpieczeństwo, jednak jednocześnie obligują do dawania czegoś w zamian.

Zastanówmy się, czy jesteśmy wystarczająco spostrzegawczy by zauważyć jednoślad wymijający nas prawą stroną? Pomyślmy, jak zachowalibyśmy się w sytuacji, w której niespodziewanie ktoś rysuje bok naszego drogiego samochodu? Czy nie byłoby to dla nas frustrujące, gdy podczas jazdy z rodziną wyprzedzający na trzeciego motocyklista nieomal zepchnął nas do rowu?

Jazda między samochodami, środkiem pasa rozdzielającego jezdnie, jest zgodna z przepisami. Trzeba jednak pamiętać o stosowaniu się do znaków zakazu wyprzedzania i regułach linii ciągłej. Za jej przekroczenie, nawet w przypadku omijania stojących w korku pojazdów, grozi mandat w wysokości do 500 zł. Na co dzień nie należy również zapominać o zachowaniu bezpiecznej odległości. Podwyższy to nasz poziom bezpieczeństwa i zmniejszy stres innych kierowców.

Wilczy bilet

Wiele osób z środowiska motocyklowego zastanawia się nad niechęcią, która często wymierzona jest w niewinnych pasjonatów. Nikt jednak nie skupia się na tym, by kierowców zaczynających swoją przygodę z jednośladami wprowadzać nie tylko w arkana techniki jazdy, ale również wpajać im podstawowe zasady inteligentnego prowadzenia pojazdu.

Zadania nie ułatwiają także grupy, które kultywują lekkomyślne zachowania oraz w nieskończoność powielają antypatie. Faktem jest, że na drodze można spotkać zarówno zrównoważonego motocyklistę, jak i tirowca, który z radością ustąpi mu miejsca. Wszystko sprowadza się do tego, co tak naprawdę chcemy widzieć.

Przekaz powyższych słów może zostać odebrany jako banalny, jednak brak pokory i wyobraźni wciąż jest główną przyczyną rzeszy wypadków. Żyjemy w czasach, w których większość z nas może pozwolić sobie na zakup motocykla. Stawiając na dwa koła musimy być w pełni świadomi nie tylko przywilejów płynących z tego wyboru, ale również zagrożeń. Zwłaszcza, że wcale nie trudno o sytuację, w której bez narażania innych można poczuć dreszcz emocji oraz sprawdzić swoje umiejętności. Trzeba tylko wiedzieć, kiedy i gdzie można sobie na to pozwolić.

Michał Zieliński

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas