Powódź pozostawiła po sobie ogrom zniszczeń. Tych perełek już nie odzyskamy
Intensywne deszcze na południu Polski spowodowały, że woda zalała wiele miejscowości, doprowadzając do katastrofalnych strat. Zniszczone zostały zapory, mosty, domy i zabytki. Remonty i renowacje pochłoną miliardy złotych, straty dla kultury i dziedzictwa będą ogromne.
Miniony weekend pozostawił po sobie niewyobrażalne zniszczenia w południowej części Polski. Intensywne opady spowodowały, że w Lądku-Zdroju w sobotę zostały zalane pierwsze ulice. Największe zniszczenia przyniosła niedziela, kiedy to zlokalizowana w Stroniu Śląskim (powyżej Lądka) tama pękła i woda z ogromnym impetem uderzyła w miasto, pustosząc je. Zerwane zostały niemal wszystkie mosty, w tym zabytkowy XVI-wieczny św. Jana. Ucierpiała także zabytkowa restauracja, budynek nie ma jednej ze ścian. Według licznych relacji zniszczenia są nieporównywalne do powodzi, która miała miejsce w 1997.
Zabytkowy most w Lądku-Zdroju nie przetrwał żywiołu
Most św. Jana Nepomucena to kamienny dwuprzęsłowy most położony w centrum miasta nad rzeką Białą Lądecką. Został wybudowany w 1565 roku z kamienia łamanego, a według legendy jako spoiwo, zamiast wapna, zastosowano białka z kurzych jaj, co miało zapewnić dodatkową wytrzymałość. Zabytkowy most był kilkukrotnie modernizowany: w 1752 r., 1783 r. oraz 1822 r. 22 grudnia 1971 r. został wpisany do rejestru zabytków.
Mieszkańcy w 1709 r. umieścili na nim figurę św. Jana Nepomucena z inskrypcją łacińską, która w tłumaczeniu głosi: "Pomnik na wieczną cześć św. Jana Nepomucena sumptem mieszkańców miasta wzniesiony". Według tradycji ludowej jest on świętym chroniącym pola i zasiewy przed suszą i powodzią. Stąd figury Jana Nepomucena (nepomuki) stoją m.in. przy drogach w sąsiedztwie mostów i rzek. Święty jest też patronem mostów i tonących. Nepomuki można spotkać od Litwy po Włochy, z czego najwięcej jest w Czechach, na Górnym i Dolnym Śląsku oraz na terenie ziemi kłodzkiej. Kłodzka rzeźba, wzorowana na figurze świętego znajdującej się na Moście Karola w Pradze, została prawdopodobnie wykonana w warsztacie rzeźbiarskim Michała Klahra Starszego - niemieckiego barokowego rzeźbiarza. Według serwisu WhiteMad mogła zostać zdemontowana i zabezpieczona, choć nie można tego ustalić ze 100-proc. pewnością.
Oprócz zabytkowego mostu. Woda podmyła również część barokowych i renesansowych kamieniczek oraz budynek ratusza.
Zniszczona została również jedna ze ścian XIX-wiecznej kamienicy. To dwupiętrowy budynek z neobarokowym wystrojem (mansardowy dach, portal wejściowy czy gzymsy). Choć został on zatarty przez przebudowy, to po renowacji dalej mógłby zdobić miejski krajobraz, będąc jednym z urokliwych obiektów przyciągających turystów. Takiej szansy nie dostać, ponieważ w trakcie powodzi osunęła się jedna ze ścian. Służby nie pozwalają wejść do środka ze względu na zagrożenie zawaleniem. Po zabezpieczeniu właściciele będą mogli wejść do mieszkań zabrać swoje rzeczy.
Runęła oranżeria pałacu w Sławikowie
- Niestety przegraliśmy wyścig z czasem i z żywiołami. Dziś runęła cała przednia ściana oranżerii z częścią podpiwniczenia - poinformowała Fundacja Gniazdo. Wpis został udostępniony w niedzielę.
Budowę pałacu datuje się na XIX wiek, choć według niektórych źródeł wówczas dokonano jego przebudowy, a historia może być nico dłuższa i sięgać XVIII wieku. Przed przebudową miał należeć do rodziny Eichendorffów - katolickiej szlachty, mieszkającej na Śląsku od XVII wieku. Wówczas był budowlą jednopiętrową, nakrytą dachem ze strychem, a kształt tego budynku ukazuje litografia opublikowana w 1856 r. na łamach berlińskiego periodyku "Zeitschrift für Bauwesen". Pałac został częściowo zniszczony w trakcie II wojny światowej. W latach 1945-1954 funkcjonowało w nim Państwowe Gospodarstwo Rolne (PGR), a od lat 60. stopniowo popadał w ruinę.
Gmina Rudnik od 2018 roku podejmowała próby zabezpieczania murów przed dalszą degradacją. W 2014 roku w ramach pracy dyplomowej na Politechnice Krakowskiej powstała koncepcja odbudowy zarówno pałacu, jak i zawalonej obecnie oranżerii. Urzędnicy dysponowali koncepcjami, które stanowiły inspirację, w jakim kierunku warto podejmować działania.
Część zabytków przetrwała powódź. Niezbędne będą środki na renowacje
W Kłodzku wciąż trwa szacowanie strat, ale już widać, że stare miasto zostało doszczętnie zniszczone. Więcej szczęścia miał most gotycki na Młynówce, często porównywany do Mostu Karola w Pradze. Zdjęcia w sieci pokazują, że woda, która zaczęła opadać, odsłoniła nienaruszoną (lub naruszoną w niewielkim stopniu) konstrukcję.
Powódź dotknęła także barokowy klasztor franciszkanów oraz kościół. "Woda sięgała pod sufit parteru klasztoru, w kościele woda jest na wysokości ambony, z budynku parafialnego widać tylko dach, mur klasztorny został zniszczony przez nurt rzeki. Woda więc osiągnęła prawie poziom, który był podczas powodzi tysiąclecia w 1997 roku" - poinformowali franciszkanie w mediach społecznościowych.
Uszkodzeniu uległy również: barokowa dawna kaplica św. Onufrego w Stroniu Śląskim i ponad 100-letnia tama na Morawce (pierwsza, która nie wytrzymała naporu wody). Pełny obraz zniszczeń, łącznie z pozostałymi miastami, poznamy zapewne po całym zdarzeniu, gdy będzie można w pełni oszacować straty.
Zagrożone obiekty, brak reakcji urzędów
Podczas przygotowania do powodzi oraz w jej trakcie najważniejsza jest ewakuacja i ratowanie życia, dobra materialne schodzą na dalszy plan. Wiele osób jednak starało się zabezpieczyć meble, dokumenty i inne cenne przedmioty przenosząc je na wyższe piętra lub choćby ustawiając na podwyższeniu (np. sofy, szafki ustawiane na stołach).
W momencie, gdy w mediach społecznościowych pojawiały się apele wzywające do przygotowania się na kataklizm, nieco dziwić może reakcja Wojewódzkich Urzędów Ochrony Zabytków. Spośród wszystkich terenów zalanych przez powódź, tylko na tym podległym Dolnośląskiemu Wojewódzkiemu Konserwatorowi Zabytków wystosowano apel o zabezpieczeniu "kolekcji, wyposażenia, paramentów, materiałów archiwalnych itd." i wykonaniu dokumentacji fotograficznej, choć trzeba przyznać, że apel pojawił się dość późno, bo dopiero w poniedziałek. Podano także specjalny e-mail, na który można zgłaszać sygnały. Pozostałe urzędy milczą, nie znajdziemy informacji ani w mediach społecznościowych, ani na stronach internetowych. Najprawdopodobniej wojewódzcy konserwatorzy już zaczęli szacować straty, jednak w tym przypadku warto popracować jeszcze nad komunikacją.
Źródła: powiat.klodzko.pl, whitemad.pl, muratorplus.pl, Wikipedia