Rekordy mrożące krew w żyłach

Zimowe kąpiele w przeręblu to wyzwanie, które może nieść korzyści dla zdrowia. Może być też wstępem do podjęcia dalszych, bardziej ekstremalnych wyzwań...

Członkinie klubu "Optymaliści" w jeziorze koło Mińska, 20 listopada. Sam widok mrozi krew w żyłach..
Członkinie klubu "Optymaliści" w jeziorze koło Mińska, 20 listopada. Sam widok mrozi krew w żyłach..AFP

Są jednak ludzie, dla których praktyki zamrażenia się, opisane w powieści "Lód" Jacka Dukaja (polecamy, to tegoroczna prestiżowa nagroda im. Kościelskich i idealna lektura na nadchodzące ujemne temperatury), to nie jest science-fiction.

Kąpiele w przerębli mogą akurat brać praktycznie wszyscy, trzeba się tylko odpowiednio przygotować. Co trzeba zrobić, żeby samemu wkroczyć w krainę lodu? Podobno można zacząć od prostego wychodzenia z domu w krótkim podkoszulku jesienią. Pobiegać (krótko) po śniegu na bosaka. Zapisać się do klubu morsów, i tak dalej. Pikuś...

A potem do pobicia jest kilka lodowych rekordów. Holender Wim Hof (tutaj zdjęcie) przez 1 godzinę i 30 minut stał w akwarium wypełnionym lodem. Podobno pomogła mu w tym technika kontroli temperatury swojego ciała, której nauczył się od tybetańskich mnichów. Ten sam Holender w 2007 roku wybrał się na Mount Everest ubrany tylko w krótkie spodenki. Nie udało mu się, ale zamierza podjąć wyzwanie jeszcze raz. Powodzenia!

Inny lodowy rekordzista, Brytyjczyk Lewis Gordon Pugh, wyspecjalizował się w pływaniu w warunkach, które nawet nasza biedna kadra olimpijska określiłaby jako ekstremalne.

Dzierży rekordy długodystansowej kąpieli w najdalej wysuniętych miejscach Ziemi na północ i na południe. Przepłynął dystans jednego kilometra obok jednej z wysp widniejących na górze mapy za Norwegią i powtórzył ten sam wyczyn w okolicach wybrzeży Antarktydy.

Do takich wyczynów trzeba się jednak profesjonalnie przygotować. Lekarze wykryli w organizmie Hofa niespotykane u innych ludzi przeciwciała. Z kolei organizm Pugha, przed jego wejściem do lodowatej wody, obniża swoją temperaturę o dwa stopnie Celsjusza. Lekarz, który obserwował jego ciało w trakcie bicia obydwu rekordów, nazwał to niewystępujące u innych ludzi zjawisko "poprzedzającą termoregulacją".

Póki lekarz u was tego nie stwierdzi, nie naśladujcie tych wyczynów w domu.

Opr. ML

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas