Romet Aspre: Polski Gravel nie dla przedszkolaków
Gravel, czyli po naszemu szutrówka, to nadal nowość w świecie rowerów, choć to pozycja znana na rynku od lat. Z propozycją kilku graveli wyszedł nasz rodzimy Romet. Jedną z nich jest budżetowy Aspre, który właśnie przetestowaliśmy. Całkiem nieźle łączy on w sobie rozwiązania charakterystyczne dla tego typu bicykli i nietypową jak na nie, bo niską, ceną.
Pora odłożyć już na bok rozważania, czym właściwie jest gravel, czy bliżej mu do szosówki czy przełajówki i czy powstał tylko dzięki sprytnym zabiegom pań i panów od marketingu. Od jakiegoś czasu gravele budują swoją pozycję na rynku i szybko zyskują swoich zwolenników.
Dlaczego? Głównie dzięki swojej uniwersalności. Sprawdzają się bowiem na trasach o zmiennym podłożu. Nadają się na krótkie przejazdy, ale spokojnie można pokonywać długie dystanse - jak szosówka, którą bez obaw można wjechać na ścieżki, którym daleko do gładkiego asfaltu.
Przy zakupie roweru z tej kategorii trzeba brać pod uwagę jej nietypową budowę. Jeżeli ktoś chce przerzucić się z typowej ramy i kierownicy na gravela, musi liczyć się z tym, że przez jakiś czas będzie szalenie niewygodnie. Do tego dochodzi fakt, że rower potrafi nieźle się rozpędzić, co może być niebezpieczne w przypadku, gdy prowadzi go ktoś nieprzyzwyczajony...
Romet Aspre: Gravel za mniej niż trzy tysiące
Romet ma w swojej ofercie kilka takich rowerów. Jednym z nich jest Aspre, który mieliśmy przyjemność testować. Przyjemność, bo sprawdził się nieźle niezależnie od miejsca i warunków.
To jak na razie najtańsza pozycja w zakładce "gravel" w katalogu Rometa. Skierowana niewątpliwie do tych, którzy chcą spróbować swoich sił na tego typu sprzęcie oraz dla rowerzystów mających raczej przyziemne wymagania. Jedni i drudzy powinni być zadowoleni
Na trasę - na miasto
Atutem Aspre jest na pewno lekka i wytrzymała aluminiowa rama z pokrytym węglem widelcem. Napęd i mechanizm korbowy działa gładko i pozwala rozpędzić się na poważnie. Jednak prawdziwa siła tego modelu tkwi w kołach.
Opony Michelin Power Gravel na obręczach Alexrims to specjaliści od zadań wszelakich. Bez problemu radzą sobie na trudnym podłożu bezdroży i szutrowych dróżek, ale przyjemnie śmigają też po miejskich ścieżkach.
Co więcej dzięki swojej grubości pokonują raźno wszelkie niedogodności infrastruktury polskich miast, która obfituje w pofalowane chodniki, wysokie na łokieć krawężniki, pęknięcia i inne pułapki czyhające na nierozważnych cyklistów. Ścieralność opon? Praktycznie zerowa.
Do tego dochodzą potężne hamulce tarczowe Shimano, wyregulowane i wygodne, a dzięki temu bezpieczne w każdej sytuacji.
Batrower
To wszystko sprawia, że Aspre wypada w testach całkiem nieźle, chociaż można znaleźć pewne niedociągnięcia. Przyczepić można się głównie do systemu biegów. Po pierwsze manetki są ustawione bardzo nieintuicyjne, nie zawsze działają, przez co trudno zmienić dynamicznie bieg podczas szybkiej jazdy.
Po drugie kiedy już uda się je zmienić, przerzutki mają tendencję do przeskakiwania. Są momenty, kiedy na jednej konfiguracji można przejechać bez problemu dziesiątki kilometrów, ale po delikatnej zmianie zaczyna się szczękanie, a bieg potrafi samoczynnie przeskoczyć.
Niemniej Aspre to rower, który zapewnia gładkość jazdy, zwrotność i rozwija zadowalające prędkości. Może fanatykom produktów z najwyższej półki niczego nie urwie, ale ci, którzy poruszają się rowerem po mieście i od czasu do czasu lubią wyskoczyć za miasto powinni zwrócić na niego uwagę.
Na koniec warto podkreślić wygląd sprzętu. Może i nie jest to najważniejszy aspekt, ale należy docenić ciekawy projekt ramy, groźną prezencję kierownicy i kolorystykę, która sprawia, że wizualnie Aspre przypomina rower Batmana. Nie wpłynie to na komfort jazdy, ale sprawi, że część z mijanych osób na pewno obejrzy się z zazdrością...
Plusy:
+ Lekka, wytrzymała rama
+ Napęd
+ Opony
+ Hamulce
+ Wygląd
Minusy:
- Problemy z przerzutkami
- Wygoda na początku użytkowania
Cena: 2799 PLN