Zrób formę w godzinę - kilka prostych trików
Czy w godzinę można z grubasa przeobrazić się w atletę? Spasiony brzuch zamienić na "sześciopak"? Z nieudacznika stać się zwycięzcą? Oczywiście, jeśli znamy kilka prostych trików. O świecie iluzji w branży fitness opowiedział instruktor personalny, Andrew Dixon.
Schudnij w 90 dni. Wyrzeźbij mięśnie w trzy tygodnie! Niesamowite efekty już po kilku treningach - znacie te obietnice, prawda? Niestety większość z nich to tylko marketingowy blef, iluzja, którą łykamy jak młode pelikany. Bo przecież lepiej zrobić formę w miesiąc, niż pracować na nią przez długie lata prawda?
"Nie ma wątpliwości - żyjemy w świecie manipulacji, fałszywych obietnic i deklaracji bez pokrycia. W przemyśle fitness widać to jak na dłoni. Jestem trenerem personalnym od 11 lat i moi klienci zawsze opowiadają mi o niesamowitych dietach, czy programach treningowych, które mają działać cuda" - pisze w swoim felietonie "Uwodzony iluzją" Andrew Dixon.
"Takie programy stały się tak popularne, ponieważ są świetnie sprzedawane marketingowo. Kampanie są konstruowane tak, żeby zapewniały o skuteczności danej metody i obowiązkowo wyposażane w zdjęcia przed i po" - tłumaczy Andy.
Aby unaocznić nam, jak wielkim złudzeniom ulegamy, pokazuje na kilku prostych przykładach, działanie iluzji w świecie fitness. W jego poradniku, możemy zobaczyć krok po kroku, co należy zrobić, żeby zdjęcia "przed" i "po" wyglądały niezwykle sugestywnie.
"Postanowiłem wykonać własne zdjęcia transformacyjne. Było to proste, dzięki zaledwie kilku sztuczkom. Jakieś pół roku temu ważyłem 84 kilogramy. W dzień, w którym byłem nieco opuchnięty poprosiłem moją dziewczynę o zrobienie mi zdjęcia. Następnie ogoliłem twarz, ściąłem włosy i przygotowałem się na kolejne ujęcie. Było to jakąś godzinę później. Zrobiłem kilka pompek, podciągnięć na drążku, zmieniłem oświetlenie w pokoju, napiąłęm mięśnie brzucha i BUM! Uzyskałem żądany efekt" - opisuje cudowną metamorfozę Dixon, oczywiście ilustrując ją odpowiednim zdjęciem.
Jakiś czas później instruktor powtórzył swój eksperyment. Tym razem postanowił oszukać nas jeszcze bardziej.
"Chciałem pokazać w paru zdjęciach postępy, obrazujące kilka miesięcy diety i ciężkich treningów. Na zdjęciach ważę około 91 kilogramów i mam 19 procent tkanki tłuszczowej. Wykonanie serii pięciu zdjęć zajęło mi także około godziny" - objaśnia Andy.
"Pamiętajcie - nie próbujcie bezmyślnie naśladować ludzi promujących cudowne przemiany. Nie stawiajcie ich za wzór. Spędzamy zbyt dużo czasu, próbując wyglądać tak, jak sądzimy, że powinniśmy wyglądać. Ale to nie tak. Jeśli macie ochotę na ciastko, zjedzcie je, ciesząc się życiem i tym, co ma do zaoferowania" - kończy swój wpis Andrew Dixon.
Jaki z tego wniosek? Po pierwsze: nie wierzyć reklamom. Po drugie: nie oglądać się na innych, a po trzecie, nigdy nie spodziewać się, że wyniki przyjdą bez ciężkiej pracy. Bo jak mawiają doświadczeni sportowcy: No pain, no gain!