Idziesz na zastrzyk, wracasz z paraliżem mięśni. Eksperci alarmują
W minionym tygodniu odnotowano zwiększoną liczbę pacjentów, którzy zgłaszali się do lekarza ze względu na niepokojące objawy po przyjęciu zastrzyków. Symptomy takie jak problemy z oddychaniem, przełykaniem, czy silnymi zawrotami głowy przypominały zatrucie jadem kiełbasianym. Eksperci alarmują i ostrzegają, co może być powodem wystąpienia tak poważnych objawów.
Objawy, które obejmowały niewyraźne lub podwójne widzenie, paraliż mięśni, trudności w połykaniu, suchość w ustach, zaparcia, nietrzymanie moczu, duszność, osłabienie i trudności w podnoszeniu głowy odnotowano u wielu osób po zastrzykach z botoksem wykonanych poza placówkami medycznymi.
Jak alarmują eksperci, objawy te są podobne do tych, które odnotowuje się, gdy spożyta wraz z zatrutym produktem toksyna botulinowa, czyli jad kiełbasiany, atakuje różne części ciała. Specjaliści zaznaczają, że problem zauważono w przypadku korzystania z zastrzyków z botoksem np. w gabinetach kosmetycznych czy w spa.
Idziesz na zastrzyk, wracasz z objawami jak po zjedzeniu produktów z jadem kiełbasianym
Botoks wielu osobom kojarzy się wyłącznie z zabiegami związanymi z upiększaniem, np. wypełnianiem zmarszczek. Ale jego zadaniem ogólnie jest blokada połączeń nerwowych, co powoduje rozluźnienie mięśni. Dzięki toksynie botulinowej można dlatego właśnie zniwelować zmarszczki, ale także wpływać na wiele poważnych problemów - np. leczyć bruksizm, nadpotliwość, migrenowe i przewlekłe bóle głowy, zaburzenia pęcherza moczowego, a nawet wspomagać pacjentów przy niektórych zaburzeniach neurologicznych. Istotne jest więc to, żeby pamiętać, iż toksyna botulinowa to lek i powinien być on podawany wyłącznie przez lekarza.
Jak alarmują eksperci, nie każdy zwraca na to uwagę, a skutki tego potrafią być opłakane. Tylko do piątku aż 19 osób w wieku od 25 do 59 lat z różnych części USA (łącznie z dziewięciu stanów) zgłosiło "szkodliwe reakcje" po otrzymaniu zastrzyków z botoksu od osób nieposiadających licencji lub identyfikujących się wyłączeni certyfikatem po szkoleniu, alarmuje Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA). Klienci korzystali z placówek takich jak gabinety kosmetyczne. Na podobny problem należy zwrócić uwagę także w innych częściach świata, również w Polsce - dr Marcin Ambroziak, specjalista z zakresu zabiegów medycyny estetycznej podkreśla na łamach lifemedica.pl, by zwracać na to uwagę, bo zdarzyły się już nawet zgony, do których doszło w wyniku nieprawidłowego podania botoksu.
Botoks może upiększać i leczyć, ale może też istotnie zaszkodzić
Wiele osób, które zgłosiły się w minionym tygodniu do szpitali w USA, wykazywało objawy takie, jak obserwuje się podczas zatrucia po zjedzeniu żywności z jadem kiełbasianym. Wśród problemów zgłaszano tak poważne symptomy, jak paraliż mięśni i trudności w przełykaniu czy podniesieniu głowy. Dziewięciu pacjentów było hospitalizowanych, a cztery osoby były leczone antytoksyną botulinową ze względu na obawy, że botoks mógł rozprzestrzenić się poza miejsce wstrzyknięcia. Pięć kobiet zostało przebadanych pod kątem zatrucia jadem kiełbasianym. Ich wyniki były jednak negatywne, co według FDA wskazuje na bezpośrednie problemy wynikające z nieprawidłowej iniekcji.
Jak wskazuje FDA, problem leży nie tylko w podawaniu botoksu przez osoby bez odpowiednich uprawnień, ale i przez fakt, że takie nieautoryzowane miejsca zazwyczaj świadomie nabywają podrabiane produkty. Chirurg plastyczny dr Jimmy Sung podkreślił w rozmowie z CNN, że nie mając licencji, nie da się legalnie kupić tego leku, bo producent nie może go nikomu takiemu sprzedać.
- Najczęściej, gdy sprzedawany jest podrobiony botoks, osoba wstrzykująca wie, że kupuje coś podrobionego - powiedział Sung. - Do tego fałszerz produkujący taką toksynę wie, że sprzedaje ją komuś, kto najprawdopodobniej nie jest certyfikowanym chirurgiem plastycznym ani certyfikowanym dermatologiem - zaznacza ekspert.
Kto może wstrzyknąć botoks? Problem zabiegów w Polsce
Rosnące rozpowszechnienie podrabianego botoksu zwróciło uwagę wielu ekspertów z różnych miejsc świata, m.in. w rozmowie z CNN wypowiedziała się o tym problemie dr Lavanya Krishnan, certyfikowanej dermatolog z San Francisco.
- Myślę, że to przerażające i naprawdę smutne, gdy ktoś przychodzi na coś, co powinno być bardzo prostym zastrzykiem, a wychodzi z objawami typowymi dla zatrucia jadem kiełbasianym - powiedziała Krishnan CNN.
Problem istnieje także w Polsce. Na łamach lifemedica.pl o lukach w prawie i nieważnych certyfikatach wypowiedział się dr Marcin Ambroziak, ekspert z zakresu zabiegów medycyny estetycznej.
- Często legitymują się jakimś certyfikatem, który jednak nie uprawnia do podania toksyny botulinowej. Jedynym uprawnieniem jest bowiem posiadane prawo do wykonywania zawodu lekarza. Toksyna botulinowa jest lekiem i może ją podawać tylko lekarz. Osoba, która nim nie jest, musi się więc liczyć z konsekwencjami medycznymi i prawnymi. Działania niepożądane są wprawdzie rzadkie, ale są. W USA w zeszłym roku doszło nawet do 11 przypadków zgonów po podaniu zbyt dużej ilości toksyny - zaznaczył.
W tej kwestii wypowiedział się też adwokat:
- Świadczenie usług medycznych jest po prostu zastrzeżone dla lekarzy. Gdy kosmetolog stosuje botoks, grozi mu odpowiedzialność karna do roku więzienia, bo świadczy opiekę zdrowotną, nie mając do tego uprawnień - podkreślał ponadto adwokat Piotr Kaszewiak.
Niezależnie od powodu, dla jakiego decydujemy się korzystać z zabiegów, podczas których konieczne jest wstrzyknięcie botoksu, lepiej kilkukrotnie upewnić się, że proceder zostanie wykonany przez odpowiedniego specjalistę. W przeciwnym razie istnieje bowiem ryzyko objawów takich jak w przypadku zgłaszanych masowo ostatnimi czasy przez pacjentów w USA.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!