Niska grawitacja zabija komórki rakowe? Testy na ISS przyniosą odpowiedź
Czyżby nadchodziła bardzo droga i dostępna jedynie dla wybranych, ale jednocześnie bardzo skuteczna metoda walki z nowotworami? Na to wygląda, choć wciąż potrzeba więcej informacji na temat zachowania naszego ciała w kosmosie.
Wysyłamy ludzi w kosmos od ponad pół wieku, ale wciąż wiemy relatywnie niewiele na temat tego, jak środowisko o niskiej grawitacji wpływa na naszą fizjologię. Dlatego też grupa australijskich badaczy przeprowadziła specjalne symulacje i jak się okazało, pobyt w środowisku o niskiej grawitacji może być receptą na pozbycie się z organizmu większości komórek rakowych i to bez konieczności przyjmowania leków. Wyniki są na tyle obiecujące, że kolejnym krokiem jest przeprowadzenie stosownych eksperymentów na terenie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Do tej pory nie było na ISS zbyt wiele podobnych testów, a wygląda na to, że niska grawitacja ma na żywe organizmy i ludzką fizjologię znacznie większy wpływ niż mogliśmy przypuszczać. NASA już wcześniej badała wprawdzie zmiany komórkowe zachodzące u myszy i małży podczas pobytu w kosmosie, żeby uzyskać informacje o potencjalnym wpływie niskiej grawitacji na człowieka, ale wynikało z nich głównie, że z czasem możemy zaobserwować wady wzroku. Później przyszedł czas na badania na bliźniakach, z których jedno zostało na Ziemi, a drugie poleciało na ISS, które przyniosły odpowiedzi na wiele ważnych pytań, ale dotąd niewiele osób interesowało się wpływem niskiej grawitacji na komórki rakowe.
Temat postanowił więc zgłębić inżynier biomedyczny University of Technology Sydney, Joshua Chou, który przeprowadził wstępne badania w swoim laboratorium, korzystając z symulatora mikrograwitacji do obserwacji zachowania komórek rakowych. Profesor razem z jednym ze swoich studentów poddali działaniu mikrograwitacji przez 24 godziny komórki nowotworowe jajników, piersi nosa i płuc, żeby dowiedzieć się, że 80-90% z nich po prosty zginęło. Badacze wierzą, że brak siły grawitacyjnej wpływa na to, jak komórki komunikują się ze sobą i uniemożliwia im wyczuwanie otoczenia.
Jak twierdzi Chou: - Muszę tu wyjaśnić, że mikrograwitacja dotyka przy okazji również innych komórek, jak np. kości, dlatego astronauci mają z nimi problem. Różne tkanki i organy w ciele reagują na nią jednak odmiennie, a my zauważyliśmy, że oprócz kości superwrażliwe na mikrograwitację są również komórki nowotworowe. Jak dotąd nie wiemy, dlaczego tak się dzieje, ale eksperyment na ISS, który został zaplanowany na przyszły rok, może przynieść więcej odpowiedzi. Specjalne komórki nowotworowe zostaną zapakowane w urządzenie mniejsze niż paczka chusteczek higienicznych, a następnie badane przez cały tydzień na ISS.
Wysyłanie pacjentów na terapię w kosmos wydaje się zwariowanym pomysłem, ale Chou uspokaja, że chodzi raczej o poznanie pewnych mechanizmów, które potem będzie można odtworzyć na Ziemi i wykorzystać do leczenia raka. Jak twierdzi autor badań: - To, nad czym pracujemy, działać ma razem z obecnymi terapiami, a nie je zastąpić. Oczekujemy, że uda nam się podnieść skuteczność obecnie stosowanych leków, żeby dać pacjentowi przewagę, przerywając normalny cykl funkcjonowania nowotworu. Ponieważ jego komórki nie będą już w stanie pracować jako zespół, zdecydowanie łatwiej będzie je pokonać.
Źródło: GeekWeek.pl/