Robią sobie operacje plastyczne, by wyglądać jak po filtrach ze Snapchata

Choć lekarze już od dawna powtarzają, że Instagram czy Snapchat przynoszą nam równie dużo złego, co dobrego, to najwyraźniej zupełnie się tym nie przejmujemy.

A co więcej, coraz częściej odnotować możemy kolejne negatywne zjawiska wypływające z korzystania z mediów społecznościowych. Do tej pory mówiło się raczej o zanikaniu kontaktów osobistych między ludźmi, traktowaniu kobiet jak obiektów seksualnych czy depresjach wynikających z oglądania „idealnych ludzi i ich idealnego życia”, a teraz dołożyć trzeba do tego również schorzenie nazywane przez lekarzy snapchatową dysmorfofobią.

A chodzi tu o zaburzenie psychiczne charakteryzujące się występowaniem ciągłych obaw związanych z przekonaniem o nieestetycznym wyglądzie lub budowie ciała, których oczywiście nie zauważa nikt inny poza chorym.

Reklama

Schorzenie to funkcjonowało w medycynie już wcześniej, przybierając u niektórych pacjentów formę tak poważną, że popychającą do samobójstwa (aż jedną czwartą chorych!), ale za sprawą filtrów ze Snapchata nabrało zupełnie nowego wymiaru. Dowiadujemy się tego z najnowszych badań Boston University School of Medicine, z których wynika, że chirurdzy plastyczni coraz częściej trafiają na pacjentów oczekujących operacji nadających im wygląd samych siebie, ale po wielu filtrach z mediów społecznościowych, jak Snapchat czy Instagram lub zdjęciach poprawionych w programach graficznych.

Co więcej, American Academy of Facial Plastic and Reconstructive Surgery przeprowadziła w ubiegłym roku ankietę, z której wynikało, że aż 55% lekarzy spotkało się z prośbami o poprawienie wyglądu, by lepiej wyglądać na zdjęciach typu selfie - to wzrost o 13% względem roku poprzedzającego.


I choć chirurdzy powtarzają, że wygląd jak po filtrach jest niemożliwy do osiągnięcia, bo te zacierają granice między rzeczywistością i fikcją, to pacjenci wciąż oczekują takich zabiegów, bo ich zdaniem tak właśnie powinni wyglądać. Jak twierdzi profesor Neelam Vashi z wspomnianego uniwersytetu w Bostonie: - Tak powszechne występowanie mediów społecznościowych sprawia, że nasze życie kręci się wokół nich i prowadzi do obsesji na punkcie tego, jak wyglądamy.

Może to powodować uczucie smutku, które łatwo przeradza się w poważne i niebezpieczne schorzenia, co powinno być dla nas alarmujące. Wygląda więc na to, że powinniśmy mocno zweryfikować czas spędzany w mediach społecznościowych i zastanowić się, jak naprawdę one na nas wpływają, a w razie jakichkolwiek niepokojących objawów, bez żalu się z nimi pożegnać... dla własnego dobra.

Źródło: GeekWeek.pl/CNBC / Fot. Pixabay/CNBC

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy