W Chinach na COVID jednego dnia zachorowało 37 milionów ludzi. Czy to powrót najgorszego?

Obecnie po trzech latach od rozpoczęcia walki z COVID-19 Chiny mierzą się z największą epidemią choroby w historii. Dzienna liczba zachorowań ma sięgać w kraju nawet 37 milionów przypadków, kilkunastokrotnie bijąc dotychczasowe rekordy. Pokazuje to, że chińska polityka walki z chorobą nie zdaje egzaminu.

  • Chiny obecnie walczą z nowym podwariantem omikronu - BF.07. Jest on najbardziej zaraźliwą wersją koronawirusa, będąc przy tym silnie odpornym na szczepionki.
  • Według raportów i doniesień mediów chińskie władze nie panują nad obecnym wybuchem epidemii.
  • Jak donosi portal Bloomberg, 20 grudnia mogło dojść do rekordowego zarażenia aż 37 milionów osób. Ze względu jednak na utajnianie danych przez chiński rząd liczba ta może być znacznie większa.
  • Na początku grudnia Chiny niespodziewanie zarzuciły brutalną politykę "zero COVID-19".

Reklama

Nowa epidemia koronawirusa zbiera żniwo w Chinach

Omikron BF.07, mimo że występuje w dużej części świata, atakuje głównie Chińczyków. Ci mierzą się z wręcz ponownym wybuchem epidemii. Bardziej zaraźliwa wersja koronawirusa potrafi skutecznie atakować nawet osoby zaszczepione lub ozdrowieńców. W połączeniu z już rozpowszechnionymi wariantami prowadzi do trudnej sytuacji w Chinach.

Jak donosi Bloomberg na podstawie szacunków Narodowej Komisji Zdrowia w Pekinie obecnie zaraźliwość wszystkimi rodzajami COVIDU w Chinach jest na wręcz dramatycznym poziomie. Tylko 20 grudnia miało zachorować aż 37 milionów osób. Dla porównania poprzedni rekord dziennych zachorowań ze stycznia tego roku wynosił 4 miliony. Dodatkowo aż 248 miliona osób (18% chińskiej populacji) zaraziło się którąś z odmian COVIDU w pierwszych 20 dniach grudnia. Najwięcej zarażonych ma być w Pekinie i w południowo-zachodniej prowincji Syczuan. Nie ma informacji ilu z zarażonych padło ofiarą podwariantu BF.07.

Bloomberg zaznacza, że trudno ocenić prawdziwość tych szacunków. Po zniesieniu w Chinach polityki "zero COVID" mieszkańcy mogą wykonywać szybkie testy prywatnie i nie są zobowiązani do raportowania pozytywnych wyników. Ponadto chińskie władze zaprzestały publikowania codziennych danych nt. bezobjawowych przypadków. Faktyczne liczby mogą być znacznie większe.

Brak planów chińskiej walki z COVIDEM po polityce "zero Covid"

Nagły powrót przypadków COVID zbiegł się z niespodziewanym zarzuceniem polityki "zero Covid" przez Chińczyków. Brutalny reżim i obostrzenia były główną bronią chińskiego rządu w "wojnie z koronawirusem". Obecnie jednak zrezygnowanie z brutalnego systemu widocznie przynosi opłakane skutki. To czy Chiny powrócą do polityki "zero Covid", nie jest jednak pewne. Ze względu na reżim covidowy kraj był w listopadzie i grudniu świadkiem jednych z największych protestów w historii. 

Chiński rząd może niedługo mierzyć się jednak z największą epidemią COVIDU od momentu powstania choroby w Wuhan. Szpitale w Szanghaju i Pekinie już nie są w stanie przyjmować nowych pacjentów, a krematoria rejestrują nagły wzrost zgonów. Według modelu analitycznego autorstwa ekonomisty Chen Qiuna, szczyt zakażeń różnymi wariantami COVIDU w Chinach może potrwać do końca stycznia.

Fala zakażeń przechodzi już z dużych miast na tereny prowincji. Tam natomiast nie ma tak rozwiniętej medycyny oraz panuje gorszy przepływ informacji. W obliczu ciszy informacyjnej wprowadzonej przez chiński rząd nt. rozwoju epidemii może to przynieść katastrofalne skutki. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Covid 19 | Omikron | Chiny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy