Pył znad Sahary nad Polską. Dlaczego kalima jest radioaktywna?

Pył znad Sahary nazywany też kalimą odpowiada za żółty osad na samochodach, który praktycznie co roku pojawia się także w Polsce. Mało kto wie, że wraz z nim na karoserię trafiają... radioaktywne odpady po testach broni atomowej prowadzonych ponad 60 lat temu. Jakie dystanse potrafi pokonać piasek unoszący się w atmosferze i czy promieniowanie, które emituje, może nam zaszkodzić?

Jak daleko dolatuje pył znad Sahary? Polska to "krótka wycieczka"

Sahara to największa pustynia świata, która liczy sobie ok. 9 milionów kilometrów kwadratowych – dwa razy więcej niż cała Unia Europejska. Wiatr hulający po bezkresnym morzu piasku nie napotyka na swojej drodze niemal żadnych przeszkód i każdego dnia porywa z powierzchni tony pyłu, które w sprzyjających warunkach nie opadają na ziemię po kilku kilometrach, ale trafiają w wyższe warstwy atmosfery, gdzie wraz z masami powietrza przemierzają ogromne dystanse. 

Pierwszym przystankiem są zwykle Wyspy Kanaryjskie u zachodnich wybrzeży Afryki. Burze piaskowe na pustyni wzbijają w powietrze tumany pyłu i piasku, który w ciągu kilku godzin dociera do wysp. Niebo staje się wtedy pomarańczowe, gorące i suche powietrze podnosi temperaturę, a pył wdziera się we wszystkie szczeliny, osiadając nie tylko na budynkach i samochodach, ale także wewnątrz domów. 

Reklama

Na Wyspach Kanaryjskich pył nadlatujący regularnie znad Sahary doczekał się nadania powszechnie stosowanej dziś na całym świecie nazwy – kalima (calima).

W rzeczywistości większość pyłu znad Sahary wciąż pozostaje w atmosferze. Jeśli prądy powietrza kierują się akurat na północ, pył trafia do Europy – Hiszpanii, Francji, a nawet Wielkiej Brytanii. Od Kanarów to niemal 3000 km w linii prostej, taki dystans robi już spore wrażenie. Oczywiście pył często trafia także do innych europejskich krajów, w tym do Polski. Według synoptyków taka sytuacja będzie miała miejsce dzisiaj.

Wciąż jednak nie zbliżyliśmy się nawet do maksimum możliwości transportowych ziemskiej atmosfery. Te ujawniają się w pełni, gdy kalima mija wyspy u wybrzeży Afryki i kieruje się dalej na zachód. Pył potrafi przemierzyć cały Atlantyk i osiąść w dorzeczu Amazonki, u wybrzeży Kalifornii, a niektóre badania sugerują, że kalima (a wraz z nią zarodniki pewnych chorób) docierają nawet do Korei i Japonii – grubo ponad 15 000 km od zachodnich krańców Sahary.

Co roku z Sahary "odlatuje" ponad pół miliona ciężarówek pyłu

Najlepszym dowodem na dalekosiężność saharyjskiego pyłu jest fakt, że jego efekty opisuje Ministerstwo Planowania i Rozwoju Trynidadu i Tobago (niemal 6000 km w linii prostej). Jak zauważa autor opracowania pył to nie tylko "katar, swędzenie oczu i drapanie w gardle". Zanim jednak zajmiemy się skutkami (jak się okaże bardzo pozytywnymi) kalimy w Ameryce Południowej sprawdźmy, o jakich ilościach piasku mowa. 

Według analizy Instytutu Gospodarki Morskiej wspomnianego Trynidadu i Tobago to zawrotne 182 miliony ton, które ulatują za zachodni brzeg Sahary każdego roku. Taki tonaż łatwiej wyobrazić sobie po przeliczeniu na załadowane wywrotki – wynik obliczeń to 689 290 ciężarówek wypełnionych po brzegi saharyjskim piaskiem.

Część osiada na Wyspach Kanaryjskich, część ulatuje w innych niż zachodni kierunkach, sporo nigdy nie dociera do innego lądu i wraz z deszczem opada do oceanu. Do Ameryki Południowej dociera ok. 30 milionów ton pyłu – dobrze ponad 100 000 ciężarówek. Wbrew pozorom nie jest to wcale problem – prawdziwym problemem byłby jego brak.

Pył znad Sahary odżywia Amazonię

To właśnie w dorzeczu Amazonki pył saharyjski odgrywa jedną ze swoich najważniejszych ról. Opadający wraz z kroplami deszczu pył to bogate źródło fosforu, a jego obecność jest kluczowa dla prawidłowego wzrostu roślin. Amazonka i jej dopływy stale wypłukują ten pierwiastek z gleby i odprowadzają go do morza. W pewnym stopniu niedobory uzupełniają rozkładające się liście i inne fragmenty amazońskiej flory, jednak nie są to wystarczające ilości. 

Brak regularnych dostaw fosforu z Afryki skończyłby się trudną do oszacowania katastrofą, jeśli chodzi o bioróżnorodność "zielonych płuc Ziemi" – amazońskich lasów.

Radioaktywny piasek. Kalima i ślady testów jądrowych sprzed 60 lat

Fosfor to jednak tylko jeden ze składników obecnych w kalimie, w dodatku jeden z tych, które nie cieszą się złą sławą. Zdecydowanie nie można powiedzieć tego o... radioaktywnych izotopach takich jak potas-40 czy cez-137. W tym miejscu od razu spieszymy z uspokojeniem – w żadnym razie nie są to dawki promieniowania, które mogłyby negatywnie wpłynąć na nasze zdrowie. 

Kiedy jednak po raz kolejny samochody w Polsce pokryją się żółtym pyłem, bez naciągania faktów możemy powiedzieć znajomym, że właśnie zalega na nich to, co wydostało się do atmosfery po eksplozji reaktora RBMK w Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej w 1986 roku. To właśnie izotop cezu był głównym źródłem promieniowania w opadzie po wybuchu w Czarnobylu. Jego obecność w saharyjskim pyle nie jest pozostałością po katastrofie sprzed niemal czterech dekad, a to jeszcze nie wszystko.

W latach 1960-1966 Francja zdetonowała na Saharze 17 bomb atomowych. Wówczas były to jeszcze terytoria zależne od władzy w Paryżu, która od wieków posiadała tam swoje kolonie (tu mowa akurat o terenach dzisiejszej Algierii). Bezludna pustynia wydawała się do tego idealnym miejscem. Zapewne nikt nie przewidział wtedy, że ponad 60 lat po zakończeniu programu jego efekty wciąż będą odnotowywane w różnych zakątkach świata – o ironio, także we współczesnej, europejskiej Francji.

Ten cichy chichot losu stał się słyszalny po badaniach, które przeprowadziło francuskie pozarządowe Stowarzyszenie Kontroli Radioaktywności na Zachodzie (ACRO). 6 lutego 2021 roku pył znad Sahary dotarł na południe Francji, a w pobranych próbkach znaleziono ślady sztucznego zanieczyszczenia radioaktywnego, którego źródła ulokowano właśnie we francuskich testach i radzieckiej katastrofie. 

Oprócz cezu-137 w pyle znaleziono też potas-40, jednak ten w swojej radioaktywnej formie występuje naturalnie w niektórych minerałach, dociera też do powierzchni Ziemi wraz z promieniowaniem kosmicznym. 

W opracowaniu ACRO aktywność promieniotwórczą oszacowano na 80 000 bekereli (Bq) na kilometr kwadratowy. To ekstremalnie niskie odczyty. W przeliczeniu na kiury (Ci) daje to ok. 0,002 mCi. Dla porównania w terapiach medycznych wykorzystuje się dawki w zakresie od 1 do nawet 300 mCi (np. w leczeniu raka tarczycy). 

O znacznie groźniejszych źródłach promieniowania w wywiadzie dla Euronews wspomniał profesor Salazar Carballo z Uniwersytetu Laguna na Teneryfie. Jak zauważył naukowiec (przy okazji omawiania radioizotopów obecnych w kalimie) "to, co w rzeczywistości najbardziej naraża nas na radioaktywność, to naturalny radon, który naturalnie emanuje z samej gleby. Szacuje się, że od 5 do 14 proc. nowotworów płuc jest spowodowanych radonem, którym oddychamy, zwłaszcza w podziemnych i zamkniętych pomieszczeniach".

Źródła: www.theweathernetwork.com; uatom.org; www.metoffice.gov.uk; www.ncbi.nlm.nih.gov; www.planning.gov.tt

Czytaj także:

Najzimniejsze miejsca na Ziemi, a i tak żyją tam ludzie

Wysokie czy niskie. Te aplikacje wiedzą, jakie jest dziś ciśnienie

Smog jest też w lecie. Kiedy i jak powstaje smog fotochemiczny?

Zobacz też:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pył znad Sahary | kalima
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy