To koniec? Nasze organizmy nie wytrzymają tak wysokiej temperatury
Nasze organizmy mogą funkcjonować w wyższych temperaturach dzięki umiejętności chłodzenia się. Ale jest bariera, powyżej której ten mechanizm przestaje działać. Właśnie dochodzimy do tej granicy. Wyższych temperatur nie przeżyjemy.
Upały, susza i pożary to tematy, którymi żyliśmy przez ostatnie tygodnie. Ale dyskomfort z tym związany i konsekwencje dla zdrowia to tylko część problemu, który może być znacznie poważniejszy. Osiągamy na Ziemi wartości temperatury, które nas wykańczają i to dosłownie - organizm ludzki nie jest w stanie odpowiednio się schłodzić.
Jaka temperatura jest optymalna do życia?
Choć wiemy, że człowiek wyewoluował w niższych szerokościach geograficznych, a na obszarach położonych na północy pojawił się dzięki migracjom, to jest przystosowany do funkcjonowania w niższych temperaturach, niż te, które obecnie obserwujemy. Optymalne działanie naszego organizmu jest możliwe do temperatury około 30 st. C tzw. mokrego termometru. Powyżej tej wartości funkcjonowanie jest znacznie trudniejsze, a przekroczenie wartości 35 st. C w zasadzie uniemożliwia prawidłowe życie, na co zwraca uwagę prof. Szymon Malinowski, fizyk atmosfery i dyrektor Instytutu Geofizyki Uniwersytetu Warszawskiego w rozmowie z serwisem Nauka w Polsce.
35 stopni to nasza praktyczna granica, do której niepokojąco szybko na wielu obszarach się zbliżamy. To jest ta sytuacja, którą już — w kilku ostatnich latach — obserwujemy np. wielu nadmorskich obszarach Azji i Afryki. Dochodzimy do ściany.
Co to jest temperatura mokrego termometru?
Można się zdziwić, że tak techniczny parametr meteorologiczny wyjdzie na światło dzienne w temacie popularyzacji nauki, a jednak. Zmiany klimatu sprawiają, że zrozumienie tematu czasem zmusza nas do zajrzenia do warsztatu meteorologów. Aby obliczyć wilgotność względną, korzystało się dawniej z urządzenia zwanego psychrometrem. Składało się ono z dwóch klasycznych termometrów - suchego i mokrego - umieszczonych w rurkach oraz obracającego się wiatraka. Zbiorniczek termometru mokrego był owijany zwilżonym materiałem, a wiatrak odpowiadał za przepływ powietrza. Przez parowanie materiału termometr wilgotny wskazywał nieco niższą temperaturę.
Temperatura mokrego termometru więc najniższa temperatura, do której można schłodzić dane ciało przy pomocy parowania. ― Sytuację można porównać do chłodnicy w samochodzie. Kiedy przestaje działać, silnik się zaciera. Podobnie jest z nami powyżej 35 stopni Celsjusza. Potem dochodzi chociażby do udarów. Wraz ze wzrostem temperatury i wilgotności dochodzimy do granicy fizjologicznego schłodzenia naszego organizmu. Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć, że zawsze można będzie włączyć klimatyzację. Ale pamiętajmy, że ona zadziała, jeśli będziemy mieć prąd i technologię, a tych także może zabraknąć ― mówi prof. Malinowski.
Rekordy temperatury nas wykańczają. Gdzie problem będzie się nasilał?
W Chinach termometry przekraczają 52 st. C, w Kanadzie ogień strawił 8 razy więcej lasów niż średnio każdego roku, wykańczające upały w basenie Morza Śródziemnego. ― Zawsze ― mówi ekspert ― uczono nas, że klimat śródziemnomorski jest idealnym miejscem do życia. To założenie jest już w dużej mierze nieaktualne, a będzie jeszcze mniej aktualne.
Obecnie temperatury zaczynają przekraczać możliwości funkcjonowania naszych organizmów. Publikacje naukowe mówią wprost, te wartości będą rosnąć. W największym stopniu zagrożone będą gęsto zaludnione obszary Indii, Indonezji, Środkowej Afryki, część Ameryki Południowej i Niziny Chińskiej. Fizyk ostrzega, że przy obecnym scenariuszu do 2070 roku na Ziemi będzie wiele regionów nienadających się do zamieszkania przez ludzi. Choć ewolucja potrafi zdziałać cuda, to tempo zmiany klimatu jest zbyt szybkie, aby nasze organizmy mogły się odpowiednio do nich zaadaptować. Nasza fizjologia nie nadąża.
Czy będziemy mogli wykorzystać technologię do ochłodzenia się?
Już teraz ciężko nam wyobrazić sobie wakacyjną podróż samochodem bez klimatyzacji, a wiele osób montuje urządzenia w domach i mieszkaniach. Ale to nie jest rozwiązanie. Zmiany dotkną w pierwszej kolejności ubogie regiony ziemi, gdzie wielu osób nie będzie stać na takie rozwiązania. A nawet jeśli, to przecież nie da się całego dnia spędzać wyłącznie w klimatyzowanych pomieszczeniach.
Nie zapominajmy, że te urządzenia potrzebują zasilania, a nasza infrastruktura nie do końca będzie sobie w stanie poradzić z warunkami zmian klimatu - chodzi o skrajnie wysokie wartości temperatury, gwałtowne opady i silne wiatry.
― Oczywiście nie wiem, jak będzie wyglądała przyszłość, ale nie sądzę, że rozwiązaniem problemu zbyt gorących obszarów, na których już nie da się żyć, miała być masowa emigracja ludności. Emigrować będą raczej niewielkie ułamki zagrożonych populacji; jednostki najbogatsze, najciekawsze, najodważniejsze. Dlatego, że ludzie nie lubią opuszczać swoich domów oraz dlatego, że zmiany te w największym stopniu dotkną najuboższych, którzy nie będą mieli środków na ucieczkę. Myślę więc, że problem kryzysów humanitarnych będzie trochę inny, niż nam się wydaje. Będzie to raczej walka o przetrwanie ― podsumowuje naukowiec.