Chiny budują armię na "skalę II wojny światowej". Misja: Tajwan 2027

Amerykańskie źródła sugerują, że Chiny zintensyfikowały wysiłki militarne, aby zająć Tawan. Niespotykane od czasów II wojny światowej tempo rozwoju ma pozwolić na osiągnięcie gotowości do inwazji do 2027 roku.

Nawet 1500 głowic jądrowych przed 2035. Chiny niebezpiecznie zwiększają potencjał militarny
Nawet 1500 głowic jądrowych przed 2035. Chiny niebezpiecznie zwiększają potencjał militarny123RF/PICSEL

Na skutek rosyjskiej inwazji na Ukrainę, wyścig zbrojeń obserwujemy praktycznie na całym świecie - Moskwa może liczyć na wsparcie Iranu czy Korei Północnej, a Stany Zjednoczone, Kanada i Europa zwiększają produkcję broni i amunicji, żeby wspomagać Ukrainę. Trochę z boku tego wszystkiego mamy też Chiny, które nie zaangażowały się oficjalnie w żaden trwający konflikt, ale wiele wskazuje na to, że szykują się do wywołania własnego.

O tym, że Państwo Środka ma chrapkę na Tajwan wiadomo nie od dziś, a trudno wyobrazić sobie przecież lepszą okazję do inwazji niż czas, kiedy jego największy sojusznik, czyli Stany Zjednoczone, zaczynają odczuwać konsekwencje wojny w Ukrainie. Tak sądzi choćby amerykański admirał John Aquilino, który przekonuje, że chińska armia rozwija się w tempie niespotykanym od II wojny światowej, co przybliżyć ma ją do osiągnięcia celu, jakim jest gotowość do inwazji na Tajwan do 2027 r.

Wszystkie przesłanki wskazują na to, że Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza (ChAL-W) spełniła dyrektywę prezydenta Xi Jinpinga dotyczącą gotowości do inwazji na Tajwan do 2027 r. Co więcej, działania ChALW wskazują na jej zdolność do dotrzymania preferowanego przez Xi harmonogramu zjednoczenia Tajwanu z Chinami kontynentalnymi siłą, jeśli taki rozkaz zostanie wydany
zeznał przed Komisją Izby Sił Zbrojnych USA.

Czy wojna między USA i Chinami jest do uniknięcia?

Ustępujący szef amerykańskiego Dowództwa Indo-Pacyfiku wezwał tym samym Waszyngton do przyspieszenia rozwoju wojskowego, bo chociaż jego zdaniem Chiny nadal mają nadzieję na włączenie Tajwanu bez wojny, to możliwość przeprowadzenia ataku jest jak najbardziej na stole. Zarówno on, jak i zastępca sekretarza obrony Dowództwa Indo-Pacyfiku, Ely Ratner, przekonują jednak, że groźba bezpośredniego konfliktu między USA a Chinami nie jest "ani natychmiastowa, ani nieunikniona", ale Pentagon musi działać szybko, aby zmniejszyć ryzyko wojny.

Zwłaszcza że z trzech głównych problemów USA w regionie, tj. Rosji, Chin i Korei Północnej, Chiny są "jedynym krajem, który ma możliwości, potencjał i zamiar wywrócenia do góry nogami porządku międzynarodowego". Podkreślił tu, że chińska armia w ciągu zaledwie trzech ostatnich lat dodała do swojego arsenału ponad 400 myśliwców i 20 okrętów wojennych oraz podwoiła swój zapas rakiet.

Na skalę niespotykaną od drugiej wojny światowej ChAL-W gromadzi się w obszarach lądowych, morskich, powietrznych, kosmicznych, cybernetycznych i informacyjnych
wyjaśnia.

Chińska armia coraz większa i bardziej zaawansowana

I nie da się ukryć, że w ostatnich latach faktycznie regularnie pisaliśmy o chińskim arsenale, do którego najnowszym dodatkiem są okręty Typu 057/054B wyposażone w broń laserową. Nie dalej jak w lutym informowaliśmy, że Państwo Środka rozpoczęło wdrażanie broni wysokoenergetycznej na swoich fregatach rakietowych Typu 057 (lub 054B, co chyba jest częściej spotykane) zapowiedzianych w 2013 roku.

Aktualnie wiadomo o dwóch jednostkach tego typu, konstruowanych w stoczniach Hudong-Zhonghua i Huangpu, które mają "rzucić wyzwanie amerykańskiej flocie okrętów podwodnych". W lipcu ubiegłego roku w sieci pojawiły się zdjęcia, które miały sugerować, że Chiny przyspieszyły ich wdrożenie i jednostki mają opuścić port jeszcze przed końcem roku.

Nastolatek z Polski nagrodzony przez NASA za zdjęcie Wilczego KsiężycaPolsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas