Churchill i sowieckie koronki

Sojusz Wielkiej Brytanii i USA w czasie II wojny światowej nie wykluczał diametralnych różnic w kwestiach strategicznych.

Winston Churchill (2. z lewej) z prezydentem USA Dwightem Eisenhowerem (3. z lewej), Biały Dom, 1954
Winston Churchill (2. z lewej) z prezydentem USA Dwightem Eisenhowerem (3. z lewej), Biały Dom, 1954Polska Zbrojna

Zajadła wrogość

Świadczy o tym choćby odrzucenie w marcu 1945 roku propozycji Waszyngtonu zwołania trójstronnej konferencji. Jak wspominał osobisty wysłannik prezydenta Harry'ego Trumana Joseph E. Davies, Churchill krytycznie odniósł się do tej idei, wykazując przy tym "zajadłą wrogość w stosunku do Sowietów".

Cios w plecy

Co gorsza, z Waszyngtonu docierały niepokojące dla Londynu sygnały, które mogły sugerować, że Amerykanie nie dostrzegają sowieckiego zagrożenia i nie chcą koordynować wysiłków obronnych. Dla przykładu wskazać można wypowiedź amerykańskiego sekretarza stanu Jamesa F. Byrnesa, który po przemówieniu Churchilla w Fulton (5 marca 1946 roku) stwierdził, że "Waszyngton nie jest bardziej zainteresowany sojuszem z Wielką Brytanią przeciwko Związkowi Sowieckiemu niż sojuszem ze Związkiem Sowieckim przeciwko Wielkiej Brytanii".

Amerykanie nie rozumieli zagrożenia i sytuacji w Europie. Kuriozalna wydaje się analiza Kolegium Szefów Sztabów z maja 1947 roku, w której nie potrafiono przewidzieć reakcji Polski w razie wybuchu wojny. Analitycy zastanawiali się, czy Polska odpowiedziałaby zbrojnie przeciwko sowieckiej agresji.

Na różnice w percepcji nałożyło się wzajemne pogorszenie relacji. Już 29 sierpnia 1945 roku Amerykanie wstrzymali realizowanie programu pomocowego "Lend-Lease", co wielu Brytyjczyków uznało za zdradziecki cios w plecy. W krótkim okresie Stany Zjednoczone zyskały sobie w Wielkiej Brytanii wielu wrogów, a sympatia zdobyta w czasie wojny - szczególnie wśród lewicy - szybko prysła. Warunki z trudem wynegocjowanej wtedy pożyczki (5 miliardów dolarów) zostały uznane za drakońskie.

"The Economist" pisał: "Niewiele osób w kraju wierzy komunistycznej tezie, że świadomym celem amerykańskiej polityki jest zrujnowanie Wielkiej Brytanii i zniszczenie wszystkiego, o co Wielka Brytania walczy w świecie. Fakty mogą być jednak w ten sposób interpretowane, a rezultaty takiej polityki zgodne z przewidywaniami komunistów, nawet jeśli w rzeczywistości nie jest to intencją Amerykanów".

Determinacja Churchilla

Wyraźna różnica poglądów co do polityki względem Sowietów wzmocniła się, gdy w 1951 roku na Downing Street w Londynie powrócił Churchill. Jego główny cel w trakcie drugiej kadencji stanowiło zakończenie zimnej wojny. Nie bez wpływu był wiek premiera. Churchill zbliżał się do osiemdziesiątych urodzin, był ciężko schorowany.

W czerwcu 1953 roku doznał poważnego wylewu, który jeszcze bardziej ograniczył jego zdolności ruchowe i błyskotliwość. Nie byłoby nic wspanialszego dla takiego polityka jak Churchill, niż uwieńczyć karierę doprowadzeniem do końca zimnej wojny. Jego determinację oddają słowa, które tuż po wylewie powiedział do swych lekarzy: "Muszę zobaczyć Malenkowa (w latach 1953-1955 premier ZSRR - przyp. red.). Potem mogę umrzeć".

Koncepcja Churchilla nie zjednywała mu sojuszników za Atlantykiem, gdzie w najlepsze trwała antykomunistyczna histeria, podgrzewana działalnością senatora Josepha McCarthy'ego i zwolenników wojny prewencyjnej. Jakiekolwiek pojednawcze słowa i chęć współpracy mogłyby zostać odebrane jako sympatyzowanie z komunizmem, co groziło złamaniem kariery politycznej.

Sentymentalna iluzja

Ten wyraźny dowód na ciągłość sowieckiej polityki został zagłuszony 27 lipca 1953 roku, kiedy to wojna na Półwyspie Koreańskim zakończyła się zawarciem rozejmu. Raptem dzień wcześniej aresztowano Ławrientija Berię, jednego z głównych wykonawców zbrodni stalinowskich, który po śmierci dyktatora dawał sygnały gotowości poprawienia relacji z Zachodem.

Ostatecznie Churchillowi, którego zmuszono do rezygnacji ze stanowiska w kwietniu 1955 roku, nie udało się zakończyć zimnej wojny, a jego działania zostały określone przez dyplomatę sir Evelyna Shuckburgha jako "sentymentalna iluzja" i "przykład nieposkromionej dumy, która dotyka starszych panów mających władzę, tak jak Chamberlaina odwiedzającego Hitlera".

Robert Czulda

Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL.

Polska Zbrojna
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas