Czołgi M1 Abrams będą serwisowane w Polsce. "Prace od przyszłego roku"
W trakcie targów MSPO Polska Grupa Zbrojeniowa podpisała ważne umowy na przyszłe serwisowanie M1 Abrams. Jedna została zawarta z firmą Honeywell produkującą sławne turbiny gazowe tych czołgów. O ich możliwościach i rozwoju opowiedział GeekWeekowi Matthew Milas prezes Honeywell Defense & Space. Zdradził też jakie nowe technologie obronne Honeywell może sprowadzić do Polski oraz jak wygląda rozwój jednego z najważniejszych systemów w samolotach F-35.
Marcin Jabłoński, Geekweek: Jednym z najsławniejszych produktów Honeywell jest turbina gazowa AGT 1500, wykorzystywana m.in. w czołgach M1 Abrams. Jaka jest jej przyszłość wraz z rozwojem samego Abramsa?
- Turbina AGT 1500, która znajduje się we wszystkich czołgach serii Abrams, jest przez nas stale rozwijana. Szukamy możliwości zaimplementowania do niej innych rozwiązań jak napęd hybrydowy, zmniejszając spalanie.
Honeyell stara się wspomóc rozwój czołgu w innych dziedzinach. Chociażby ładowanymi podczas jazdy generatorami, zapewniającymi dodatkową moc. Ta jest potrzebna do zasilania m.in. systemów antydronowych, które znajdą się na kolejnych wersjach M1 Abrams.
Czy Honeywell już otrzymał wymagania co do kierunku rozwoju silnika AGT 1500?
- Stale współpracujemy z armią USA w rozwoju czołgu M1 Abrams i implementacji jej potrzeb. Wiemy, że według wymogów jego nowa wersja ma być lżejsza, bardziej mobilna i łatwiejsza w utrzymaniu.
Pracujemy więc nad różnymi konfiguracjami. Takimi, w którym Abrams ma znacznie większy zasięg, dzięki hybrydowemu napędowi, dającemu nowe możliwości. Po jego zastosowaniu czołg będzie chociażby znacznie cichszy.
Czyli w przyszłości Abrams pozbędzie się swojego charakterystycznego "świstu" silnika, podobnego do dźwięku napędu odrzutowego.
- Zgadza się, ale będzie przy tym znacznie wydajniejszy. Przy tym kolejne wersje silnika AGT 1500 produkcji Honeywell będą niezawodne. Już opracowujemy możliwe konfiguracje, jak to zapewnić.
Drugiego dnia tegorocznych targów MSPO Polska Grupa Zbrojeniowa i Honeywell podpisały porozumienie, przybliżające Polskę do uzyskania zdolności serwisowania silników czołgów rodziny M1 Abrams. Kiedy w Polsce zacznie się budowa warsztatów, w których Polacy sami będą mogli serwisować te silniki?
- Cały czas pracujemy z Polską Grupą Zbrojeniową nad ustaleniem warunków konkretnej umowy wykonawczej. Gdy podpiszemy tę umowę, nastąpi oficjalne zamówienie ze strony Polskiej Grupy Zbrojeniowej na stworzenie centrum serwisowo-naprawczego silników do czołgów Abrams oraz bazujących na nich wozów. Przewidujemy, że realizacja procesu stworzenia takiego centrum może zacząć się już od przyszłego roku.
Jak ważnym partnerem strategicznym jest Polska dla Honeywell w obliczu perspektywy takiej współpracy?
- Polska i Honeywell współpracują ze sobą już od wielu lat i cały czas rozwijają tę kooperację. Staramy się szczególnie dawać wsparcie w obsłudze platform amerykańskiej produkcji, właśnie jak czołgi M1 Abrams. A ze względu na to, że polska armia mocno stawia na amerykański sprzęt przy modernizacji wojsk, Honeywell widzi ją jako jeden z głównych partnerów.
A czy Honeywell może zaoferować polskiej armii zupełnie nowy sprzęt, który pozwoliłby jej pozyskać nowe zdolności?
- Myślimy nad zaoferowaniem oferty firmy CASE (Complement Advanced Electronic Solutions), którą niedawno pozyskaliśmy. Produkuje m.in. radary i systemy walki elektronicznej. Nie były jeszcze eksportowane poza USA i współpracujemy z polskimi przedsiębiorstwami, aby znaleźć możliwość sprowadzenia ich do Europy.
Czy jest możliwe, że tego typu systemy mogłyby być produkowane przez polskie firmy we współpracy z Honeywell?
- Oczywiście. Aktualnie pracujemy z Polską Grupą Zbrojeniową nad wymianą technologiczną oraz zapoznaniem i zbadaniem obszarów integracji takich technologii w polskim przemyśle zbrojeniowym. Jeśli będziemy mieć wytypowane polskie firmy, które np. same mogłyby produkować takie systemy jak wcześniej CASE, pozyskalibyśmy licencje eksportowe, aby uruchamiać produkcję w Polsce.
Dużo tu zależy od zainteresowania i wyszukania obszarów potencjalnego zastosowania i sprzedaży. Są to jednak bardzo ważne możliwości dla polskiego przemysłu. Myślimy także nad podobnym systemem przy transferze produktów drugiej firmy, którą pozyskał Honeywell - włoskie Civitanavi, które specjalizuje się w produkcji systemów nawigacyjnych i żyroskopów światłowodowych. Taka technologia może zostać wykorzystana np. do systemów stabilizacyjnych armaty i karabiny na pojazdach czy do stabilizacji lotu dronów.
Czy Honeywell i Polska Grupa Zbrojeniowa już wypatrzyły potencjalne polskie firmy, które mogłyby zająć się produkcją takich technologii?
- Na ten moment nie. Dopiero co sami pozyskaliśmy te firmy. To otwarta inicjatywa i aktywnie poszukujemy kandydatów, którzy mogliby skorzystać z tej szansy. Wierzymy, że uda się nam uaktywnić tę szansę przy współpracy właśnie z Polską Grupą Zbrojeniową oraz WB Electronics, z którym też aktywnie działamy na polskim rynku.
Honeywell produkuje także systemy chłodzenia do F-35. Może Pan zarysować jak ważny jest to element samolotu, który zakupiła Polska?
- Ten system nazywamy Power & Thermal Management System (PTMS). Honeywell opracował go specjalnie dla F-35 jako integralną część samolotu. To jej zastosowanie sprawiło, że cała konstrukcja F-35 skróciła się o prawie 30 centymetrów i zmniejszyła masę o 450 kilogramów.
To tak naprawdę serce i układ krążenia całego samolotu. Zapewnia on cyrkulacje odpowiednich płynów, które schładzają radar, sensory, komputery czy systemy walki elektronicznej. PTMS wykonuje przy tym tytaniczną pracę, przy ogromie tych wszystkich systemów. Żaden inny samolot nie jest tak naszpikowany elektroniką. I przez całą służbę F-35 system PTMS działa bardzo dobrze.
Lockheed Martin w lipcu ustanowił przetarg na opracowanie nowych systemów chłodzenia, które mają wejść na wyposażenie F-35 od wersji Block 4 z nowym oprogramowaniem TR-3. Takimi, jakie otrzymają polskie siły powietrzne. Jak Honeywell rozwija PTMS, aby został na F-35?
- Lockheed oraz rządowy F-35 Joint Program Office potrzebują ulepszonego systemu chłodzenia na nowe samoloty, które będą miały zmodernizowane systemy elektroniczne. A co za tym idzie, potrzebują lepszego chłodzenia, dla większej mocy obliczeniowej. Więc Honeywell po prostu dostosowuje swoje rozwiązania w PTMS. Chociażby wprowadzamy większe wymienniki ciepła. Zapewniają lepsze chłodzenie, a przy tym nie trzeba zmieniać konstrukcji układu. Według naszych analiz możemy podnosić maksymalną efektywność platformy PTMS do chłodzenia łącznie 80 kilowatów ciepła, generowanego przez podzespoły F-35. A to docelowy wymóg w nowym przetargu.
A jaką efektywność miał wcześniejszy PTMS?
- Mógł chłodzić łącznie 30 kilowatów ciepła. Na ten moment opracowaliśmy wersję PTMS, która ma efektywność 32 kilowatów, co jest docelowym wymogiem dla F-35 mających powstać w 2027 roku. Już mamy rozpisaną ścieżkę rozwoju do efektywności 40 kilowatów, która pokryje potrzeby na wersję Block 4.
Wiemy, że możemy na bieżąco ulepszać PTMS, aby nadążał za nowymi możliwościami F-35. Stąd może utrzymać się na tym samolocie przez następne dekady, bo efektywność chłodzenia na poziomie 80 kilowatów to naprawdę duży sufit.
W przetargu na nowe systemy chłodzenia do F-35 pojawiła się oferta firmy Collins Aerospace, która stworzyła Enhanced Power and Cooling System (EPACS). Ten zupełnie nowy system już ma osiągać moc chłodzenia na poziomie 80 kilowatów i spekuluje się, że może zastąpić PTMS.
- Trzeba pamiętać, że zawsze wprowadzenie nowych i dużych zmian w tak zaawansowanej platformie jak F-35, to masa problemów. Wystarczy spojrzeć na proces wdrażania oprogramowania TR-3, które już sprawiało dużo wyzwań, do tego stopnia, że siły powietrzne USA zawiesiło przyjmowanie nowych samolotów na rok.
Teraz wyobraźmy sobie, jakie wyzwania pojawiłyby się przy implementacji zupełnie nowego systemu chłodzenia w zamian. Robi się dosłownie transplantacje na otwartym sercu i to w momencie, gdy wprowadza się inne zmiany jak dodawanie kolejnych systemów walki elektronicznej czy nowy radar. A pamiętać należy, że obok chłodzenia, PTMS odpowiada także za 13 innych kluczowych funkcji w F-35. Mowa tu m.in. o zachowaniu ciśnienia kabiny, zasilaniu awaryjnym czy systemach podtrzymywania życia. Collins Aerospace nie zdradził, jak ma zamiar zabezpieczyć działanie tych wszystkich systemów. Tak naprawdę łatwo jest zwiększyć efektywność samego chłodzenia. Ale nie łatwo jest sprawić, aby ten system zintegrować z innymi istotnymi funkcjami.
Czyli uważa Pan, że pozostanie przy PTMS jest po prostu bezpieczniejsze i mniej wymagające dla rozwoju F-35, co będzie miało kluczowe znaczenie dla Lockheed Martin i amerykańskiego rządu?
- Tak myślę. Przy tym Honeywell ma po prostu doświadczenie, bo stale rozwija swoje rozwiązania w PTMS. Stąd łatwo zaimplementować nam kolejne technologie do tego systemu. Mowa tu m.in. o nowych materiałach z lepszymi właściwościami termodynamicznymi. Z nimi F-35 będzie mógł szybciej zbijać ciepło.
Należy też pamiętać, że zmiana PTMS na zupełnie inny system rodzi duże wyzwanie gospodarcze. Gdyby chcieć zmodyfikować pod tym kątem F-35, które już znajdują się w służbie, generujemy koszty rzędu miliardów dolarów. Wierzymy więc, że PTMS zostanie integralną częścią F-35, zapewniając jego dobrą przyszłość w wielu siłach powietrznych w tym Polski.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
***
Co myślisz o pracy redakcji Geekweeka? Oceń nas! Twoje zdanie ma dla nas znaczenie.