Europejska Agencja Obrony, czyli?
Przed rozpoczęciem naszej prezydencji w Unii Europejskiej jak mantrę powtarzamy, że wspólna polityka obrony to priorytet. Przełożeniem tych deklaracji na konkrety może być wzmocnienie EAO.
Bezpieczeństwo ponad wszystko
9 grudnia 2010 roku Polska podpisała też list intencyjny w sprawie wejścia do programu zdjęć satelitarnych MUSIS (Multinational Space-based Imaging System for Surveillance, Reconnaissance and Observation) prowadzonego w ramach EDA przez Belgię, Niemcy, Francję, Hiszpanię, Włochy i Grecję. Minister Bogdan Klich podpisał również list intencyjny w sprawie programu bezzałogowych morskich systemów przeciwdziałania zagrożeniom minowym (Unmanned Maritime Systems, UMS). Był to jasny sygnał - pół roku przed rozpoczęciem naszej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej zależy nam na EDA jako miejscu łączącym programy zbrojeniowe różnych państw. Czas pokaże, czy zależy tylko nam, czy także większości krajów Unii.
Dziesięć priorytetów
Na drugiej pozycji znalazł się APSS (Active Protection Systems Study) - system aktywnej ochrony opancerzonych wozów bojowych. Na trzecim wymieniono Europejską Flotę Transportu Powietrznego. Chodzi tu głównie o duże samoloty transportowe, które zapewniałyby niezakłócone dostawy sprzętu i ludzi na misje zagraniczne. Po zakończeniu operacji irackiej i podaniu daty wycofania z Afganistanu problem co prawda nie jest tak palący jak kiedyś, ale nadal ważny. Nie bez powodu sprawa samolotów transportowych pojawiła się jako jeden z naszych głównych roboczych postulatów przy pierwszych przymiarkach do prezydencji ponad rok temu.
Równie ważne są dla nas prace nad mobilnym laboratorium poziomu 2. Świetnie radzono by sobie w nim z improwizowanymi urządzeniami wybuchowymi (IED), które są codziennością dla naszych żołnierzy służących w misji ISAF. Lepszemu przygotowaniu żołnierzy, szczególnie po to, by radzili sobie w sytuacji izolacji na polu walki, służy także program Personnel Recovery Equipment.
"Żołnierz XXI wieku"
Dwa ostatnie priorytety to ustanowienie wspólnej bazy danych środków biologicznych (The Establishment and Management of a Common Database of B-agents) i zarządzanie nią oraz europejskie zabezpieczone programowalne radio (European Secure Software Defined Radio - ESSOR). Nie są to może programy spektakularne, ale bardzo potrzebne. Czy można sobie bowiem wyobrazić mobilne europejskie grupy bojowe bez samolotów transportowych? Czy możliwa jest współpraca żołnierzy, z których każdy będzie wyszkolony inaczej i dostanie inne uzbrojenie? To oczywiście pytania retoryczne, świadczące o wadze na pozór drobnych spraw, jakimi zajmuje się EDA.
Po pierwsze, wybieramy tylko te korzystne dla rozwoju naszej armii.
Po drugie, nawet w programach, na których nam zależy, konieczny jest czasem wkład techniczny lub finansowy przekraczający nasze możliwości. Tak było choćby ze wspomnianym wejściem do programu zdjęć satelitarnych MUSIS. Mamy tam status członka stowarzyszonego, bo na razie nie dysponujemy odpowiednimi zdolnościami narodowymi w tej dziedzinie. Będziemy mogli jednak śledzić prace i uczestniczyć w rozwoju programu. Oprócz tego jesteśmy zainteresowani rozwojem zdolności ochrony wojsk, transportu strategicznego oraz sieciocentrycznych, bezpiecznych systemów dowodzenia, kierowania i łączności, a także nadzorem obszarów morskich.
Agencją rządzi Polak
Otwarte pozostaje jednak pytanie o kształt EDA. "Część krajów postrzega agencję wyłącznie w kategoriach platformy koordynującej wysiłki państw członkowskich, do której sprowadza się obecnie. Inne państwa chciałyby silnej agencji, z prawem planowania rozwoju zdolności i egzekwowania ich wykonania", wyjaśniają przedstawiciele Departamentu Polityki Bezpieczeństwa Międzynarodowego MON.
Siła w agencji
Po "liście weimarskim" widać jednak, że korzyści ze wspólnych zakupów uzbrojenia dostrzegają Niemcy i Francuzi. Im dłużej potrwają oszczędności budżetowe w kolejnych krajach, tym ta prawda będzie powszechniejsza. Oznacza to także dobre czasy dla EDA, która może w końcu zajmie się rozpalającymi wyobraźnię kontraktami na setki milionów euro.
Marek Pielach
Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL