Killzone 2 - recenzja
Killzone 2 to już trzecia odsłona słynnej serii strzelanek, która tym razem uprzyjemni rozgrywkę posiadaczom konsoli PlayStation 3.
Naprawdę groźni wojownicy
W odróżnieniu od wydarzeń przedstawionych w poprzednich częściach, tym razem to ISA podejmuje walkę z Helghastami na ich rodzimej planecie Helghanie. Prawie dwa lata po inwazji na planetę Vekta, ISA postanawia zmienić taktykę walki i zaprzestać obrony na rzecz próby przejęcia głównej siedziby Helhastów, miasta Phyrrus oraz schwytania złego dyktatora - uczonego Visariego. W grze wcielamy się w żołnierza ISA - Seva, który wraz ze swoimi kolegami z drużyny Alpha podejmuje walkę w głąb Helghanu. Szybko można dostrzec, że nasi przeciwnicy są świetnie zorientowani w terenie, potrafią nieźle się kamuflować oraz przede wszystkim dysponują nowymi technologiami, którymi nie zawahają się dręczyć nas przez całą kampanię. Umiejętność przetrwania w tak trudnych warunkach zahartowała Helghastów i bez wątpienia uczyniła z nich naprawdę groźnych wojowników. Nie da się ukryć, że trzeba się trochę napocić, aby wykonać niektóre zadania.
Tryskają nadmiarem testosteronu
Kampania dla jednego gracza składa się z dziesięciu misji, które w różnoraki sposób sprawdzą wasze doświadczenie i umiejętności nabyte w innych grach typu First Person Shooter. Walki toczone w zamkniętych pomieszczeniach, odpieranie ataku wroga, przejmowanie kolejnych ważnych dla misji pozycji oraz wykorzystywanie rozmaitych pojazdów i maszyn do siania zamętu w szeregach Helghstów to tylko niektóre ze sposobów, jakie twórcy zaproponowali nam, aby utrzymać rozgrywkę cały czas świeżą, szybką, ale też i wymagającą.
Rozgrywka w Killzone 2 jest bardzo przyjemna. Prosty system wykorzystywania osłon sprawdza się wyśmienicie, a sposób, w jaki pociski rozdzierają ciała wrogów, powinien w zupełności usatysfakcjonować nawet najbardziej wymagających zawodników. Niekończąca się wymiana ognia, rzucanie granatów odłamkowych oraz walka w zwarciu to czysta rozkosz. Przede wszystkim za sprawą wysokiego A.I., jakim producenci postanowili obdarzyć postacie niezależne. W zależności od naszych zachowań poszczególne jednostki Helghastów potrafią świetnie wykorzystywać otaczające pole bitwy środowisko do obrania odpowiedniej strategii, często polegającej na chowaniu się za trudno dostępnymi osłonami czy "wykurzaniu" nas z kryjówki za pomocą granatów. Mimo to w trakcie gry nie udało mi się utknąć w jednym miejscu na zbyt długo. Powodem jest wymieniona wcześniej Drużyna Alpha, składająca się z odważnych weteranów, którym nieznane jest wyrażanie "misja nieudana". Pomimo tego, że skład Alfa zdecydowanie tryska nadmiarem testosteronu, to jego członkowie są przy tym bardzo interesujący.
Balistyczny balet przyciąga oko
Jedynymi rzeczami, do których można by mieć zastrzeżenia, to dosyć krótka kampania dla pojedynczego gracza, niezbyt rozbudowana opcja konfiguracji kontrolera oraz brak trybu kooperacji. Każda z dziesięciu misji nie powinna wyjąć nam z życiorysu więcej niż godzinę. W rezultacie gracze, którzy oczekiwali większej ilości wrażeń, mogą poczuć się nieco zawiedzeni.
Nigdy nie uważałem się za wielkiego miłośnika militariów. Jednak stary dobry karabin M82-G, jakim przyjdzie nam się posługiwać na samym początku gry, od razu przypadł mi do gustu i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jest to najbardziej wydajna broń, jaką przyjdzie nam używać. Większość uzbrojenia Helghastów jest dosyć nieporęczna i mało efektywna. Karabiny szturmowe, pistolety maszynowe, a nawet miotacze ognia początkowo dają sporą dawkę frajdy z użytkowania, ale szybko przekonujemy się, że tak naprawdę nie zawsze się przydają. Świetnie sprawdzają się za to jako szybki zamiennik po opustoszeniu magazynka, co jest bardzo częstym zjawiskiem. Przede wszystkim jednak do gustu nie przypadła mi snajperka, bowiem wykonywane headshotów ze standardowym uzbrojeniem jest dużo łatwiejsze. W całym tym "balistycznym balecie" najbardziej przyciągające uwagę jest szczegółowe odwzorowanie poszczególnych broni oraz przyjemne dla oka animacje towarzyszące realistycznym przeładowaniom i wystrzałom. Chociaż sterowanie jest dosyć przyzwoite, rozczarowała mnie ilość gotowych układów kontrolowania i brak możliwości dowolnego przypisania akcji pod danych przycisk. Chociaż rozkład przycisków na padzie ustanowiony przez producenta jest sensownie pomyślany, to szkoda, że nie można dostosować go do własnego "widzi mi się". Oczywiście jest to tylko czepianie się szczegółów, bo w rzeczywistości aspekt ten w cale nie wpływa na pogorszenie rozgrywki.
Na poważną krytykę zasługuję za to brak opcji kooperacji. Jest to ogromna strata dla Killzone 2, w szczególności biorąc pod uwagę fakt, jak rozwijają się misje w kampanii, w których bezustannie towarzyszy nam przynajmniej jeden członek drużyny. Z racji tego, że Killzone 2 jest tak dobry, jak Gears of War 2 czy ostatnie dwie części Call of Duty - a każda z nich oferowała imponujące opcje kooperacji - dziwi mnie decyzja producenta o rezygnacji z podobnej funkcji w ich tytule. Przechodzenie kampanii w pojedynkę jest niesamowicie rajcowne i dostarcza niezapomnianych wrażeń, ale możliwość dzielenia doświadczeń z tej gry z jednym ze swoich znajomych byłoby rewelacją.
Powiew świeżości do standardowych zasad
Na szczęście ekipa z Guerilla Games postanowiła nie skąpić na trybie multiplayer. Gracze mają możliwość pojedynkowania się na ośmiu mapach, różniących się rozmiarami oraz otoczeniem. Poziom wykonania każdej z nich jest wspaniały i naprawdę zapewnia długie godziny wieloosobowej zabawy. Rozszerzenie trybu dla wielu graczy o rotacyjne zadania wzbogaciło doznania towarzyszące rozgrywce. Misje polegające na zabezpieczaniu kluczowych punktów kontrolnych, dostarczaniu wiadomości, dokonywania zamachów lub ochronie losowo wybranych VIP-ów wprowadziły powiew świeżości do standardowych zasad deathmatchów. Ponadto możliwość wybrania drużyny oraz punktu zbiorczego stanowią świetne rozwiązanie, które nie dość, że rozszerza element strategii w rozgrywce, to eliminuje przy tym zjawisko nabijania fragów na dopiero co odrodzonych przeciwnikach. Nie da się ukryć, że jest to bardzo zaawansowany system, który oprócz wyżej wymienionych funkcji pozwala nam także swobodnie dobierać kluczowe dla danej chwili bronie oraz wyposażenie. Zaimplementowany tryb wieloosobowy daje mnóstwo możliwości, działa płynnie i jeszcze bardziej zwiększa wartość tego tytułu.
Aktorzy średnio wczuli się w odgrywane role
Pod względem graficznym Killzone 2 został wykonany po mistrzowsku. Żaden z aktualnych systemów nie miał okazji otrzymać tak solidnej i atrakcyjnej wizualnie gry. Jest to jeden z tych tytułów, który sprawiają, że wcześniej wydane produkcje uważane za interesujące, tracą w oczach i okazują się po prostu brzydkie. Ogromne otoczenia, bardzo szczegółowe tekstury i wykończenie są lepsze niż komukolwiek mogłoby się wydawać. Tylko nieliczne produkcje na PC mogłyby rywalizować z tą grą pod względem grafiki. Mimo to przy auto-zapisie gra potrafi w niektórych momentach przyciąć się na sekundkę lub dwie. Nie jest to duża wada, w szczególności biorąc pod uwagę fakt, iż ilość klatek na sekundę cały czas trzyma stały poziom.
Oprawa dźwiękowa także trzyma wysoki poziom. Orkiestra przygrywająca w tle jest dokładnie tym, czego powinniśmy oczekiwać od takiego tytułu. Genialnie sprawdza się podczas rozgrywki i rewelacyjnie podkręca atmosferę. Efekty dźwiękowe są bardzo realistyczne, a głosy poszczególnych aktorów w wersji anglojęzycznej brzmią profesjonalnie. Niestety, spolszczenie pozostawia wiele do życzenia. Aktorzy średnio wczuli się w odgrywane role, przez co nie czuć całej dramaturgii. Niesamowite wrażenia wywołują natomiast propagandowe nawoływania, które dobiegają z głośników umieszczonych w centrum miasta.
Wielki hit na konsolę PlayStation 3
Sklepowa wersja gry, jaką otrzymaliśmy do testów, nie wymagała instalacji na dysku twardym konsoli. Jednak pomimo braku tej opcji czas potrzebny na wgranie poziomu nie jest długi. Bolączką Killzone 2 są momenty doczytywania podczas gry. W rzeczywistości jednak sytuacje te zdarzają się bardzo rzadko.
Jeśli jesteście zagorzałymi miłośnikami konsoli PlayStation 3, którzy zazdroszczą posiadaczom Xboxa ich ukochanej gry Gears of War 2, możecie przestać się martwić. Killzone 2 jest pod każdym względem tak czarujący, jak produkt od Epic Games. W rzeczywistości jednak fabuła oraz postacie są tu dużo bardziej interesujące, a grafika jeszcze lepsza. Jednak brak trybu kooperacji jest poważnym niedopatrzeniem - każdy, kto miał okazje zagrać w GoW2 w trybie Horde, wie o czym mowa. Podsumowując, Killzone 2 jest strzelanką, która stworzona została, aby wywołać mnóstwo szumu. Już od pierwszego wejrzenia wiadomo, że jest to wielki hit na konsolę PlayStation 3 i jedna z tych pozycji, które pomagają sprzedać firmie masę konsoli więcej. To exclusive, na którego wszyscy czekali!
Ocena: 9/10
Artur Żmuda