"Ognioodporni" Polacy w Afganistanie
Żołnierze służący w największej polskiej bazie w Afganistanie muszą być gotowi, by "iść w ogień". W odniesieniu do dwunastu z nich, zwrot ten należy brać dosłownie. To strażacy, którzy czuwają nad bezpieczeństwem bazy i kolegów.
Prosto z Iraku
Drugim pojazdem wykorzystywanym przez strażaków z Ghazni jest cysterna wodna - Jelcz CW10, ze zbiornikiem o pojemności 8 tys. litrów i autopompą. Na parkingu przechodzimy obok pospolitego w bazie Hummera. Dopiero strażacy uświadamiają mi, że to również ich samochód. Po otwarciu bagażnika ukazują się dwa agregaty proszkowe 2 x 50 kg.
- Hummera wykorzystujemy jako najszybszy sposób dotarcia do miejsca zdarzenia, wymagającego naszej interwencji - mówi chor. sztab. Jarosław Sandelewski, komendant Wojskowej Straży Pożarnej. Dopiero za Hummerem ruszają wyspecjalizowane, ale cięższe i wolniejsze wozy. Właśnie na Hummerze rzuca się w oczy, wykonany jeszcze przez poprzednią zmianę, napis "Ognioodporni".
Typowaniem uczestników do misji zagranicznych zajmuje się Inspektorat Wojskowej Ochrony Przeciwpożarowej. Następnie w Szkole Specjalistów Pożarnictwa przy 1. Ośrodku Szkolenia Kierowców w Grudziądzu prowadzone jest szkolenie przygotowujące wojskowych strażaków do wykonywania zadań w całkowicie odmiennych, misyjnych warunkach.
Tęsknota za wodą
- Bardzo dobrze, że wśród nas jest taka osoba. Zabezpieczamy operacje lotnicze, a dzięki niemu sprawniej i szybciej możemy prowadzić ewentualną akcję ratowniczą - mówi zastępca komendanta Wojskowej Straży Pożarnej mł. chor. Sławomir Draganiak. Oczywiście, życzymy im, aby te umiejętności nigdy nie były potrzebne na misji.
- Wody - odpowiadają, śmiejąc się. Tak się bowiem składa, że większość z nich to zapaleni wędkarze. Jak mówią, jedną z pierwszych rzeczy po powrocie do kraju będzie wyprawa na ryby. Zimowa, pewnie na dorsza, ale zawsze...
Artur Weber, PKW Afganistan