Polowanie na podwodne narko-łodzie

Jedna z przechwyconych przez kolumbijczyków łodzi podwodnych /Louis Robayo/AFP /East News
Reklama

Kolumbijscy producenci narkotyków potrafią wydać na budowę jednej jednostki nawet kilka milionów dolarów. Łodzie podwodne wodowane na kolumbijskich rzekach mogą jednorazowo przewieźć nawet kilkanaście to narkotyków.

Od początku XXI wieku kolumbijscy przemytnicy narkotyków rozpoczęli seryjną budowę łodzi podwodnych - łodzi, nie okrętów, ponieważ nie są uzbrojone, ani też nie znajdują się, z wiadomych względów, na żadnej z list flot wojennych - dzięki którym przewożą tony narkotyków do Stanów Zjednoczonych.

Budowane są chałupniczo na porośniętych dżunglą brzegach dopływów największych rzek Kolumbii - Magdaleny, Cauki, Orinoko - Meta i Guaviare. Najczęściej niewielkie, liczące do 15-20 metrów długości jednostki są budowane z włókna szklanego, wyposażone w niewielki silnik wysokoprężny, baterię akumulatorów i silnik elektryczny o małej mocy do ruchu w zanurzeniu. Niewielkie zbiorniki balastowe pozwalają zanurzyć statek w przypadku zagrożenia. Jednak nie może to trwać zbyt długo, ponieważ załoga dysponuje ograniczonym zasobem powietrza. 

Reklama

Załoga najczęściej składa się z dwóch - trzech rybaków skuszonych szybkim i wysokim zarobkiem. Na pokładzie nie mają zbyt wielu wygód. Właściwie warunki można określić wręcz jako spartańskie - niewielkie posłanie, suchy prowiant i zapas wody na trzy tygodnie. Tyle bowiem trwa rejs najpierw rzeką, a potem wzdłuż wybrzeża przez ocean.

Rekordziści

Amerykańska Straż Wybrzeża wytoczyła przemytnikom prawdziwą wojnę. Wody Oceanu Spokojnego patrolują samoloty wyposażone w sonary, boje sygnałowe, kamery na podczerwień i inny sprzęt pomagający wykryć zanurzoną łódź przemytników. Na wodzie bezmiar oceanu przeszukują kutry Straży Wybrzeża, choć nazwa kuter jest nieco myląca, bo okręty te są jednostkami oceanicznymi z prawdziwego zdarzenia. Dzięki takiemu nasyceniu pola walki elektroniką udaje się amerykanom przechwycić 4-5 łodzi rocznie. Wedle szacunków, drugie tyle przemyka się przez blokadę.

Dotychczasowy rekordzista został przechwycony w lipcu 2015 roku. Na pokładzie 12-metrowej jednostki znajdowało się 8 ton narkotyków o wartości około 180 mln dolarów amerykańskich. Amerykańskie władze szacują, że obecnie około 30-35 procent narkotyków, jakie trafiają na amerykański rynek transportowane są drogą morską i udział tego kanału przerzutowego będzie cały czas rósł.

U źródeł

Nim jednak łodzie podwodne wejdą w rejon zainteresowania Straży Wybrzeża, walkę z nimi toczy kolumbijska marynarka wojenna, a zwłaszcza jej flotylla rzeczna, która patroluje dorzecza największych rzek w poszukiwaniu baz i stoczni wykorzystywanych przez przemytników, a także przechwytuje umykające rzeką łodzie podwodne. Obecnie kolumbijska flotylla składa się z 48 dużych jednostek: trzech typu "Riohacha", z których jedna przebudowana została na statek szpitalny; siedmiu typu "Nodriza Fluvial" - patrolowców stanowiących równocześnie bazy dla mniejszych jednostek; ośmiu jednostek typów PAF-I - III - nowoczesnych dużych patrolowców, z których ostatni, serii PAF-IV wszedł do służby w 2009 roku, a w budowie są kolejne trzy; oraz dziewięciu średnich patrolowców typu "Tenerife" i 11 typu "Magdalena", kupionych w USA. 

Główną siłą uderzeniową stanowią jednostki typu Patrullera de Apoyo Fluvial - Pesada produkowane obecnie w czterech blokach produkcyjnych. Okręty oznaczone jako PAF-III mierzą 40,3 m długości, 9,5 m szerokości i zanurzają się na 1,26 m. Rozwijają prędkość do 17 km/h. Uzbrojone są w 4 karabiny maszynowe M.60 kal. 7,62 mm i granatnik automatyczny SB LAG 40 kal. 40 mm umieszczony w wieży na dziobie. Załoga liczy 4 oficerów, 29 marynarzy i 39 żołnierzy piechoty morskiej. Nadano im nazwy na cześć oficerów flotylli rzecznej, którzy zginęli w walce z przemytnikami.

Działania przeciw przemytnikom nie należą do najłatwiejszych. Zwykle zespoły poszukiwawczo-uderzeniowe składają się z patrolowca typu "Noriza Fluvial", który stanowi bazę wypadową, któregoś z patrolowców typu PAF i grupy motorówek. Jeśli w składzie zespołu znajduje się, któraś z jednostek typu PAF-III, to zespół może liczyć na wsparcie śmigłowca. W stronę wykrytej bazy przemytników wysyłany jest patrolowiec, z którego przy pomocy szybkich łodzi wysyłany jest desant piechoty morskiej, często poprzedzony ostrzałem z granatników automatycznych. Takich operacji flotylla rzeczna przeprowadza kilka-kilkanaście w roku. Mimo to narkotykowy biznes nadal ma się bardzo dobrze.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy