Rosja idzie śladami Ukrainy. Jej nowe drony budzą strach, ale...

Rosyjscy inżynierowie eksperymentują z instalacją przeciwpancernych pocisków kierowanych na bezzałogowych statkach powietrznych. Wygląda na to, że Moskwa w końcu doceniła możliwości dronów i zamierza poeksperymentować z nimi w ukraińskim stylu.

Rosjanie chcą być jak Ukraińcy. Wygląda nieźle, ale działa jak zawsze
Rosjanie chcą być jak Ukraińcy. Wygląda nieźle, ale działa jak zawsze Militarnyi Videonews (screeen)YouTube

Jak informuje serwis Militarnyi, powołując się na nagrania udostępnione przez ukraińskiego blogera Andrija Tarasenko, rosyjscy inżynierowie zaczęli poważnie eksperymentować z dronami, a ich najnowszy pomysł zakłada instalowanie systemów przeciwpancernych na dronach. Na opublikowanym filmie możemy zobaczyć start, lądowanie i strzelanie bezzałogowego statku powietrznego wyposażonego w radziecki system przeciwpancernych pocisków kierowanych 9K111 Fagot (kod NATO: AT-4 Spigot), przeznaczony do zwalczania nieruchomych i ruchomych (do 60 km/h) czołgów i innych pojazdów opancerzonych znajdujących się w odległości 70-2000 m.

Rosjanie chcą być jak Ukraińcy. Wychodzi jak zawsze

A mówiąc precyzyjniej dwa tryby prowadzenia ostrzału, a mianowicie strzelanie z ziemi i podczas lotu. Przy okazji możemy dostrzec, że na PPK zainstalowano dodatkowe wyposażenie, które najpewniej służy do zdalnego sterowania - niemniej na nagraniu nie ujawniono żadnych nowych przyrządów celowniczych poza standardowymi optycznymi, przeznaczonymi do ręcznego sterowania przez człowieka. Brzmi groźnie? Teoretycznie tak, ale w rzeczywistości test strzelania w locie widoczny na nagraniu wydaje się nieskuteczny ze względu na niestabilność platformy i nie jest to żadne zaskoczenie

Pomysł jest dobry, ale ten zabytkowy 9K111 Fagot

Po pierwsze, Rosjanie eksperymentują z przestarzałymi radzieckimi systemami (Fagot został opracowany przez Zakłady Mechaniczne Tuła w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku), co zdaniem ekspertów wynika z braku nowoczesnych odpowiedników. Wymagają one często ręcznego prowadzenia pocisku przez cały czas jego lotu, co naraża operatora na ciągłe ryzyko ostrzału wroga.

Aby rozwiązać ten problem, dosłownie kombinują z prowizoryczną instalacją zestawów zdalnego sterowania, inspirując się ukraińskimi systemami Stugna-P, które świetnie radzą sobie na froncie.

Warto jednak pamiętać, że Kijów dysponuje zmodernizowaną wersją, uwzględniającą doświadczenia wojny rosyjsko-ukraińskiej, np. o nowy moduł zdalnego sterowania czy celowniczo-naprowadzający PN-U, w którym na prośbę ukraińskich żołnierzy zintegrowano dalmierz laserowy.

Co więcej, problemy ze stabilnością i odrzutem podobnych systemów są powszechnie znane i głośno mówiła o nich choćby francuska armia, która testuje m.in. drony AVATAR wyposażone w karabiny automatyczne HK416. Ostatnio dowiedzieliśmy się wprawdzie o udanych testach ogniowych drona SONGAR, czyli systemu bojowego firmy Asisguard, który doczekał się modyfikacji z granatnikiem Repkon Savunma Sistemlerinin, ale mamy tu do czynienia z profesjonalnymi firmami, które miały do dyspozycji czas, pieniądze, ekspertów i nowoczesne rozwiązania, a nie rosyjską armią na froncie.

Ukraina. Muzycy w mundurach podnoszą morale ukraińskich żołnierzyDeutsche Welle
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas