Rosjanie pokazali modyfikacje swojej bomby. Pokaz prawdziwej prowizorki

W sieci pojawiło się zdjęcie modyfikacji rosyjskiej ciężkiej bomby FAB-500, w teorii mającej stworzyć zabójczą broń. W praktyce jednak surowość i prowizoryczność pokazanego rozwiązania woła o pomstę do nieba. „Nowa” bomba Rosjan przypomina bowiem coś, co w wolnym czasie wystrugał w szopie amator majsterkowania.

  • Na rosyjskich kanałach na Telegramie pojawiło się ciekawe zdjęcie, na którym widać ulepszenie bomby FAB-500M-62.
  • Zauważyć można na nich niezwykle surową modyfikację w postaci przyczepionych skrzydeł w dolnej części bomby.
  • Według internautów pospawany system, połączony kablami prawdopodobnie ma uruchamiać się po wypuszczeniu z samolotu.
  • To świadczyłoby, że modyfikacja ma umożliwić bombie szybowanie na wzór pocisków JDAM, będących bronią precyzyjnego ataku.
  • Zauważyć można jednak, że prowizoryczna modyfikacja nie ma z takimi pociskami nic wspólnego, bo nie widać niczego co umożliwiłoby precyzyjne sterowanie bombą. Jej przeznaczenie może jednak polegać na skuteczniejszym atakowaniu obiektów cywilnych.

Reklama

Rosyjska modyfikacja, czyli prowizorka pełną gębą

Zdjęcie osobliwej modyfikacji pojawiło się po raz pierwszy na prorosyjskim kanale Telegramu Fighterbomber. Nie ma dokładnych informacji gdzie i kiedy zrobiono zdjęcie, niemniej bezpośrednio odnosi się do wojny w Ukrainie, mając przedstawiać nową broń Rosjan.

Zobacz także | Francuskie „czołgi” dla Ukrainy, Putin straszy T-14 i Cyrkonami

To co można zauważyć na zdjęciu to 500-kilogramowa bomba FAB-500M-62 z zestawem podczepianych skrzydeł, umocowana pod skrzydłami odrzutowca Su-34. Ich konstrukcja wygląda bardzo surowo, jakby zrobiono ją zestawem pierwszych lepszych narzędzi. Na zdjęciu zauważyć można przewód przyczepiony do bomby, który najprawdopodobniej ma wyzwalać przyczepione skrzydła.

Zdjęcie modyfikacji tak naprawdę nie pozwala dokładnie określić, w jaki sposób ma ona ulepszyć bombę. Sama prymitywność konstrukcji wygląda na tanią i szybką, być może nawet tworzoną na skalę lokalną, a nie dla całej armii. Wykorzystanie skrzydeł naprowadziło jednak internautów na porównania do amerykańskich pocisków JDAM (Joint Direct Attack Munition). To amunicja precyzyjnego zasięgu, która może mieć przyczepione skrzydła do szybowania, zwiększając zasięg. Problem jednak w tym, że na skrzydłach podobieństwa się kończą.

JDAM podstawowo to pociski sterowane wykorzystują kombinację systemu nawigacji inercyjnej (INS) i GPS, wraz z autopilotem, do kierowania zestawu sterowanych płetw ogonowych. Rosyjska bomba po modyfikacjach posiada jedynie niewielkie stabilizatory z tyłu, które mogą pozwalać na niewielkie korekty lotu ruchami w górę i w dół. Możliwe, że doczepione skrzydła mogą się w jakiś sposób poruszać po rozłożeniu, ale nie jest to jasne na podstawie dostępnych zdjęć. Ostatecznie więc, nie ma tu mowy o jakiejkolwiek formie precyzyjnego sterowania.

Przykład rosyjskiego terroru

Prymitywna modyfikacja nie ma być więc żadnym JDAM jak zakładają internauci. Doczepione skrzydła mogą jednak mieć faktyczną wartość bojową. Dzięki nim rosyjskie bomby otrzymałyby większy zasięg, a to kluczowe w czasie trwającej wojny. Rosyjskie samoloty mają trudności z przebiciem się przed ukraińską obronę przeciwlotniczą. Takie ulepszenie bomb mogłoby umożliwić im odpalenie ich poza jej zasięgiem.

Oczywiście nie ma tu mowy o precyzyjnych atakach, niemniej Rosjanom wcale nie musi chodzić o precyzje. Prawdopodobnie ta modyfikacja służyłaby do bombardowania zaludnionych celów wojskowych, jak i cywilnych, gdzie nieważne gdzie bomba trafi, to i tak może wyrządzić odpowiednie szkody. Ulepszenia umożliwiłyby odpalenie bomby na znacznie większej wysokości, dając szansę przeżycia dla rosyjskiego pilota, która znacząco spadła wraz z rozwojem ukraińskiej ochrony przeciwlotniczej.

Obecnie trudno określić, czy prowizoryczna modyfikacja na bombie FAB-500M-62 zostanie jakkolwiek wykorzystana podczas walki. Niemniej może wskazywać na kierunek, w jakim chce iść rosyjska armia w wojnie powietrznej, celując w każdą metodę, pozwalającą uniknąć ognia przeciwlotniczego. Problemem jest tylko to, czy taka taktyka faktycznie zda testy. Znając jednak rosyjską armię, pytanie wydaje się retoryczne.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama