Rosjanie przez pomyłkę zbombardowali swoich żołnierzy. 61 ofiar

Dzisiejszy dzień zapisze się tragicznie na kartach historii rosyjskiej armii. Żołnierze w bratobójczym ataku zabili i ranili co najmniej 61 swoich kolegów. To pokazuje, jak źle się dzieje w szeregach okupanta.

Dzisiejszy dzień zapisze się tragicznie na kartach historii rosyjskiej armii. Żołnierze w bratobójczym ataku zabili i ranili co najmniej 61 swoich kolegów. To pokazuje, jak źle się dzieje w szeregach okupanta.
Rosjanie podczas nieudanego ataku na Kijów /NEXTA /Twitter

Dzisiejszy zmasowany atak żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy na rosyjskie pozycje w okolicach miejscowości Opytne, leżącej na przedmieściach Doniecka, doprowadził do tak wielkiej paniki i chaosu u Rosjan, że cała akcja zakończyła się dla nich wielką tragedią.

Otóż operatorzy rosyjskich dronów dostrzegli, jak duży oddział żołnierzy w panice opuszcza swoje pozycje w okolicach Opytne i porusza się w kierunku południowym, w stronę zaplecza logistycznego rosyjskiej armii. Pech chciał, że nie dopuścili oni do siebie wiadomości, że w ich stronę biegną ich koledzy, a nie jest to efekt szybkiego natarcia ukraińskich żołnierzy.

Reklama

Rosjanie zafundowali sobie bratobójczy ogień

W panice, Rosjanie podjęli bardzo złą decyzję o przeprowadzeniu potężnego nalotu artyleryjskiego na pozycje biegnących żołnierzy. W rezultacie tej tragicznej pomyłki, zabitych i rannych zostało co najmniej 61 ich rosyjskich żołnierzy. Chociaż to nie pierwszy przypadek rosyjskiego bratobójczego ataku, to jednak ten może być największym i najbardziej tragicznym znanym od czasu wybuchu wojny.

Ostatnie dni w okolicach miejscowości Optyne należą do najbardziej burzliwych. Siły Zbrojne Ukrainy dokonały tam potężnych bombardowań w celu zniszczenia rosyjskich składów paliw, amunicji i żywności. Sytuacja jest tak dramatyczna dla Rosjan, że w panice presji psychologicznej podejmują złe decyzje, które jeszcze bardziej sprzyjają Ukraińcom.

Tragiczna pomyłka Rosjan w Opytne obok Doniecka

Ostatni głośny bratobójczy ogień w rosyjskiej armii miał miejsce dwa miesiące temu podczas walk w pobliżu wsi Orichow w obwodzie zaporowskim. O tym, jaki przebieg miał ten incydent wiemy z przechwyconych przez ukraiński wywiad rozmów rosyjskich żołnierzy, które prowadzili przez radiostacje. Dramatyczny zapis audio tych rozmów opublikował w serwisie Twitter Anton Geraszczenko, doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy.

Na początku nagrania poznajemy głównych bohaterów tego dramatycznego incydentu. Rosyjski żołnierz, nazywający siebie samego Rambo, błaga swoich kolegów z jednostki artylerii (ich pseudonimy to Granit i Bajkał), aby przestali ostrzeliwać ich pozycje. Sytuacja jest dramatyczna i Rambo podejmuje decyzję o natychmiastowym odwrocie. Pada mnóstwo najbardziej wulgarnych przekleństw, a w tle słychać odgłosy eksplozji.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy