Rosyjski śmigłowiec zaatakował własny konwój. Dramat Rosjan

Nie ma wątpliwości, że na polu walki pod Kurskiem, Rosjanie działają w totalnym chaosie, a najlepszym na to dowodem jest zniszczenie przez rosyjski śmigłowiec własnego konwoju sprzętu, który miał dać przewagę nad wrogiem.

Nie ma wątpliwości, że na polu walki pod Kurskiem, Rosjanie działają w totalnym chaosie, a najlepszym na to dowodem jest zniszczenie przez rosyjski śmigłowiec własnego konwoju sprzętu, który miał dać przewagę nad wrogiem.
Rosyjski "latający czołg" zmiażdżył własny konwój /123RF/PICSEL

Ukraińscy żołnierze informują, że po stronie rosyjskiej panuje potężny chaos, a agresorzy działają na ślepo, przez to tracą coraz to większe połacie swojej ziemi. W ostatnich godzinach, Rosjanie wysłali na front śmigłowiec Ka-52 Aligator, który jest nazywany "latającym czołgiem". Maszyna dysponuje uzbrojeniem pozwalającym na szybkie zniszczenie każdego pancernego pojazdu.

Jednak w wyniku zamieszania, piloci namierzyli błędnie cel i okazuje się, że zniszczyli własny konwój zmierzający na linię frontu, gdzie miał odeprzeć atak Sił Zbrojnych Ukrainy. Straty są poważne, ponieważ pojawiły się informacje o kompletnym zniszczeniu co najmniej jednej haubicoarmaty 2S19 Msta-S i poważnym uszkodzeniu drugiej.

Reklama

Rosyjski śmigłowiec Ka-52 zaatakował własny konwój

Piloci śmigłowca zniszczyli też kilka pojazdów transportowych oraz bojowy wóz piechoty, który wcześniej Rosjanie przejęli na froncie. Analitycy tłumaczą, że prawdopodobnie właśnie ten zachodni pojazd w konwoju zmylił pilotów. Ocenili oni, że mają do czynienia z ukraińską armią i postanowili spacyfikować konwój.

Co ciekawe, tuż po tym ataku, w rosyjskich mediach społecznościowych ukazano go jako atak rosyjskiego śmigłowca na ukraiński konwój, tymczasem gdy już stało się pewne, że doszło do fatalnej pomyłki, materiały tak szybko zaczęły znikać, jak się pojawiły. To kolejna porażka wizerunkowa rosyjskiej armii. Dlatego nie dziwi fakt, że Ukraińcom w zaledwie niespełna tydzień walk na terenie Rosji, udało się wziąć do niewoli ponad 1100 rosyjskich jeńców wojennych.

Czym jest i co potrafi haubicoarmata 2S19 Msta-S?

Haubicoarmata 2S19 Msta-S jest produkowana w zakładach Uraltransmasz i powstaje na podwoziu złożonym z części czołgów T-72 i T-80. Jedna sztuka wyceniana jest na ok. 7 milionów złotych. Jest to świetny sprzęt oferujący potężną siłę ognia. Do służby została wprowadzona w 1989 roku i od tego czasu doczekała się wielu usprawnień. Broń ta oferuje działo kal. 152 mm, które jest w stanie razić wroga ostrzałem z odległości nawet 36 kilometrów.

Jego szybkostrzelność to od ośmiu do dziesięciu pocisków na minutę, w zależności od wersji. Może wystrzeliwać standardowe pociski z ładunkiem odłamkowo-burzącym, jak i kasetowym, a nawet pociski kierowane Krasnopol. Masa bojowa wozu to 42 tony. Załoga składa się z 5 osób. Prędkość pojazdu wynosi 60 km/h, a zasięg to 500 kilometrów.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ka-52 Aligator
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy