Sankcje nic nie dają. Rosja produkuje obecnie osiem razy więcej pocisków Ch-101

Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę zachodni sojusznicy Kijowa odpowiedzieli sankcjami. Kolejne pakiety wprowadzały coraz więcej ograniczeń, które miały uniemożliwić Putinowi prowadzenie wojny i produkcję wyposażenia. Ale to tylko teoria, bo rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej.

Tu-160 wystrzeliwujący rakietę manewrującą Ch-101 przeciwko celom w Syrii w listopadzie 2015 r.
Tu-160 wystrzeliwujący rakietę manewrującą Ch-101 przeciwko celom w Syrii w listopadzie 2015 r.Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiejdomena publiczna

W teorii zapowiadały się świetnie i miały być bolesnym ciosem dla Kremla, który zdecydował się zaatakować swojego sąsiada. A kiedy okazało się, że nie są wystarczająco skuteczne, Zachód nakładał kolejne i kolejne, próbując utrudnić Rosji dostęp do zachodniej technologii i tym samym utrzymania produkcji wojskowej. Wygląda jednak na to, że sankcje to w rzeczywistości fikcja, a mówiąc precyzyjniej niby obowiązują, ale jak pokazują liczby, ich efektywność jest mocno dyskusyjna.

Wystarczy spojrzeć na informacje o produkcji kluczowych pocisków, przed rozpoczęciem inwazji Rosja wyprodukowała zaledwie 56 sztuk strategicznego pocisku manewrującego powietrze-ziemia z głowicą konwencjonalną o cechach obniżonej wykrywalności Ch-101. Jednak w tych samych źródłach można znaleźć informacje, że w 2023 roku rosyjska produkcja gwałtownie wzrosła i w ciągu tych 12 miesięcy z linii produkcyjnych zjechało 420 egzemplarzy tego rozwiązania - to ośmiokrotny wzrost od czasu wprowadzenia pakietów sankcji w 2022 r.

Ukraina ostrzegała od 2022 r. Teraz może być za późno

I chociaż sygnały o wzroście produkcji tego niebezpiecznego pocisku docierały do nas już od zeszłego roku, to zostały przyćmione innymi doniesieniami z frontu i palącymi problemami Kijowa. Ch-101 ponownie znalazły się jednak w centrum zainteresowania mediów i opinii publicznej po niesławnym rosyjskim ataku z 8 lipca, kiedy to spadły na kijowski szpital dziecięcy "Ochmatdyt".

To właśnie to wydarzenie sprawiło, że więcej uwagi poświęca się obecnie ukraińskim raportom sugerującym, że to Zachód wciąż "pozwala" na ich produkcję, bo Kijów od 2022 roku dostarcza dane sugerujące, że rosyjskich pociskach znaleźć można komponenty typu procesory, chipy i półprzewodniki pochodzące ze Szwajcarii, Tajwanu, Stanów Zjednoczonych i innych zachodnich krajów. Co więcej, Kreml dostać miał przez to dużo czasu na opracowanie własnych odpowiedników, więc reakcja w tym momencie może nie mieć już większego sensu.

Źródła ukraińskie podają bowiem, że Rosja w coraz większym stopniu zastępuje elektronikę wyprodukowaną na Zachodzie alternatywami produkowanymi w kraju, co pokazują analizy rosyjskich pocisków odzyskanych po wiosennych atakach, w tym Kalibr, Ch-59 i Ch-101, a także kompleksie Iskander i pocisku przeciwokrętowym P-500. Ta tendencja "wymiany na komponenty rosyjskie" miała jednak pozostać w dużej mierze niezauważona przez międzynarodowych komentatorów.

Rosja produkuje więcej pocisków niż przed sankcjami

Kluczowy jest tu system nawigacji CH-99 i jak podaje BulgarianMilitary.com, już w lutym 2023 roku zwracał uwagę na rosyjski trend wykorzystania zasobów zewnętrznych przy jednoczesnym budowaniu zdolności krajowych. Eksperci serwisu przypominają, że informowali m.in. o znaczących przejęciach rządu w branży podzespołów, np. kiedy Rosatom, największa rosyjska korporacja technologiczna z branży energetyki jądrowej, utworzyła spółkę zależną o nazwie "Krytyczne Systemy Informacyjne" (NGO KIS) i nabyła 100 proc. udziałów w lokalnym deweloperze mikroprocesorów o nazwie MCST Elbrus AD.

To wsparcie ze strony podmiotu państwowego oznacza znaczący postęp w lokalnej produkcji sprzętu fotolitograficznego i sygnalizuje pojawienie się nowych fabryk półprzewodników, co ma kluczowe znaczenie w kontekście trwających sankcji. Do tego należy dołożyć fakt, że Federacja Rosyjska jest jednym z kluczowych producentów tytanu na świecie i znaczącym producentem aluminium, a te materiały są kluczowe do produkcji pocisków, a także innego zaawansowanego sprzętu wojskowego, w tym okrętów podwodnych.

Mówiąc krótko, wiele wskazuje na to, że Zachód przespał moment, w którym sankcje miały szansę zadziałać i pozwolił Rosji rozwinąć przemysł do momentu, kiedy już nie robią na niej wrażenia i jest w stanie zwiększyć produkcję m.in. Ch-101, bazując na lokalnych rozwiązaniach.

Ogromny humanoidalny robot będzie naprawiał linie kolejowe w JaponiiAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas