Tajemnica "hitlerowskiego Stonehenge". Gigantyczny krąg rozpala wyobraźnię
Zagadkowa budowla w Ludwikowicach Kłodzkich zachwyca i przeraża. Czym naprawdę jest ten gigantyczny krąg z metalu i betonu? Hitlerowski projekt "Riese" na Dolnym Śląsku to prawdziwy raj dla badaczy tajemnic przeszłości.
Polski Dolny Śląsk jest prawdziwą mekką dla pasjonatów wielkich podziemnych budowli, które realizowała Trzecia Rzesza. Od 1943 roku nazistowskie Niemcy przeżywały nasilające się naloty bombowe wojsk alianckich. W tej sytuacji niemieckie dowództwo podjęto strategiczną decyzję o przeniesieniu produkcji zbrojeniowej w rejon, który wydawał się bezpieczniejszy.
Wybrano Sudety, gdzie miała powstać nowa kwatera główna Adolfa Hitlera na zamku Książ oraz w potężnym kompleksie podziemnych budowli wydrążonych w Górach Sowich.
Tajemniczy projekt Riese
Hitlerowskie Niemcy na Dolnym Śląsku prowadziły prace budowlane pod wspólnym kryptonimem "Riese" (Olbrzym). To miało być największe przedsięwzięcie budowlano-górnicze III Rzeszy. Tylko w 1944 roku na budowę przeznaczono 28 tysięcy ton stali i cementu, czyli tyle samo, co na wzniesienie wszystkich bunkrów i schronów na terenie faszystowskich Niemiec. Tym razem skala projektu miała być niewyobrażalna. Pod Górami Sowimi ruszyła budowa sieci tuneli, komór i sztolni. Na potrzeby projektu Riese zmodyfikowano całą okoliczną sieć dróg i kolei wąskotorowej.
Do zbudowania sieci podziemnych kompleksów używano dynamitu. Komory i sztolnie wzmacniano żelbetonem. Na potrzeby Projektu Riese Niemcy budowali także sieć elektryczną, telefoniczną, wodociągową i kanalizacyjną. Wszystko wskazywało na to, że Niemcy planowali wybudować pod Górami Sowimi samowystarczalne, podziemne miasto.
Projekt "Riese" był realizowany w największej tajemnicy, a do jego budowy wykorzystywano więźniów, którzy byli skazani na śmierć. Budowę nadzorował osobiście Albert Speer, czyli główny i najbardziej zaufany architekt Hitlera.
Nie wiadomo, co dokładnie planowano produkować w podziemnym kompleksie. Prawdopodobnie to właśnie tam miała powstać nowa fabryka pocisków rakietowych V2 (zakłady produkcyjne na wyspie Uznam zbombardowali Alianci w 1943 r.).
Być może Albert Speer chciał, aby pod Górami Sowimi powstawały odrzutowe myśliwce Me-262, które miały zdecydować o zwycięstwie Trzeciej Rzeszy.
Kolejna hipoteza zakłada, że kompleks Riese miał pozwolić nazistom pracować nad bronią jądrową. Ambitny projekt nigdy nie został ukończony. Po wkroczeniu Armii Czerwonej tunele opuszczono lub zasypano.
Hitlerowskie Stonehenege w Ludwikowicach Kłodzkich
Ludwikowice Kłodzkie to mała wieś w województwie dolnośląskim w gminie Nowa Ruda, która jest malowniczo położona w Górach Sowich. Tylko nieliczni wiedzą, że na jej terenie znajduje się zagadkowa budowla będąca częścią kompleksu Riese, która do dziś budzi ogromne emocje u badaczy tajemnic.
Ta konstrukcja jest w formie betonowego pierścienia o średnicy 30 metrów i wysokości 10 metrów, który jest osadzony na dwunastu filarach. Pod konstrukcją znajdują się podziemia z siecią tuneli, w których doprowadzona była niegdyś elektryczność. Swoim kształtem "hitlerowska muchołapka" przypomina słynny krąg kamienny w Wielkiej Brytanii, stąd też bywa często nazywana "nazistowskim Stonehenge".
Czym jest ta zagadkowa konstrukcja? Najbardziej popularna teoria zakłada, że dziwna budowla miała być chłodnią kominową pobliskiej kopalni i elektrowni. Dookoła obiektu znajdują się bunkry, ale z nimi także wiąże się pewna zagadka. Zostały one wybudowane w taki sposób, że ich celem nie była ochrona "Muchołapki" przed atakiem z zewnątrz. Bunkry miały wyraźnie zadanie ochrony dla osób, które nad czymś w tym miejscu pracowały. Jedną z najbardziej niezwykłych hipotez dotyczących "Muchołapki przedstawił Igor Witkowski, popularny autor książek o Trzeciej Rzeszy.
Miejsce testowania tajnych pojazdów Trzeciej Rzeszy?
Igor Witkowski w rozmowie z GeekWeek wyjaśnił, że tajemnicza konstrukcja w Ludwikowicach Kłodzkich mogła mieć jeszcze inne przeznaczenie. Relacje byłych więźniów pracujących przy budowie kompleksu mówiły wyraźnie, że całe przedsięwzięcie (określane jako "Sonderbauvorhaben S-3") związane było z najbardziej awangardowym arsenałem III Rzeszy, z broniami strategicznymi. Nazwa "muchołapka" wzięła się z tego, że tak nazywane są podobne konstrukcje służące testowaniu obiektów startujących i lądujących pionowo (np. coś bardzo podobnego jest w warszawskim Instytucie Lotnictwa na Okęciu).
Fakty te kazały przyjrzeć się muchołapce bliżej. Okazało się, że pomimo powierzchownego podobieństwa do rusztowania tzw. chłodni kominowej (służącej chłodzeniu pary np. w elektrowniach), wiele jej cech nie pasuje do tego wzorca. Chociażby brak rurociągów czy jakichkolwiek śladów po nich (chociażby okrągłych otworów w grodziach betonowych). W podziemnym kanale prowadzącym do "muchołapki" znajdowały się kable wysokiego napięcia i to w ilości mogącej zasilać małe miasto. Były i inne cechy wskazujące na wojenne czy badawcze przeznaczenie, np. otynkowanie betonowych kolumn i pomalowanie całości zieloną farbą maskującą. Gdyby miało to stać w środku chłodni, to tynk by od razu spłynął, a farba nie miałaby sensu, bo byłaby zasłonięta konstrukcją chłodni.
Podobieństwo do "muchołapek" z placówek zajmujących się badaniami lotniczymi jest uderzające. Coś wręcz identycznego - również basen okalający pierścień kolumn ma znacznie większą średnicę od niego samego - sfotografowano chociażby na tajnym amerykańskim poligonie Dugway Proving Ground, gdzie widywano dziwne obiekty latające. Wydaje się wręcz, że mamy tam powielenie tego samego schematu.
Prawdziwe przeznaczenie "Muchołapki" pewnie już na zawsze pozostanie zagadką. Od kilku lat teren wokół budowli jest ogrodzony, a obiekt stanowi jedną z atrakcji Muzeum Mölke III poświęconego Projektowi Riese. Można w nim obejrzeć ekspozycję maszyn budowlanych z czasów II wojny światowej, używanych do drążenia tajemniczych tuneli w Górach Sowich, a także pojazdów wojskowych z tamtych czasów. I na pewno może to być fantastyczny cel wakacyjnej wycieczki z historią w tle.