Tym razem to my zaatakowaliśmy talibów

Przez 6 dni polscy, afgańscy i amerykańscy żołnierze prowadzili działania w dystrykcie Giro w ramach operacji pod kryptonimem "Orle Pióro".

Rosomak w czasie operacji "Orle pióro"/fot. M. Gil
Rosomak w czasie operacji "Orle pióro"/fot. M. Gil

Złapano ponad 20 talibów

Cała operacja podzielona była na dwie fazy. Pierwsza, tzw. kinetyczna, polegała na poszukiwaniu osób prowadzących działalność terrorystyczną oraz broni i materiałów niebezpiecznych.

Drugą fazą była tzw. część niekinetyczna, w czasie której żołnierze Grupy Współpracy Cywilno-Wojskowej (CIMIC) i Zespołu Odbudowy Prowincji (PRT) udzielali pomocy najbardziej potrzebującym oraz sprawdzali, jakie są najpilniejsze potrzeby mieszkańców regionu.

W wyniku wspólnych działań zatrzymano ponad 20 osób podejrzanych o prowadzenie działalności terrorystycznej, w tym o konstruowanie i podkładanie zaimprowizowanych urządzeń wybuchowych (IED).

Nie ucierpiał żaden cywil

- Zgodnie z zasadami sztuki wojennej dążymy do utrzymania inicjatywy operacyjnej we wszystkich obszarach działań: od militarnych po społeczno-ekonomiczne. Zaskoczyliśmy przeciwnika sposobem, rozmachem i tempem operacji, niespodziewanie pojawimy się znów w innych rejonach. Istotny jest także fakt, iż w czasie działań nie ucierpiał nikt z ludności cywilnej - podsumował operację "Orle Pióro" dowódca Polskich Sił Zadaniowych płk Rajmund Andrzejczak.

Marcin Gil

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas