Ukraina dusi logistykę Rosji. Moskwa odpowiada laserem i dronami kolejowymi
Zagrożenie ze strony ukraińskich dronów, które nie tylko coraz śmielej atakują strategiczne cele daleko w Rosji, ale i systematycznie osłabiają potencjał militarny Kremla na okupowanych terytoriach Ukrainy, zmuszają Moskwę do działania. I ostatnie dni przyniosły zapowiedzi kilku nowych rozwiązań, które mają rozwiązać ten problem, a mowa o "kieszonkowej" wersji dronów Shahed, zdalnych dostawczych platformach szynowych czy broni laserowej.

Siły Zbrojne Ukrainy kontynuują walkę, której celem jest utrudnienie i paraliżowanie wojskowej logistyki rosyjskich sił za pomocą bezzałogowców. I robią to skutecznie, a przynajmniej tak sugerują dostępne w sieci nagrania i reakcje Rosjan, którzy szukają kolejnych rozwiązań tego problemu. Wystarczy tylko przypomnieć, że jakiś czas temu Moskwa wprowadziła przy ważnych szlakach logistycznych system sygnalizacji świetlnej ostrzegający kierowców o potencjalnej aktywności dronów.
Niedługo później Rosjanie zaczęli wprowadzać dodatkową warstwę zabezpieczeń, tzw. drogi życia, czyli ważne dla dostaw odcinki dróg w całości osłonięte siatkami, tworzące swoiste tunele przeciwdronowe, które mają przechwytywać bezzałogowce. I zdaniem ekspertów systemy te mają szansę zadziałać, jest tylko jeden problem - może i chronią transport kołowy, ale nie można w ten sposób zagwarantować bezpieczeństwa pociągom czy infrastrukturze, o czym regularnie się przekonujemy.
Rosja testuje laser antydronowy "Personel"
To właśnie dlatego Kreml szuka nowych rozwiązań obronnych, i tak rosyjskie media państwowe poinformowały właśnie o przeprowadzeniu testów nowego systemu laserowego projektu "Personel". Jak podano, laser ma służyć do ochrony infrastruktury krytycznej przed zagrożeniem ze strony bezzałogowych statków powietrznych. Według komunikatów testy odbyły się na niezidentyfikowanym poligonie w północno-zachodniej Rosji, a podczas prób celowano w "statyczny model typowego akumulatora drona FPV", który został zniszczony z odległości 500 metrów.
Potrzebna była jedna sekunda bezpośredniego działania lasera, aby doprowadzić do jego zniszczenia
Jeszcze śmielsze są deklaracje dotyczące skuteczności wobec silników dronów, bo według LazerBuzz wystarczą zaledwie dwie milisekundy działania wiązki laserowej, by unieszkodliwić cel. Obecnie testowana wersja ma moc 3 kW, lecz firma zapewnia, że opracowano już znacznie silniejszy wariant o mocy aż 80 kW. Ma on służyć do ochrony większych obiektów przemysłowych i kluczowej infrastruktury na zapleczu frontu. Rosjanie zapowiadają, że system Posoch ma zostać sprawdzony w warunkach bojowych jeszcze przed końcem 2025 roku, a intensyfikacja prób terenowych planowana jest na drugą połowę lata.
"Shahed" w wersji mini. "Kieszonkowe" drony Moskwy
Na froncie w Ukrainie już teraz pojawił się za to nowy typ amunicji krążącej, a mowa o dronach łudząco przypominających irańskie Shahedy, ale wyraźnie mniejszych i służących do ataków na krótkim dystansie. Jak informuje ukraiński ekspert wojskowy Serhij Beskresnow, znany również pod pseudonimem "Serhij Flesh", Rosjanie aktywnie używają tej nowej broni w ostatnich działaniach bojowych. Ekspert opublikował zdjęcia przechwyconego egzemplarza drona, który wzbudził zainteresowanie z racji swojego znajomego kształtu i konfiguracji:
To nie są Shahedy. To mniejsze bezzałogowce, które wyglądają bardzo podobnie do Shahedów. Steruje się nimi jak dronami FPV.
Z jego ustaleń wynika też, że nowa konstrukcja występuje w dwóch wersjach, rozpoznawczej oraz uderzeniowej zdolnej do przenoszenia do 15 kg materiałów wybuchowych. Oznacza to, że Rosja tworzy własny odpowiednik szybkich precyzyjnych dronów FPV, wzbogaconych o aerodynamiczny kadłub znany z Shahedów. Nowe bezzałogowce mają działać jako szybka, trudna do wykrycia amunicja taktyczna, przeznaczona do eliminowania celów punktowych, od pojazdów po stanowiska radarowe. Według nieoficjalnych doniesień, to właśnie tego typu drony zostały użyte w niedawnym ataku na mobilną ukraińską stację radiolokacyjną w obwodzie czernihowskim.
Drony na tory
Zdecydowanie ciekawszy wydaje się jednak inny rosyjski dron, zupełnie inny od wszystkich, które widzieliśmy dotąd w czasie wojny. Mowa o zdalnie sterowanych bezzałogowych platformach kolejowych, których zadaniem jest dostarczanie amunicji, wody i żywności na linię frontu. Urządzenia te obsługiwane są przez 37. Brygadę Kolejową oraz jednostki logistyczne 51. Gwardyjskiej Armii Połączonej.
System ma odciążyć klasyczne konwoje, które są coraz częściej celem ataków dronów FPV i ukraińskiej artylerii. Zdalne platformy są tańszą, prostszą i co ważne bezpieczniejszą alternatywą, którą można wysyłać bez ryzyka dla życia personelu. Według rosyjskiego resortu obrony platformy mogą przewozić ponad tonę ładunku i pokonywać dystans do 50 kilometrów po już istniejącej infrastrukturze kolejowej.
I chociaż Ukraińcy atakują również rosyjskie pociągi dostawcze, to pojedyncze platformy szynowe będą zdecydowanie trudniejsze do zidentyfikowania i namierzenia, więc Moskwa może osiągnąć swój cel. Skuteczność jak zawsze zweryfikuje jednak front, szczególnie teraz, kiedy Kijów zdaje sobie sprawę z obecności nowego rozwiązania.