Ukraińcy mają niezwykłe łaziki bojowe. Rosjanie przerażeni
Siły Zbrojne Ukrainy mają w swoim arsenale niesamowitą broń. To zdalnie sterowane roboty z karabinami maszynowymi, które mogą zatrzymać atak całej grupy Rosjan.
Zdalnie sterowana broń w Ukrainie jest stosowana zarówno przez Ukraińców, jak i przez Rosjan. Najczęściej występuje w formie specjalnych wieżyczek, stawianych na ciężkich pojazdach. Żołnierze z ukraińskiego 1. Oddzielnego Batalionu Zmechanizowanego "Da Vinci Wolves" pokazali jednak swój niesamowity sposób na walkę, w postaci przypominających łaziki robotów.
Nazywane pieszczotliwie "Dr Śmierć" to niewielkie, czterokołowe bezzałogowe pojazdy naziemne (UGV). Mają zamontowane karabiny kalibru 7,62 mm, które mogą zatrzymać i przygwoździć grupę atakujących Rosjan. Spotkanie z nimi, zawsze kończy się paskudnie dla okupantów.
Ukraiński UGV to "Ryś" z "Szablą"
Widoczny na filmie "Dr Śmierć" jest złożony z platformy kołowej "Ryś", na której ustawiono system wieżowy "Szabla", oba ukraińskiej produkcji. Sam system wieżowy można wyposażyć w karabiny bądź granatniki. Posiada kamerę video i kamerę termowizyjną, pozwalając na operacje w nocy oraz dalmierz laserowy o zasięgu 5 kilometrów.
Platforma "Ryś" jest zaś wykorzystywana w ukraińskiej armii do transportu zaopatrzenia i broni w regionach najcięższych walk. Pozwala żołnierzom na szybkie przemieszczanie się np. w bardziej pagórkowatych rejonach pola walki. Ukraińskie ministerstwo obrony stawia na rozwój takich UGV, a żołnierze z "Da Vinci Wolves" są jednymi z ich bojowych testerów.
Ukraińskie drony naziemne ratują życie
Jak mówią sami żołnierze, "Dr Śmierć" jest szczególnie nieprzyjemny dla Rosjan pod względem psychologicznym. Niewątpliwie widok niewielkich maszyn, które szybko zajmują odpowiednie pozycje, aby ostrzelać zgrupowanie piechoty, budzi przerażenie. Szczególnie że nie widać ich operatorów.
Jednak dla samych ukraińskich żołnierzy najważniejsze jest to, że pomimo nazwy "Dr Śmierć" ratuje ich życie. - Z całą moją miłością do tego, to dalej tylko kawałek metalu. [...] Taki jeden kosztuje około 22 tysięcy dolarów. To nic w porównaniu do życia żołnierza — powiedział Oleksandr Jabczanka, dowódca jednostki "Da Vinci Wolves".
Tego typu maszyny to przyszłość pola walki, która coraz szerzej wchodzi do ukraińskiej armii. Już zaczęto w niej używać zdalnych pojazdów minowania, które służyły już m.in. w Bachmucie. Każdy taki system pozwala utrzymać skuteczność na froncie, nie szafując życiem żołnierzy.